O ile to w ogóle było możliwe, moje serce biło w niesamowicie szybkim tempie. Można by pomyśleć, iż byłam bliska zawału. Prawie upadłam na zimne kafelki, ponieważ podtrzymywanie się ściany nie pomogło. Nic chyba nie mogło mi wtedy pomóc. Zakręciło mi się w głowie i straciłam równowagę. Byłam na równi z jego butami - na przegranej pozycji. Łzy napłynęły mi do oczu. Zacisnęłam mocno powieki, próbując pozbyć się myśli z mojej głowy.
- Nie dotykaj mnie! - warknęłam kopiąc go w brzuch.
Zgiął się w pół, ale to wcale nie pomogło, zaczął się jedynie śmiać. Śmiał się, gdy ja umierałam z przerażenia. Tacy ludzie jak on powinni pójść do piekła. Mam nadzieję, że będzie się tam smażył.
Sięgnął po swój paralizator i pomachał mi nim przed twarzą.
- Za każdym razem, gdy będziesz walczyć - poraził mnie nim, a mną wstrząsnęła fala bólu.
Opadłam na miękkie, nie obłożone poszewką poduszki dysząc. Moja klatka piersiowa unosiła się w dół i na dół w zaskakująco szybkim tempie. Próbowałam uspokoić oddech, ale jak zrobić to przy takim człowieku? Jak przestać się bać?
- Kurwa - wychrypiał głośno.
Ułożył dłonie po obu stronach mojej głowy i przyśpieszył ruchy. Czułam się, jakby ktoś mnie rozrywał. Przekręciłam głowę na bok, wbijając wzrok w ścianę. Nie byłam w stanie spojrzeć na niego.
- Mam nadzieję, że Bieber nam teraz zazdrości - powiedział dysząc. - Bo, kurwa, powinien. Przynajmniej mi.
Zwinęłam się w kulkę, obejmując ramionami kolana. Nie udało mi się powstrzymać łez. Szarpałam się za włosy, wyrywając je. Ignorowałam ból, jaki odczuwałam. Musiałam wyrzucić głosy z głowy. Jego głosy. Słyszałam go. Mówił do mnie, mówił to wszystko. Otworzyłam oczy, gdyż nie chciałam widzieć jego twarzy. Obrzydzała mnie. Ten człowiek był, jest i będzie na wieki odrażający. Zacisnęłam szczękę, ze wszystkich sił starając się podnieść. Mimo tego, że te okropieństwa sprowadzały mnie na dół, walczyłam. Nie poddawałam się, robiłam co mogłam, aby je zignorować. Wstrętne głosy. Uderzyłam pięścią w kafelki, na co moje ciało zareagowało dreszczami. Z mojego gardła wydobył się niemiłosiernie głośny wrzask. Sama się sobie dziwiłam, bo nie miałam pojęcia, że byłabym w stanie krzyczeć tak głośno. Narobiłam tyle hałasu, że zbiegło się wielu mężczyzn. Spojrzałam przelotnie na stojącego nade mną blondyna. Trzymał mnie w pasie, kucał obok i próbował mnie uciszyć. Coś do mnie mówił, ale nie słyszałam go przez mój własny wrzask. Odepchnęłam niebieskookiego.
- NIE DOTYKAJ MNIE! - warknęłam ochryple.
Na jedną sekundę podniosłam się, ale nie zdążyłam wyprostować ciała. Poczułam mocne uderzenie w twarz. Przewróciłam się ponownie. Moja głowa zderzyła się z twardą i zimną podłogą. To było okropnie bolesne. Wszystkie bronie wraz z amunicją wysypały się. Ktoś gwizdnął, a ktoś zaklaskał.
- Nieźle, mała. Nie pomyślałbym, że możesz być taka niebezpieczna - zaśmiał się.
- Stul pysk, skurwielu - syknęłam obdarzając go chłodnym spojrzeniem.
Zdążyłam śmignąć jeden pistolet, zanim dwójka kolejnych kolesi podkradła resztę. Wycelowałam w blondyna. Oblizałam mokre od krwi usta. Na języku mogłam wyczuć metaliczny smak krwi. Miałam przeciętą wargę, najmniejszy problem w tamtym momencie.
- Spójrzcie, jaka waleczna - zadrwił brunet opierający się o framugę.
- Aż mam gęsią skórkę - zawtórował mu kolega stojący obok niego.
CZYTASZ
Fix me / jariana
FanfictionTRZECIA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - Skarbie, wiem, że to zawaliłem. Zostawiłem cię z tym wszystkim samą, ale dobrze wiesz, że nie z własnej woli, nigdy bym ci tego nie zrobił. Zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Teraz wróciłem. Wróciłem i nie zam...