27. Sherlock Kapustka.

2.1K 259 269
                                    

-Puszczaj!- z zamyślenia wyrwał mnie głos Klaudii. Ach tak, dalej ją trzymałam.

Gdy wykonałem to o co mnie prosiła wzięła zamach i uderzyła mnie otwartą dłonią w twarz. Nie powiem, że się nie zdziwiłem.

-Za co to?- zapytałem, trzymając się za obolały policzek.

-Teraz jesteśmy kwita- uśmiechnęła się triumfalnie, po czym poszła Bóg wie gdzie.

Odwróciłem się i zobaczyłem Arka i Sławka. No tak przecież tu stali.

-Co się tak patrzycie?- warknąłem- Chodźmy stąd.

Po powrocie do hotelu postanowiłem poszukać Grażyny. Nie było jej przy recepcji, więc za pewne jest w pokoju.

Sherlock Kapustka.

Dalej nie naprawili windy, co za tym idzie musiałem wchodzić na ostatnie piętro po schodach. Gdy stałem pod jej pokojem, wziąłem kilka oddechów. Zapukałem, jednak nie otwierała mi.

-No otwórz!- powiedziałem, po czym uderzyłem pięścią w drzwi.

-Po co?- usłyszałem jej głos.

-Bo chcę porozmawiać?

-To idź na jakiś wywiad, tam sobie dużo pogadasz- odpowiedziała- Dalej tam jesteś?

-Tak.

-To idź stąd.

Westchnąłem, jednak zrobiłem to o co mnie prosiła.

Po wejściu do mojego pokoju, zauważyłem spore zgromadzenie. Na jednym łóżku siedział Mariusz i Krycha, na drugim Arek, Peszkin i Wojtek, a na krześle Pazdan.

-Hej...- powiedziałem niepewnie.

-O jesteś wreszcie- powiedział Grzesiek.

-Taa...Co tu takie tłumy?

-Nie mamy nic lepszego do roboty- wzruszył ramionami.

Westchnąłem, po czym usiadłem na krześle. Chłopaki gadali o ofercie od Calvina Kleina, jednak nie mogłem się skupić, bo dalej byłem zdenerwowany na Klaudię, Grażynę i na siebie.

-Bartek! Słyszysz?- powiedział Mariusz- Idziemy na kolację, chodź.

Wstałem i ruszyłem za nimi. Przy wejściu na jadalnię spotkaliśmy ją. 

-Hej chłopaki!- uśmiechnęła się do nas Anka Lewandowska. Czułem, że znowu chce coś nam upchnąć, jednak nic nie mówiłem.

-Hej Ania, co tam?- zapytał Wojtek.

-Wiecie, mam dla was super wiadomość- aż się boję co znowu strzeliło jej do głowy...- Pomyślałam, że musicie się przecież dobrze odżywiać. Dlatego sporządziłam dla was specjalną dietę i nowy jadłospis! Od dzisiaj zero glutenu.

Spojrzałem na chłopaków, którzy tak jak ja nie okazywali entuzjazmu. Nie chcieliśmy jej sprawić przykrości, dlatego uprzejmie podziękowaliśmy i odeszliśmy. Usiedliśmy do stołu, a Arek rozpoczął swój monolog.

-Co ona sobie myśli, z jakiej racji będzie nam mówić co mamy jeść...Niech ktoś porozmawia z Robertem może przemówi jej do rozsądku- jęknął- Ja nie mam zamiaru jeść tych pierożków bezglutenowych.

-O właśnie idzie, masz okazje z nim porozmawiać- powiedziałem i kiwnąłem głową na Roberta, który się do nas kierował.

-A-ale...

-Cześć, co na kolację?- zapytał, po czym zajął ostatnie wolne miejsce.

-Nie wiem, może spytaj się Ani?- odpowiedział Grzesiek.

-Czyli już wiecie?- westchnął. Pochylił się do nas i zniżył ton głosu, jakby bał się, że ktoś nas podsłuchuje- Słuchajcie ja też nie skaczę z radości, ale jeśli ona coś sobie ubzdura to nikt nie wybije jej tego z głowy. Damy jakoś radę.

Taa, jakoś.




Z tej Kapustki będzie BigosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz