10

11K 663 82
                                    

- Ari, stop - Justin wyciągnął z moich rąk szklankę z drinkiem. - Już wystarczy.
- Ostatni! Proszę, ten będzie ostatni!
- Nie, powinnaś już się położyć.
- Justin ma rację, stara. Cass już zasnęła, teraz kolej na ciebie.
   Spojrzałam na kanapę. Rzeczywiście moją blond przyjaciółkę porwał błogi sen. Kurtyna jasnych włosów zakryła jej twarz.
- Ale ja nie jestem zmęczona - uparłam się. - Dajcie mi chociaż soczku.
- Nie mamy już soczku, bardzo mi przykro, maleńka.
- Nie mów do mnie maleńka. Maleńkiego to możesz mieć fiuta - odrzuciłam włosy do tyłu.
- Tak uważasz? - Justin uniósł brwi. - Nie dawno sądziłaś, że jest inaczej.
- Zmieniłam zdanie - wzruszyłam ramionami. - Lou, podaj mi ciastka.
   Kiedy czekoladowe ciastka dostały się w moje ręce, zaczęłam się nimi opychać. Tak na prawdę nie miałam pojęcia dlaczego. Po prostu tak wyszło.
- Przyjadę po Cass jutro z rana - powiedział cicho Lou. - Nie chcę jej budzić.
- Jasne.
- O matko - westchnęłam patrząc na swoją przyjaciółkę. - Nie rozumiem tego pojeba, jak można skrzywdzić taką kruchą istotkę. Ona jest taka urocza. Moja Cassie.
- Urocza? - Louis uniósł brwi.
   Napchałam sobie ciastek do buzi.
- Seksowna - stwierdziłam.
- Nie pchaj sobie tego tyle do buzi, udławisz się - Justin zabrał ode mnie pudełko ciastek.
- Justin! Przestań mi wszystko zabierać - wkurzyłam się. - Będę płakać, jak jeszcze raz coś mi zabierzesz!
- Boże, ale ona jest dziwna, gdy jest pijana - wymamrotał Louis.
- Sam jesteś pijany! Ja jestem trzeźwa.
- Właśnie widać - mruknął Bieber. - Na ciebie już czas, młoda damo.
- Louis zostaniesz na noc? - zrobiłam do niego maślane oczka. - Nie jedź do domuuuu. Będę płakać.
- Ugh, prześpię się w nogach Cass - przewrócił oczami. - Justin?
- Hm?
- Dochodzi dwunasta, jeśli chcesz mogę pojechać zabrać rzeczy Cassie, a ty zajmij się Arianą. Wygląda na upartą.
- Nie tylko wyglądam - poruszyłam brwiami.
- Masz prawko? - zdziwił się.
- Nie, miałem zamiar pojechać tam na hulajnodze - odpowiedział z sarkazmem.
- Uch, dobra - westchnął i wyszukał kluczyków do samochodu w kieszeni. - Tylko uważaj na niego.
- Na kogo?
- Na mój samochód, koleś. Jest delikatny.
- Ok, jasne. Do później.
   Nieudolnie starałam się przykryć Cass kocem. Ilekroć próbowałam wstać, zawsze się wywracałam na podłogę. Justin zdziwiony wszedł do salonu.
- Co ty robisz?
- Leżę - westchnęłam - i czekam na ciebie, kociaku.
- Miło - wziął mnie na ręce w ślubnym stylu.
- Jesteś taki piękny - dotknęłam jego policzka.
- Dziękuję, kwiatuszku.
- Nie ma za co, kwiatuszku.
- Ew, nie mów tak do mnie.
- Jak mam do ciebie mówić, mój przystojniaku? Kochanie? Skarbie? Misiu? Kotku? A może... tatusiu?
- Tatuś jest spoko - puścił mi oczko.
   Zarzuciłam mu ramiona na szyję, gdy niósł mnie po schodach na górę. Jego policzki zrobiły się dla mnie nagle takie całuśne. Mięciutkie i pucułowate. Dotykałam je palcem, szczypałam i cmokałam. Ułożył mnie na łóżku. Rozciągałam się jak kot, chcąc rozprostować kończyny.
   Justin usiadł koło mnie na łóżku i ściągnął moje skarpetki.
- Rozbierasz mnie, tatusiu?
- Tak - przęłknął ślinę.
   Zagryzłam dolną wargę, kiedy zaczął odpinać moje spodnie.
- Tatusiu - szepnęłam - będziemy się teraz kochać?
- Nie, to nie jest właściwy moment, baby girl.
- Dlaczego? - zsunął spodnie z moich bioder.
- Jesteś pijana, nie chcę, żebyś robiła coś, czego później pożałujesz.
- Więc mi nie mów o tym jutro, to będzie nasza mała, słodka tajemnica, Jay.
- Nie ma mowy - prychnął.
- Tatusiu - złapałam jego nadgarstek i naprowadziłam na swoje krocze - proszę, jestem mokra dla ciebie!
- Przestań - syknął zabierając dłoń.
- Czemu mi to robisz? Nie kochasz mnie już?
- Kocham cię, podnieś ręce.
   Ściągnął mi przez głowę koszulkę i położył złożoną w kostkę koło łóżka. Chciałam ściągnąć majtki, ale powstrzymał mnie.
- Dlaczego je ściągasz?
- Chcę się z tobą kochać, Jay!
- Nie możemy - warknął.
   Byłam bliska płaczu.
- Tatusiu! Błagam cię! Cierpię! Nie odrzucaj mnie!
- Ari, uspokój się.
- Chociaż minetkę! Tatoooo!
- Zamknij się!
- Nie mogę, pragnę cię! Chcę poczuć twojego kutasa w sobie, to wszystko! Tatusiu, potrzebuję cię.
- Jeśli zaraz nie przestaniesz, ukarzę cię - zagroził ściągając swoją koszulkę.
- Czy to będą klapsy? - położyłam się na brzuchu. - Jestem gotowa, Jay.
- Ugh - jęknął. - Ari, proszę cię, wejdź pod kołdrę i idź spać.
- Nie - zaprotestowałam - nie chcę spać. Nie zasnę dopóki nie będziesz się ze mną kochał.
- Wszystko komplikujesz, dziewczynko. Jestem zmęczony.
- Mogę cię rozbudzić! - powiedziałam entuzjastycznie.
- Podziękuję.
   Rozebrał się do bokserek, zgasił światło i wszedł do łóżka. Okrył nas kołdrą z nadzieją, że odpuściłam. Ale ja wciąż się nie poddałam. Pocałował mnie w czoło mrucząc ciche "dobranoc". Kiedy odwrócił się plecami do mnie objęłam go jedną ręką w pasie. Powoli, żółwim tempem sunęłam w stronę gumki bokserek. Szybko wślizgnęłam dłoń w jego bokserki. Podskoczył jak poparzony.
- Co ty robisz?!
   Zabrałam dłoń, widząc jego wybuch. Nie takiej reakcji się spodziewałam. Miało mu być przyjemnie. Zrobiło mi się przykro. W oczach stanęły mi łzy.
- Ja pierdole nie możesz po prostu pójść spać? Przestań mnie prowokować do kurwy!
   Łzy wydostały się na zewnątrz mocząc mi policzki. Nawet nie próbowałam ich zatrzymać.
- J-ja chcia-ałam-
- Wiem, co chciałaś, kurwa mać! - prawie krzyknął. - I więcej tego nie... Ari? P-płaczesz?
   Odwrócił się by na mnie spojrzeć. Po tym jak na mnie naskoczył nie miałam ochoty by się z nim kochać. Nawet rozmawiać z nim nie chciałam. Teraz to ja odwróciłam się plecami.
- Kwiatuszku - dotknął mojego ramienia, ale szybko strąciłam jego rękę. - Skarbie, nie gniewaj się.
- IDĘ SPAĆ - wychlipiałam wstając z łóżka.
- Dokąd?
- Nie interesuj się tym! - warknęłam obrażona i pociągnęłam nosem.
   Musiałam oprzeć się o ścianę, bo wciąż kręciło mi się w głowie.
- Maleńka, wracaj tutaj - westchnął i wyszedł z łóżka.
- Nie! Nie podchodź - wyszlochałam.
   Zatrzymał się.
- Nie chcę z tobą spać w jednym łóżku.
- Ari - przetarł twarz dłońmi. - Na prawdę mam już dość.
- W porządku - wytarłam łzy. - Skoro masz mnie dość, to idź spać. Miłej nocy dupku.
   Weszłam do łazienki. Złapałam się umywalki i jedną nogę wsadziłam do wanny. Potem drugą. Zasłoniłam się niebieską zasłonką w delfiny, a następnie wygodnie rozłożyłam. Nie było tak źle. Brakowało mi tylko kołdry i miękkiej poduszki pod głową. Z tym byłoby mi zdecydowanie lepiej. Mimo to jednak jakoś dałam radę zasnąć.

* * *
🍻😂

Fix me / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz