- Tatusiu! - zawołał Jaxon piskliwym głosem, wybiegając z domu. - Zostaniesz z nami?Pytanie Jaxona wprawiło mnie w złość. Nie powinnam się na niego złościć, bo on niczego nie rozumiał, ale mimo wszystko się wkurzyłam. Odlepiłam swoje ciało od ciała Justina i westchnęłam. Posłałam chłopcu mordercze spojrzenie, ale on je zignorował. Nie ładnie, Jaxo. Mężczyzna wziął dzieciaka na ręce.
- Nie, Jaxo - musnął ustami jego policzek. - Nie zostanę. Nie mogę.
Podziękowałam w myślach Justinowi i Bogu.
- Dlaczego nie? - na twarzy chłopca pojawił się grymas. - Zawsze odchodzisz.
Brązowooki mężczyzna wyglądał na rozczarowanego tym, co powiedział jego syn. Zdanie, które wypowiedział mały odebrałam jako przeprosiny za pierwsze pytanie. Opuściły mnie nerwy.
- Przyjadę się z tobą zobaczyć za kilka dni, w porządku? Przywiozę ci prezent.
- Prezent? - ucieszył się.
- Tak, niespodziankę, ale musisz być grzeczny i opiekować się mamusią.
- Zaopiekuję się mamusią - powiedział podekscytowany. - Ale przyjedź szybko, bo mamusia jest smutna.
Zmarszczył brwi i spojrzał przelotnie na mnie. Chrząknęłam głośno, dając im tym do zrozumienia, że wciąż z nimi byłam i wszystko słyszałam.
- Dasz radę wytrzymać te kilka dni? - spytał syna, szybko zmieniając temat.
Jaxon energicznie pokiwał głową. Justin mruknął do niego coś w stylu ''dobrze'' i z powrotem przerzucił wzrok na mnie. Stałam podenerwowana z rękoma na piersiach.
Mężczyzna postawił na ziemię dwulatka i podszedł do mnie. Objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Przytul mnie - mruknął w moje włosy.
Niepewnie zarzuciłam ręce na jego szyję.
- Justin? - szepnęłam drżącym głosem.
- Tak, aniołku?
- Co będziesz robił po powrocie do domu?
- Zaopiekuję się moją rodziną - szepnął gładząc moje plecy.
Albo on nie zrozumiał mojego pytania albo ja jego odpowiedzi. Może jedno i drugie.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Mój dom jest tam, gdzie moja kobieta i dziecko - wyjaśnił uśmiechając się słodko.
Jego słowa sprawiły, że poczułam się, jakbym stanęła w ogniu. Przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Dręczyły mnie cholerne wyrzuty sumienia. Czułam się okropnie.
- Mam na myśli to, kiedy wrócisz do domu chłopaków - mruknęłam.
- Och. Za pewne zajmiemy się interesami, odwiedzimy kilka miejsc, żeby załatwić parę spraw. Trochę tego jest. Nie wiem ile dni nam to zajmie, ale postaram się szybko to skończyć i przyjechać, żeby zająć się tobą i Jaxonem.
- Nie, nie śpiesz się. Dam sobie radę - uśmiechnęłam się słabo.
- Wiem - pogłaskał mnie po policzku. - Jesteś silną kobietą. Po prostu chcę być pewny, że wszystko będzie z tobą w porządku. Skontaktuję się z moimi ludźmi i prześlę ich tutaj jako och-
- Nie, nie trzeba, Justin.
- Kochanie, to nie było pytanie - prychnął. - Nie będą ci w niczym przeszkadzali, nie naruszą twojej prywatności. Będą w pobliżu.
Westchnęłam.
- To nie potrwa długo.
- Przyjedziesz od razu po załatwieniu tych spraw?
- Jak najszybciej będę mógł - musnął ustami moje czoło. - Zrobię wszystko, żeby być przy mojej kobiecie.
Przęłknęłam ślinę. On wciąż niczego nie zrozumiał. Był aż tak zdesperowany, aby naprawić ten związek?
- Justin - powiedziałam cicho, próbując brzmieć normalnie - nie chcę sprawić ci przykrości, ale nie mogę być z tobą w bliższych relacjach.
Zmarszczył brwi.
- Co to znaczy? - spytał.
- Po tym wszystkim nie jestem gotowa, nie czuję się na siłach, wybacz.
- Dobrze, poczekam. Damy sobie z tym wszystkim radę.
- Nie, Justin - zwilżyłam wargi - proszę, nie nastawiaj się na to. Nie wiem, czy kiedykolwiek się tego doczekasz.
- Doczekam. Wiem, że jest ci ciężko, bo mi też jest. Twój ból jest moim bólem. Zaufaj mi tak, jak ja ufam tobie. Wiesz, że cię kocham.
On mi ufał? Niemożliwe.
- Wiem, ale proszę, zrozum mnie. Nie chcę się teraz wiązać. Muszę odpocząć. Czy... my możemy... zostać... ee... przyjaciółmi?
Uwaga... Friendzone.
- Przyjaciółmi - powtórzył z zawodem. - Oczywiście.
Uśmiechnęłam się smutno.
- Mogę cię pocałować ostatni raz?
Pokręciłam głową.
- Przyjaciele tego nie robią.
NO WŁAŚNIE, KURWA, PRZYJACIELE SIĘ NIE CAŁUJĄ, krzyczała moja podświadomość, WIĘC FREDO PEWNIE JEST DLA CIEBIE KIMŚ WIĘCEJ, TY DZIWKO.
Starałam się uciszyć te myśli w mojej głowie, jednak to było jedno z trudniejszych zadań.
- A na przyjacielski uścisk mogę liczyć?
Uśmiechając się lekko, pokiwałam głową. Zamknął mnie w swoich ramionach a ja wtuliłam twarz w jego tors. Pachniał tak cudownie.
- Nie chcę się z tobą rozstawać.
- Niedługo znowu się zobaczymy - wymusiłam uśmiech.
* * *
Nie mam nic ważnego do napisania, żadnej informacji czy nowości ale chcę wam podziękować za to, że jesteście 💜
CZYTASZ
Fix me / jariana
FanfictionTRZECIA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - Skarbie, wiem, że to zawaliłem. Zostawiłem cię z tym wszystkim samą, ale dobrze wiesz, że nie z własnej woli, nigdy bym ci tego nie zrobił. Zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Teraz wróciłem. Wróciłem i nie zam...