35. Nie chcesz popatrzeć?

2K 252 165
                                    

Przewróciła oczami, po czym odwróciła się i zaczęła gdzieś iść.

-Idziesz czy będziesz tak tam stał?- zapytała. Podszedłem do niej, a ona zaprowadziła mnie do jakiegoś pokoju. Po chwili podała mi jakieś ubrania- Trzymaj.

-Po co mi to?- zmarszczyłem brwi, a następnie przyjrzałem się rzeczom, które wręczyła mi Grażyna.

-Musisz jakoś wyglądać, nie będziesz przecież ubrany w dres- prychnęła- Przymierz czy nie jest za duże, będę na korytarzu.

-Nie chcesz popatrzeć?- lubię ją denerwować i to był zdecydowanie ten moment kiedy to zrobiłem.

-Ughh zamk...nieważne, wyjdź jak się ubierzesz. Masz dzisiaj dużo roboty- posłała mi wredny uśmiech, po czym wyszła z pomieszczenia.

Założyłem wskazane ubrania i przejrzałem się w lustrze, które wisiało na jednej ze ścian. Wyglądałem całkiem nieźle, ale i tak byłem pesymistycznie nastawiony do tej całej sprawy z byciem recepcjonistą, teraz mógłbym sobie spać, a później przygotować się na trening. Ale nie ja muszę popylać w jakimś garniaku i spędzić cały dzień z Grażyną...
Przypomniałem sobie, że na mnie czeka, więc wyszedłem na korytarz.

-No wreszcie, ile można się...- spojrzała na mnie, po czym podniosła jedną brew- Wow, nie wiedziałam, że możesz wyglądać jak poważny człowiek.

-Wiele rzeczy o mnie nie wiesz- uśmiechnąłem się w międzyczasie poprawiając krawat, który uwierał mnie w szyję.

-I nie chce wiedzieć- przewróciła oczami, po czym wskazała dłonią żebym za nią szedł.

Kiedy dotarliśmy do recepcji Grażyna mniej więcej wyjaśniła mi co będę robić. Mam posegregować jej jakieś papiery, a następnie zanieść je do gabinetu.

-Czyli to tyle? Myślałem, że będę musiał obsługiwać gości- zmarszczyłem brwi, jednak mi to pasowało.

-Myślenie nie jest twoją mocną stroną- przewróciła oczami- Bierz się do roboty, bo później będziesz robić coś innego.

Po chwili podała mi stos kartek, które muszę poukładać. Spojrzałem na nie, a następnie na Grażynę, która podała mi teczki.

-Do niebieskiej rachunki, do żółtej faktury, a do białej jakieś inne papiery- poinstruowała mnie, po czym siadła na krześle obok.

-A ty co będziesz robić w tym czasie?

-Nadzorować czy dobrze ci idzie- uśmiechnęła się triumfalnie- No już, nie przeszkadzaj sobie.

Wziąłem się do roboty, muszę stwierdzić, że szło mi całkiem...hmm nieźle? Przez pierwsze 5 minut zastanawiałem się jak wygląda faktura, bo wszystko było oczywiście po francusku. Zapytałbym się Grażyny, gdyby nie to, że poszła zrobić sobie kawy.

Gdy wreszcie wszystko załapałem, szło mi o wiele lepiej, jednak dalej nie było to zawrotne tempo. Spojrzałem na zegarek, który wskazywał 8:12. Niedługo chłopaki zejdą na śniadanie...Oni nie dadzą mi żyć, a zapewne zwłaszcza Wojtek i Arek.

W międzyczasie przyszło paru gości, którzy chcieli się wymeldować lub po prostu o coś zapytać. Oczywiście obsłużyła ich Grażyna. Kątem oka widziałem, że się na mnie patrzy, jednak nie zwracałem na to uwagi. Po chwili jednak odłożyłem kartki i odwrociłem się w jej stronę.

-Co?- zapytała.

-To ja się pytam co?- podniosłem brew i skrzyżowałem ręce- Czemu się tak na mnie gapisz? Możesz zrobić zdjęcie starczy ci na dłużej.

-Świetny tekst, dziewczyny na to lecą?- prychnęła- Poza tym nie gapię się.

-Skoro tak mówisz- pokręciłem głową i wróciłem do zajęcia.

-O czym rozmawiałaś wczoraj z Arkiem?- zapytałem jak gdyby od niechcenia.

-Nie słyszałeś? Przecież stałeś niedaleko.

-Przechodziłem tamtędy...- nie kłamałem, bo naprawdę tędy szedłem, tylko później zrobiłem sobie...postój.

-Mhm nie tłumacz się- znowu zapadła cisza- Czemu w ogóle pytasz?

-Bo o ile pamiętam ostatnio gdy z nim rozmawiałaś później prosiłaś mnie żebym go od ciebie odczepił?- powiedziałem, po czym odłożyłem teczki i na nią spojrzałem.

Grażyna P.O.V

-Bo o ile pamiętam ostatnio gdy z nim rozmawiałaś później prosiłaś mnie żebym go od ciebie odczepił?- spojrzał na mnie zdezorientowanym wzrokiem.

-Tak wiem i nie wiem po co cię o to prosiłam, bo Arek jest fajny. Polubiłam go- powiedziałam i przyglądałam się jak zaciska szczękę, a jego dłonie formują się w pięści. O tak, był zdenerwowany.

Nie wiem czemu, ale czerpałam z tego ogromną satysfakcję, dlatego postanowiłam kontynuować.

-Dziwne, że nie ma dziewczyny, chcę go lepiej poznać- skłamałam. Może nie do końca, to znaczy tak, polubiłam go, jest zabawny i w ogóle, ale nie na tyle, żebym się na niego rzuciła i planowała z nim przyszłość.

-Hej, co tam?- z zamyślenia wyrwał mnie głos...Arka.

Będzie ciekawie.





Z tej Kapustki będzie BigosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz