27

8.5K 544 84
                                    

   Mój gardłowy wrzask rozniósł się echem po ciemnym pomieszczeniu, kiedy zostałam po raz trzeci porażona prądem. Ból znów przeszył moje ciało od stóp do głowy. Zebrało mi się na wymioty, ale próbowałam się powstrzymać od puszczenia pawia. Nie dość, że moja twarz była cała zalana łzami i potem, trzęsłam się ze strachu i bólu. Zaczynało robić mi się też zimno. Za każdym kiedy krzyczałam zostawałam uderzona w policzek. Piekła mnie twarz, bo Lucas spoliczkował mnie chyba już z piąty lub szósty raz. Mimowolnie moja głowa odleciała na bok, gdy ponownie to zrobił. Do moich uszu dotarł głośny plask.

- Spójrzcie, chłopcy - powiedział do kamery, która stojąc na statywie, wszystko rejestrowała - oto, co się dzieje, gdy nie robicie tego, co powinniście. Gdy posuwacie się za daleko. Gdy jesteście skurwysynami. Mam nadzieję, że to widzisz, Bieber? Widzisz, jak katuję osobę, na której ci zależy? Ale to nie koniec. Ja się dopiero rozkręcam.

   Przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego ze strachem. Pomachał do kamery i odwrócił się, by zatrzymać oczy na mojej osobie. Obleciał mnie taki strach, jakiego już dawno nie czułam. Miałam gęsią skórkę, a moje serce biło szybciej niż powinno.

- Jesteś chory - stwierdziłam patrząc na niego z odrazą.

- Jestem szalony - westchnął. - Ale podoba mi się to.

- Powinieneś się leczyć - warknęłam. - Krzywdzenie mnie lub innych ludzi nie przywróci życia twojemu  bratu!

- Nie mów do mnie takim tonem, dziwko! - krzyknął, a ja się wzdrygnęłam.

   Zacisnęłam palce na wgniatającej się w moją skórę linie. Była gruba i raniła mi dłonie oraz inne części ciała, ale starałam się to jakoś znieść, choć ból był straszny.

- Robienie ci krzywdy uspokoi mnie, a Bieber będzie cierpiał, widząc na ekranie jak umierasz z moich rąk, tak jak mój brat umarł z jego.

   Zanim zdołałam mu odpyskować, paralizator zetknął się z moją skórą, powodując mój krzyk, a to z kolei spowodowało następne uderzenie. Kiedy przestał, moja głowa opadła w dół, a kosmyki włosów przykleiły się do czoła. Załkałam cicho, zaciskając zęby.

- Jesteś piękna - pogłaskał mnie po głowie. - I na prawdę nie robiłbym ci tego, gdyby ode mnie to zależało.

- Przecież zależy - syknęłam przez zęby.

- Twój ton nie poprawia sytuacji - kucnął przede mną.

- To jest sprawa między tobą, a chłopcami, powinieneś to z nimi załatwić - mruknęłam pociągając nosem.

   Złapał palcami mój podbródek i podniósł go chcąc, abym spojrzała w jego oczy. Uśmiechnął się i pogłaskał mnie po policzku. Na moją twarz wkradł się grymas. Obrzydzał mnie. Splunęłam mu w twarz. Odskoczył ode mnie i wytarł moją ślinę z policzka.

- A więc tak chcesz się bawić, huh? - prychnął, podchodząc powoli do stołu na którym miał rozłożony cały swój ''sprzęt''.

   Wziął coś z niego, nawet nie chciałam wiedzieć co. Niestety przyszedł czas, kiedy musiałam się dowiedzieć. To nie był kolejny nóż, lina, pistolet czy paralizator. To było coś, co wiedziałam, że zniszczy mnie doszczętnie. Prezerwatywa. Wziął ją w zęby i zaczął rozpinać spodnie. Z szybko bijącym sercem pokręciłam głową. Zaczęłam histerycznie płakać.

- Wiesz, że twoje wycie mnie nie zatrzyma, prawda? - prychnął.

   Był już w samych bokserkach, gdy zaczął powoli odwiązywać mnie od krzesła. Liny wrzynające się w moją skórę kostek, nadgarstków i brzucha zostały poluzowane. Tylko lina na szyi wciąż mocno się zaciskała, ale nie tak, by uniemożliwić mi pobierania powietrza do płuc. Złapał mnie za ręce z tyłu i obrócił do tyłu. Dzięki temu mogłam zobaczyć, co znajdywało się za mną w pokoju, gdy siedziałam przywiązana do krzesła. Wolałabym nigdy tego nie widzieć. Pchnął mnie na łóżko. I chociaż wyrywałam się, krzyczałam i kopałam ile sił w kończynach, nie doprowadziło mnie to do niczego. Przywiązał moje ręce do ramy łóżka, mogłam bronić się jedynie nogami i właśnie to robiłam.

Fix me / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz