Epilog

2K 286 226
                                    

Szliśmy wzdłuż brzegu morza, za którym powoli chowało się słońce. Uwielbiam zachody, uspokajają mnie i dają wyciszenie, którego czasami potrzebuję.

Niedawno wróciłem z Mistrzostw Świata w Katarze, nie mogło być lepiej- wygraliśmy. Nigdy nie widziałem tak wkurzonego Ronaldo, gdy Pazdan wjechał mu z buta w piszczel, po czym Arek strzelił zwycięskiego gola. Tak, tak, dobrze widzicie. Arek wreszcie nastawił swój celownik i na coś przydał się tej drużynie. Mimowolnie uśmiechnąłem się na samo wspomnienie.

Czuję się taki spełniony. Moja drużyna wygrywa najlepsze trofea, gram w FC Barcelonie, o której kiedyś mogłem pomarzyć, a w dodatku mam wspaniałą żonę, która wspiera mnie jak nikt inny. Nie wierzę, że minęło już sześć lat od pamiętnego Euro we Francji, które zmieniło moje życie.

-O czym myślisz?- zapytała Grażyna.

-O tym jakim jestem szczęściarzem- uśmiechnąłem się, po czym objąłem ją ramieniem, a ona posłała mi nerwowy uśmiech.

-Muszę z tobą poważnie porozmawiać...

-Nie teraz kochanie, jak wrócimy do Polski. Dobrze?- westchnąłem. Nasze poważne rozmowy nigdy nie kończą się dobrze, dlatego nie chcę niszczyć naszych wspólnych wakacji, przez kłótnie.

-Okej...- odwróciła wzrok, a następnie nie wracała do tego tematu.

Co roku jeździmy do Francji na wakacje lub po prostu, aby odwiedzić miejsce gdzie wszystko się zaczęło. To taka jakby nasza...tradycja?

Gdy wróciliśmy do pokoju hotelowego zauważyłem, że Grażyna jest zdenerwowana, a co więcej prawie w ogóle się nie odzywa, co jest dziwne w jej przypadku.

-Powiedziałem lub zrobiłem coś nie tak?- przerwałem ciszę.

-Hmm...co mówiłeś?- popatrzyła na mnie zdezorientowana- Przepraszam zamyśliłam się...

-Co się stało?- podszedłem do niej i podniosłem jej głowę, aby na mnie spojrzała.

-Muszę ci o czymś powiedzieć...- otworzyłem już buzię się odezwać, jednak nie zdążyłem- Proszę nie przerywaj mi.

-Dobrze, więc mów.

-Pamiętasz, ostatnio ciągle źle się czułam, przytyłam i wszystko mnie denerwowało. Chociaż z tym ostatnim to nie nowość...- uśmiechnęła się słabo.

-Racja- zaśmiałem się, jednak gdy zgromiła mnie wzrokiem ucichłem.

-Kontynuując, byłam u lekarza tak jak mówiłeś i powiedziałam ci, że to tylko jakieś zatrucie czy coś takiego, ale to nie była prawda...- dodała cicho, a ja powoli zaczynałem łączyć fakty w jedną całość.

-Czy t-ty...- zająknąłem się- Powiedz...

Spojrzała na mnie przestraszona, po czym wreszcie się odezwała.

-Jestem w ciąży.

Zamrugałem nerwowo, jednak po chwili wielki uśmiech wkradł się na moją twarz.

-Kocham cię tak bardzo...- zamknąłem ją w moich ramionach.

-Kocham cię- odpowiedziała, a ja w tym momencie byłem najszczęśliwszym mężczyzną na Ziemi.

Do szczęścia nic więcej mi nie potrzeba.

KONIEC.

Z tej Kapustki będzie BigosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz