Poczułam, jak ktoś mną potrząsa. Podniosłam powieki i zobaczyłam przed sobą zmartwionego Justina. Zorientowałam się, że byłam cała spocona, zapłakana i... naga. Leżałam przykryta kołdrą w sypialni. Wiesz, co to oznaczało? Że to był sen. Nic takiego się nie wydarzyło. Justin nie pobił mnie i nie chciał porzucić. Był przy mnie i wpatrywał się we mnie niespokojny.
- Ari, dobrze się czujesz? - spytał głaszcząc mnie po policzku. - Spałaś jakieś półtorej godziny. Śnił ci się koszmar?
Pokiwałam głową. Łzy zebrały się w moich oczach. Justin wziął moją twarz w dłonie.
- Skarbie nie płacz. Nic z twojego koszmaru nie jest prawdą. To się nie wydarzyło.
Po moich policzkach spływały łzy. Nie mogłam tego opanować.
- Ari - zaczął je wycierać. - Jesteś tutaj bezpieczna, nikt nie zrobi ci krzywdy, słyszysz? Spójrz na mnie.
Naszła mnie myśl, że byłoby lepiej, gdybym mu powiedziała o ciąży. Śnił mi się ten koszmar, bo czułam okropne wyrzuty sumienia. Okłamywałam go, a on na to nie zasłużył. Starał się być dla mnie dobry. Nie doceniałam tego.
- Kocham cię, Justin - powiedziałam przez łzy.
Przyciągnął mnie do siebie i zamknął w uścisku. Pocałował mnie w czoło.
- Wiem, maleńka. Ja też bardzo mocno cię kocham. Nie zapominaj o tym nigdy.
Wtuliłam twarz w jego tors. Potrzebowałam tego. Żeby mnie przytulił i powiedział, że mnie kocha.
- Obiecaj, że mnie nigdy nie zostawisz - załkałam. - Nawet jeśli będziesz zły na mnie.
- Obiecuję, Baby girl.
Mogłam się uśmiechnąć. Miałam powody. On był tym powodem.
- Nie płacz już, kochanie - wyszeptał całując mnie w skroń. - Nie masz się czego bać, nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.
Uspokoiłam się. Przestałam płakać. Głaskał mnie po głowie, bawił się moimi włosami i nucił nieznane mi melodie. Westchnęłam bawiąc się jego nieśmiertelnikiem.
- Jesteś głodna? Zrobiłem obiad.
Odsunęłam się od niego by spojrzeć mu w oczy. Nie dowierzałam. Zrobił obiad. Poważnie.
- Co? - uśmiechnął się.
- Dziękuję - pocałowałam go w policzek i sięgnęłam po majtki.
Ubrałam bieliznę i wyszłam z łóżka. Justin zagwizdał. Zmroziłam go wzrokiem. Leżał rozłożony na łóżku z rękoma pod głową. Szukałam swoich spodni po całym pokoju.
- Justin, gdzie są moje spodnie? - spytałam rozglądając się.
- Nie wiem, ale mam nadzieję, że nie znajdziesz ich szybko. Wolę jak jesteś w samych majtkach i staniku.
Przewróciłam oczami, na co się zaśmiał.
- No dobra, wiem gdzie są twoje spodnie - westchnął. - Ale ci nie powiem.
- Justin - jęknęłam zirytowana - to nie jest zabawne.
- Jest! - zachichotał.
Boże, jego chichot sprawił, że mimowolnie się uśmiechnęłam. Jak ktoś mógł być tak idealnym?
- Widzisz? Sama się śmiejesz!
- Przestań! Mówię poważnie, gdzie one są, Justin?
Uśmiechał się jak idiota. Musiał zagryźć pięść, żeby się nie roześmiać. Sięgnęłam po poduszkę i rzuciłam nią w niego. Złapał ją zręcznie i odłożył.
CZYTASZ
Fix me / jariana
FanfictionTRZECIA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - Skarbie, wiem, że to zawaliłem. Zostawiłem cię z tym wszystkim samą, ale dobrze wiesz, że nie z własnej woli, nigdy bym ci tego nie zrobił. Zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Teraz wróciłem. Wróciłem i nie zam...