52

7.8K 545 149
                                    

   Justin zluzował swój uścisk. Zamrugał szybko, nie odwracając wzroku ode mnie. Otworzył usta, ale szybko je zamknął. Był w szoku.

- T-ty jesteś co?

- W ciąży - szepnęłam bawiąc się palcami.

   Zamknął oczy. Mocno zacisnął powieki. Wiedziałam, że próbował się opanować.

- Nie chcę tego dziecka.

- Ono nie jest Fredo, prawda?

   Jeszcze parę minut wcześniej mówił mi o jego zaufaniu i miłości do mnie, a teraz pytał czy miałam dziecko z jego najlepszym przyjacielem?

- Nie, oczywiście, że nie. Justin-

- Niemożliwe, żeby było moje - spojrzał na mnie z bólem.

   Było mi przykro. Miałam łzy w oczach. Ułożyłam głowę na jego ramieniu i mocno się w niego wtuliłam. Objął mnie mocniej.

- Nie chcę go - zaszlochałam - ono powoduje, że czuję się brudna. Nie mogę go urodzić, nie dam mu miłości.

   Justin spiął się. Płakałam w jego ramie, a on głaskał mnie po plecach.

   Wybuchnęłam jeszcze większym płaczem. Czułam się winna. Było mi głupio. Oderwałam się od jego ramienia, by spojrzeć w jego oczy. Był przybity, to mnie zabolało.

- Prze-epraszam - wyszeptałam pociągając nosem. - Nie chcia-łam cię o-okłamy-ywać. Nie zasłużyłe-ś na to. Jest mi g-głupio, na prawdę przepra-szam.

   Mogłam sobie tylko wyobrazić jak żałosnie musiałam wyglądać. Odgarnął włosy, które przykleiły się do mojej twarzy, a następnie otarł łzy z policzków. Pociągnęłam nosem. Chciałam spuścić głowę, bo było mi wstyd i nie mogłam na niego patrzeć, ale podniósł ją za mój podbródek.

- Skarbie - pogłaskał mnie kciukiem po policzku - usuniemy je. Nie martw się, wszystko będzie w porządku.

- To powinno być twoje dziecko - załkałam. - Tak mi przykro, przepraszam, Jay.

   Mężczyzna złapał moją twarz w dłonie.

- Przestań mnie przepraszać, to nie jest twoja wina, słyszysz? To nie stało się z twojej woli. Nie płacz, poradzimy sobie z tym. Przeszliśmy razem wiele, to jest tylko mała, nic nie znacząca l kłoda rzucona nam pod nogi.

   Wpatrywał się we mnie wyczekująco, więc pokiwałam głową.

- Obiecuje, że wszystko będzie dobrze, Baby girl.

   Zarzuciłam ręce na jego kark i wtuliłam twarz w szyję.

- Kocham cię, Jay.

- Ja ciebie bardziej, kwiatuszku.

*

- Chryste, Jaxon wyjmij to z buzi - burknął zirytowany Justin, gdy podczas zabawy, chłopiec wziął do ust małą, plastikową ciężarówkę.

   Leżałam na kanapie w salonie oglądając jakiś durny program o nastoletnich matkach na MTV, a chłopcy siedzieli na dywanie i bawili się samochodzikami. Był już późny wieczór, dawno zjedliśmy kolację, a mimo to ja byłam cholernie głodna. Burczało mi w brzuchu, ale lenistwo przejęło nade mną kontrolę i nic nie zrobiłam w tym kierunku. Po prostu leżałam rozłożona, wpatrując się w ekran telewizora i marząc o dużej pizzy. Westchnęłam. Kątem oka zauważyłam, jak Justin bierze na ręce ziewającego Jaxona. Już zdążyli posprzątać porozrzucane zabawki, ale ja byłam tak pochłonięta rozmarzaniem o fast foodach, że tego nie spostrzegłam. Mój brzuch nie przestawał mnie alarmować o głodzie. W brutalny sposób upominał się o jedzenie. Skrzywiłam się na ból głowy. Szybko ruszyłam do lodówki. Z każdym kolejnym krokiem, mój luźny kok, psuł się coraz bardziej. Zapewne wyglądałam przez to jak ofiara trzęsienia ziemi. Wyciągnęłam resztki obiadu z lodówki. Na sam widok, mój brzuch warczał jak wygłodniały pies. To było to czego potrzebowałam - jedzenie. Nakładałam sobie na talerz trochę przepysznego dzieła kulinarnego Justina, kiedy jego ramiona owinęły się wokół mojego pasa. Zirytowana przewróciłam oczami. Czy on nie widział, że zabierałam się za jedzenie? Zaczął całować moje ramie, powoli przenoszac ciepłe dłonie pod moją bluzkę.

- Justin - westchnęłam - przestań.

   Przesunął wargi na moją szyję. Opuszkami palców kreślił kółeczka na brzuchu. Odłożyłam widelec, odsunęłam talerz i zepchnęłam jego ręce.

- Jem - burknęłam.

- Możesz zjeść za... godzinkę?

   Doskonale wiedziałam, czego chciał.

- Nie - warknęłam zabierając jedzenie i wychodząc.

- O co ci do cholery chodzi? - fuknął wkurzony idąc za mną. - Co zrobiłem źle?

   Irytował mnie coraz bardziej.

- Jest coś złego w tym, że chcę kochać się ze swoją dziewczyną?

   Usiadłam na kanapie, a on obok mnie. Próbowałam go ignorować, ale wciąż ględził.

- Nigdy wcześniej nie odmawiałaś mi, nic takiego nie pamiętam, co się dzieje? Nie pociągam cię już czy co? Jestem mało seksowny? Mało męski czy jaki chuj?

   Nie wytrzymałam.

- Uprawiałam z tobą seks popołudniu, myślisz, że tak nagle byś mi się znudził i przestał mnie pociągać? - syknęłam. - Po prostu zapanuj nad swoją chcicą i daj mi w spokoju zjeść.

- Nie możesz, kurwa-

- Nie, nie mogę! - prawie krzyknęłam. - Jak widzisz jestem zajęta więc się odwal, napalony dupku.

   Wkurzony wstał z kanapy i odszedł. Po drodze stukł zielony wazon z kwiatami, zrzucając go ze stolika na podłogę. Porcelana zbiła się z głośnym hukiem, przez co wzdrygnęłam się, a widelec wypadł mi z ręki. Westchnęłam. Chyba nie mogłam w spokoju zjeść. Odłożyłam talerz i niechętnie ruszyłam do kuchni po mopa, by pozbyć się wody z kwiatów. Kawałki porcelany wyrzuciłam do śmietnika razem z kwiatami. Miałam nadzieję, że szybko mu to przejdzie i nie będzie strzelał fochów. Po wysprzątaniu bałaganu, mogłam w spokoju skonsumować posiłek oglądając TV. Ok, nie do końca w spokoju. Przeszkadzały mi wyrzuty sumienia. Znowu. Może potraktowałam go zbyt ostro, może poczuł się zraniony. Odłożyłam jedzenie i poszłam na górę.

* * *

Teraz trudno zgadnąć kto tu zachowuje się jak baba z okresem. Jay czy Ari?
Następny rozdział chyba za parę dni

 Jay czy Ari? Następny rozdział chyba za parę dni

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.







Fix me / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz