*dodaje rozdział dzisiaj, jutro nie będzie nowego
Przewróciłam się na brzuch i wtuliłam twarz w miękką poduszkę. Ta pozycja była tak wygodna, że nie chciałam wychodzić z łóżka, chciałam zostać w nim na zawsze. Westchnienie uciekło z moich ust. Mimowolnie się rozbudziłam z czego raczej nie byłam zadowolona. Łóżko było najsilniejszym magnesem. Miałam nadzieję, że może jednak uda mi się jeszcze zasnąć. Okryłam się szczelniej kołdrą i objęłam poduszkę. Z całych sił starałam się powrócić do snu, prawie mi się to udało. Jedną nogą byłam w Krainie Snów. Czułam, jak się w tym zatracam i to było wspaniałe uczucie. Czegoś takiego pragnęłam. Niestety to nie trwało długo, ponieważ skrzypienie drzwi zmusiło mnie do otwarcia oczu. Skrzywiłam się na zbyt jasne światło dzienne. Przetarłam oczy i przewróciłam się na plecy. Zobaczyłam idącego w moją stronę Justina. Niósł tacę z moim ulubionym sokiem pomarańczowym i tostami. Widząc to, usmiechnęłam się. To było to, czego potrzebowałam. Byłam w niebo wzięta.
- Dzień dobry - uśmiechnął się i położył tacę na stoliku nocnym.
- Dzień dobry, dziękuje Justin. To miłe.
- Jak zjesz, to ubierz się, bo jedziemy do szpitala. Smacznego.
Wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi. Tego dnia był niezwykle spokojny. Z jednej strony cieszyłam się, a z drugiej byłam okropnie ciekawa, co się z nim stało. Przez mój umysł przeszła straszna myśl, że może brał jakieś tabletki uspokajające, albo coś brał, narkotyki. Dostałam ciarek na całym ciele. Starałam się odepchnąć złe myśli i zająć się jedzeniem.
Ubrałam się, uczesałam i zrobiłam makijaż. Nie zajęło mi to dużo czasu. Gdy zeszłam na dół, by odnieść naczynia, z kuchni usłyszałam śmiechy. Przy stole siedzieli chłopcy. Justin i Jaxon. Rysowali kredkami na kartkach. Uśmiechnęłam się i po odłożeniu naczyń do zmywarki, podeszłam do chłopca i pocałowałam go w policzek.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, mamusiu!
Justin spojrzał na mnie maślanymi oczami, wydymając dolną wargę. Westchnęłam i nachyliłam się, by jego również pocałować w policzek. Natychmiast na twarzy mężczyzny pojawił się szeroki uśmiech. Zadowolony opadł na oparcie krzesła i poklepał siedzenie krzesła obok. Usiadłam po prawej stronie Biebera.
- Zobacz, mamusiu! - pisnął Jaxon podsuwając mi kartkę pod nos. - To dla ciebie!
Wzięłam papier w dłonie i przyjrzałam mu się. Jaxon narysował mnie, siebie i Justina trzymających się za ręce. Na końcu była też Esther. Chociaż nasze sylwetki były nie kształtne i niezbyt nas przypominały, ale to był najpiękniejszy rysunek jaki kiedykolwiek widziałam. Prawdziwe dzieło. Kąciki moich ust uniosły się ku górze.
- Dziękuje skarbie - pocałowałam synka w czoło. - Jest przepiękny.
Jaxon sięgnął po nową, czystą kartkę i zaczął rysować coś nowego.
- Ja też coś dla ciebie narysowałem - Justin poruszył brwiami.
- Już się boję - mruknęłam.
Mężczyzna podał mi kartkę. On zdecydowanie nie miał talentu. Narysował kobietę z długimi, brązowymi włosami i oczami w tym samym kolorze. Na głowie miała żółtą koronę. Nos był lekko krzywy, a usta czerwone i pulchne. Miała grubą szyję, bardzo chudy tułów i zbyt wielką przerwę między nogami, co powodowało, że wyglądała trochę jak anorektyczka. Miała jednak ładne, zielone buty na obcasach. Nie zapomniał też zaznaczyć piersi i tyłka. Parsknęłam i z rozbawieniem pokręciłam głową.
CZYTASZ
Fix me / jariana
FanfictionTRZECIA CZĘŚĆ MESSAGE FROM HIM - Skarbie, wiem, że to zawaliłem. Zostawiłem cię z tym wszystkim samą, ale dobrze wiesz, że nie z własnej woli, nigdy bym ci tego nie zrobił. Zawsze chciałem dla ciebie jak najlepiej. Teraz wróciłem. Wróciłem i nie zam...