Przyłożyłam lufę do skroni. Byłam gotowa, by pociągnąć za spust, kiedy przerwały mi głosy. O nie, znowu one. Odgłos kroków. Szczekanie psa. To wszystko stawało się coraz głośniejsze, a oni byli coraz bliżej. Biegli. Pies biegł. Szczekał tak głośno, że czułam, iż mogę przez niego dostać migreny. Zakryłam uszy. Do środka wpadł pies. Mason. To był Mason. Podbiegł do mnie merdając ogonem i wesoło szczekając. Rzucił się na mnie i zaczął lizać mnie po twarzy. Zauważyłam że wokół żeber zawinięto mu coś w rodzaju opaski usztywniającej. Odepchnęłam psa od siebie. Do pomieszczenia wbiegli chłopcy. Fredo, Ryan, Chris, czterech innych chłopaków i on. Justin. Jakiś blondyn przywołał Masona i nagrodził go jakimś smakołykiem. Podsunęłam się bardziej w stronę ściany, widząc, jak Justin się do mnie zbliża. Patrzyłam na niego z przerażeniem.
- Ari, skarbie - szepnął.
- Justin, odejdź od niej - powiedział Fredo.
- Kochanie - kucnął i wyciągnął rękę w moją stronę, by mnie dotknąć.
Zamknęłam oczy i przytuliłam broń do piersi.
- Oddaj mi to, baby girl. Proszę.
- Stary, cofnij się - ostrzegł Chris.
- Justin - warknął Ryan. - Nie podchodź do niej.
Bieber ignorował wszystko, co do niego mówili. Nie patrzyłam na niego, bo zbyt się bałam. Tak bardzo nie chciałam, żeby mnie dotykał. Bałam się, że może zrobić mi krzywdę. Jego dotyk stał mi się obcy. Wciąż miał gdzieś prośby przyjaciół. Zbliżał się i zbliżał. Tak strasznie chciał mnie dotknąć.
- Ari, jesteś bezpieczna - szepnął głaszcząc mnie po nodze. - Już wszystko jest dobrze. Nikt cię nie skrzywdzi.
Spojrzałam na jego rękę z odrazą. Zepchnęłam ją. Wyglądał, jakby mój gest poważnie go zranił.
- Bieber, masz pięć sekund, by od niej odejść. Jeśli tego nie zrobisz, będę zmuszony dla twojego dobra sprzedać ci kulkę usypiającą w plecy. Zaczynam odliczać - warknął Ryan. - Pięć.
Justin cofnął się dopiero, gdy Ryan wypowiedział ''dwa''. Z trudem, powoli się podniósł i nie odwracając się ode mnie, odszedł. Nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Ryan - starał się mówić cicho - co on jej zrobił?
Zacisnęłam szczękę i pistolet w dłoni. Oni wszyscy wlepili swoje oczy we mnie, a ja drżałam ze strachu. Czułam się osaczona. Ktoś przyniósł koc. Fredo wziął go i podszedł wolnym krokiem do mnie. Przełknął ślinę.
- Co? - zdziwił się Justin. - On może, a ja nie?
- Zamknij się, Bieber - warknął Fredo.
Mulat usiadł przede mną, rozkładając koc.
- Chodź tutaj, mała - zagruchał.
Oni wszyscy są tacy głupi...
Prychnęłam.
Nie daj się nabrać na ich sztuczki. Mówiłam ci, że są dobrymi aktorami. Szczególnie Bieber. Nie wierz w ich słowa. To są same kłamstwa. Najchętniej wszyscy powiedzieliby ci, że jesteś zużytą dziwką i brzydzą się ciebie dotknąć. Dlatego podchodzą do ciebie tak nie pewnie. Mają cię za szaloną. W ich oczach jesteś kurwą.
- Nie jestem - zakryłam uszy dłońmi.
Jesteś. Przestań znów się oszukiwać. Nie widzisz, jak patrzą na ciebie? Jesteś wyrzutkiem dla nich! Nikim ważnym! Są tutaj sami mężczyźni. Wiesz, co to oznacza? Chcą cię wykorzystać. Oni wszyscy. Skorzystają z okazji jak Lucas.
CZYTASZ
Fix me / jariana
FanfictionTRZECIA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - Skarbie, wiem, że to zawaliłem. Zostawiłem cię z tym wszystkim samą, ale dobrze wiesz, że nie z własnej woli, nigdy bym ci tego nie zrobił. Zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Teraz wróciłem. Wróciłem i nie zam...