55

7.7K 539 146
                                    

   Nieznany: Tęsknisz, laleczko? Niedługo się zobaczymy.

   To znowu on. Nie wiedziałam, kim był. Miałam pewne podejrzenia, ale nie byłam pewna co do tego. W koszmarze to był Lucas, więc miałam nadzieję, że na prawdę to nie był on.

Nieznany: Brakuje mi twojej delikatnej i miękkiej skóry...

Nieznany: Co ja z tobą zrobię, gdy trafisz w moje ręce...

Nieznany: Mam wobec ciebie duże plany. To będą niegrzeczne rzeczy.

Nieznany: Mam przed oczami ciebie w czarnej, ciasnej sukience.

Nieznany: Stanął mi, cholera.

   Przęłknęłam ślinę. To, że byłam przerażona, było zbyt łagodnym określeniem.

- Mamusiu - usłyszałam piskliwy głos synka. - Jestem głodny.

- Zaraz zrobimy ci coś do jedzenia, chodź - wstałam i złapałam jego małą rączkę.

   Idąc po schodach z synkiem, kurczowo trzymałam telefon w dłoni. Weszliśmy do kuchni, gdzie podsadziłam chłopca na krzesło barowe przy blacie.

- Na co masz ochotę, mały?

- Płatki.

   Podeszłam do szafki i otworzyłam ją. W środku stały trzy różne opakowania.

- Czekoladowe, owocowe, zbożowe?

- Czekoladowe!

   To było do przewidzenia. Wysypałam czekoladowe kulki do miski, wlałam mleko i podgrzałam w mikrofalówce. Jaxon nie lubił płatków z zimnym mlekiem. Gotowe i ciepłe postawiłam przed nim. Dałam chłopcu jego ulubioną łyżkę i wyszłam z kuchni. Musiałam porozmawiać z Justinem.

   Przeszukałam wszystkie pokoje, ale nigdzie go nie znalazłam. Byłam zdziwiona. Nie mógł zapaść się przecież pod ziemię. Jeszcze raz przeszukałam wszystkie pokoje. Wołałam go, ale to było na nic. Nie słyszałam odpowiedzi. Odblokowałam ekran telefonu i napisałam wiadomość do niego.

Ja: Gdzie jesteś?

   Usiadłam w kuchni obok jedzącego Jaxona. Czekałam na wiadomość od niego mniej niż minutę.

Justin: W piwnicy. Coś się stało?

   W piwnicy? Zdziwiłam się, Justin nigdy nie pokazywał mi swojej piwnicy.

Ja: Co tam robisz?

Justin: Pracuję.

   Zmarszczyłam brwi. Wiedziałam, że był w gangu i głównie zajmował się hakowaniem, ale rozmyślałam nad szczegółami.

Ja: Ok.

   Zanim zdążyłam odłożyć telefon, usłyszałam dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, a potem kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Justina.

- Co się dzieje? - usiadł koło mnie na krześle obok.

- N-nic, przepraszam, nie chciałam ci przeszkodzić. Wszystko jest dobrze. Możesz wracać do pracy.

- Zrobiłem sobie przerwę.

- Jesteś głodny? - wstałam z krzesła z zamiarem pójścia do lodówki, ale złapał mnie za nadgarstek i zszedł ze swojego krzesła.

   Pokręcił głową. Przyciągnął mnie do siebie.

- Coś jest nie tak. Powiedz mi o co chodzi.

Fix me / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz