Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Przetarłam oczy i ściągnęłam z siebie kołdrę. Kiedy przypomniałam sobie dlaczego spałam na kanapie z Justinem, wyskoczyłam z niej jak poparzona. Wbiegłam do kuchni. Justin zbierał odłamki szkła ze szklanki i wyrzucał je do śmietnika. Jaxon jadł płatki, przyglądając się ojcu. Kiedy brązowooki mnie zauważył uśmiechnął się delikatnie. Wyglądał na spokojnego, co spowodowało, że moje nerwy odeszły w zapomnienie, ale nie da się ukryć, że byłam zdziwiona.
- Dzień dobry - wrzucił ostatni odłamek do kosza. - Przepraszam, zbiłem szklankę. Nie chciałem cię obudzić.
- Nic się nie stało. Wszystko ok, Justin?
Pokiwał głową, a uśmiech nie schodził mu z ust. Dopiero teraz zauważyłam, że to nie był jego naturalny uśmiech. Nie tak się zwykle uśmiechał. Był jakiś inny. Trochę jak obłąkany, nienormalny lub psychiczny. Tak, tak wyglądał - jak psychopata.
Usiadłam przy stole, a mężczyzna podsunął w moją stronę talerz z kanapkami. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Miałam ciarki. Przerażał mnie.
- A ty nie jesz? - zapytałam niepewnie.
Pokręcił głową i usiadł naprzeciwko mnie. Zerknęłam na kanapki. Między nami panowała dziwna atmosfera. Jedzenie wyglądało normalnie, jednak i tak byłam podejrzliwa. Karciłam się za brak zaufania w stosunku do niego, ale nie potrafiłam postępować inaczej. Miałam zabrać się za spożywanie śniadania, ale zauważyłam jak drżą mu dłonie. Zaniepokoiłam się.
- Justin - mruknęłam - na pewno dobrze się czujesz?
Znów pokiwał głową. Wyszczerzył się. Moje zaniepokojenie wzrosło. Jadłam kanapki przygotowane przez niego, chociaż nie miałam apetytu.
Bałam się, że może jednak zobaczył to zdjęcie i dlatego tak dziwnie wyglądał.
- Co cię tak bawi? - odezwałam się bez namiętnie.
Wzruszył ramionami.
- Po prostu... cieszę się, że mogę być tutaj z wami.
Brzmiał dziwnie. Jego głos drżał. Na prawdę nie był sobą. Z każdą minutą martwiłam się o niego coraz bardziej.
Patrzył na mnie, jakby czegoś wyczekiwał. Stukał palcami w stół. Zerknął na chłopca.
- Zjadłeś, Jaxo?
Mały przytaknął i powoli wstał z krzesła. Nie dosięgał do zlewu, więc Justin wziął od niego pustą miseczkę. Schylił się do syna i szepnął mu coś na ucho. Chłopiec uśmiechnął się, a potem wyszedł z kuchni. Nie wiedziałam, co myśleć o tym wszystkim.
- Jak się czujesz? - zapytał wracając na swoje miejsce.
- Bardzo dobrze, a ty?
- Też - uśmiechnął się dziwnie.
Nie odrywał ode mnie oczu. Przypatrywał mi się jak zabytkowi w Muzeum. Podparł głowę na ręce. To robiło się denerwujące.
- Dlaczego tak na mnie patrzysz?
- Przeszkadza ci to?
- Trochę mnie tym krępujesz.
- Przepraszam.
Spożywałam ostatnią kanapkę, gdy dziwnie się poczułam. Zrobiło mi się słabo, przed oczami miałam jakieś plamki, mroczki. Obraz zaczął mi się rozmazywać.
- Ari, co się dzieje?
Położyłam rękę na czole. Nie miałam nawet siły mówić. Ledwo poruszałam ustami. Widziałam jak Justin wstał od stołu i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce. Dalej niczego nie pamiętam, bo mimowolnie zamknęłam oczy i porwał mnie błogi sen.
*
Ziewnęłam i rozciągnęłam się. Ku mojemu zdziwieniu leżałam w sypialni w swoim wielkim łóżku. Przytuliłam się do miękkich poduszek. Uśmiechnęłam się pod nosem. Było mi tutaj lepiej niż na kanapie. Na dźwięk otwieranych drzwi, podniosłam głowę. Zauważyłam Justina stojącego w progu z jakąś szmatką i płynem w butelce. Zdziwiłam się.
- Cześć, jak się czujesz?
- Bywało lepiej. Co się tak właściwie stało?
- Zemdlałaś.
Mój wzrok zatrzymał się na szmatce. Byłam ciekawa po co mu ona. Chyba wyczytał to z mojej twarzy.
- Sprzątałem - wyjaśnił.
Otworzyłam oczy szerzej.
- Co robiłeś?
- Sprzątałem - powtórzył chichocząc.
Jego chichot był taki uroczy, że się zaśmiałam. Lubiłam, gdy to robił.
- Przyszedłem wytrzeć kurze.
- O-okej. Dziękuję, Justin.
- Za co?
- Za to, że sprzątasz i się mną zaopiekowałeś.
Nie odpowiedział, ale kąciki jego ust poniosły się lekko ku górze. Widać było, że był dumny z siebie. Nalał bezbarwnej cieczy na szmatkę, a butelkę położył na parapecie. Zsunęłam kołdrę z siebie i usiadłam na łóżku tyłem do mężczyzny. Wstałam i podeszłam do szafy, chcąc się ubrać. Nie wiedziałam co wybrać i przez dłuższą chwilę tak stałam dopóki nie poczułam na swojej twarzy szmatki nasiąkniętej okropnym zapachem. Chciałam ją ściągnąć ze swojej twarzy, ale prędzej moje oczy mimowolnie się zamknęły, a mnie przywitał mrok.
* * *
Co tu się wyprawia????????????
CZYTASZ
Fix me / jariana
FanfictionTRZECIA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - Skarbie, wiem, że to zawaliłem. Zostawiłem cię z tym wszystkim samą, ale dobrze wiesz, że nie z własnej woli, nigdy bym ci tego nie zrobił. Zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Teraz wróciłem. Wróciłem i nie zam...