65

7.5K 522 205
                                    

- Słucham? - przełknęłam z trudem ślinę. 

   Przesłyszałam się?

- Wyjdź za mnie - powtórzył, nie odrywając wzroku od moich oczu.

   Nie, nie przesłyszałam się. Ale cholera, czy on robił sobie żarty ze mnie? Bo to był bardzo kiepski żart. Zamarłam. 

   Przed oczami przeleciało mi całe moje życie. Od momentu, gdy byłam małą dziewczynką, przebierająca się w sukienki i marzącą o byciu księżniczką w przyszłości, do teraz - gdy mężczyzna, którego kochałam całą sobą zapytał, czy wyjdę za niego. 

   Nie odezwałam się do niego ani słowem. Byłam zaskoczona. Wciąż czekałam, aż powie, że żartował, choć minęła minuta odkąd po prostu gapiłam się na niego wbita w szok.

- Spójrz - zwilżył językiem usta - ja jestem całkowicie poważny. Chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Wiem, że ono nie jest ciekawe, ale gdyby ci się nie podobało bycie ze mną, nie byłoby cię tutaj, tak? Kochasz mnie, a ja kocham ciebie. Tylko to się liczy. 

- Justin - pokręciłam głową. - To jest chyba za wcześnie. 

- Za wcześnie? - uniósł brwi. - Jesteśmy ze sobą kupę czasu, maleńka! Wystarczy mi to kilka lat znajomości z tobą. Cholera, wystarczyła mi sekunda na zakochanie się w tobie, rozumiesz? To była miłość od pierwszego wejrzenia, kiedy zobaczyłem twoje zdjęcie. Wiedziałem, że muszę cię mieć, że musisz być moja. I teraz jesteś. Sprawiłaś, że moje życie ma sens, przy tobie czuję się niesamowicie dobrze. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak mocno cię kocham. Jesteś moim wszystkim, chcę żebyś była na zawsze moja. 

- Justin, ślub to tylko papiery - westchnęłam. 

- Więc o to chodzi? - prychnął. - O to, że to tylko papiery? Ale te pieprzone papiery sprawią, że tak łatwo nie... że... 

   Przełknął głośno ślinę, westchnął i spuścił wzrok. Odwrócił głowę w bok, zaciskając szczękę. Wyraźnie widziałam jego kości policzkowe. Cholera, on był taki piękny. Próbował coś powiedzieć, chciał to zrobić, lecz przychodziło mu to z trudem. Milczał, dopóki się nie odezwałam. 

- Że? - spytałam cicho.

- Że mnie nie zostawisz - wyszeptał z powrotem patrząc na mnie. 

   Widziałam, jak bardzo był zraniony. 

- Nie mogłabyś tak po prostu ode mnie odejść. Te głupie kartki mogłyby sprawić, że zostałabyś ze mną na zawsze. To jest właśnie to, o czym marzę. Mamy dziecko. Chcę dać mu wszystko, czego będzie potrzebował, chcę dać wszystko jego matce. Ten ślub... taki jaki byś tylko chciała. Skromny lub jak z bajki. Kupię ci pierścionek, najpiękniejszy na świecie pierścionek. Nie będziesz żałowała, obiecuję. 

- Justin - irytował mnie swoim gadaniem. - To nie jest dobry czas na to. 

- Proszę cię, Baby girl - złapał mnie za ręce. - Będę normalny. Wyleczę się z tego gówna. Dobrze mi idzie. Będziesz szczęśliwa ze mną. Ty i Jaxon. 

- Nie wątpię w to, Jay. Dobrze to wiem, że dasz sobie z tym radę. Jesteś silny - pogłaskałam go po policzku. - A ja w tym momencie również jestem szczęśliwa. 

- Tylko w tym - jego głos drżał. - Za chwilę zdenerwuje mnie jakieś gówno i znowu cię skrzywdzę. Tak jest zawsze. W kółko dzieje się to samo. Mam już tego dosyć, jestem zmęczony. Jestem zmęczony ciągłym patrzeniem jak cierpisz przeze mnie, jak płaczesz. W snach widzę twoją twarz, twoje siniaki i mnie uderzającego ciebie. Nienawidzę siebie za to, rozumiesz? Nie chcę już taki być, nie chcę tak żyć. Chcę się zmienić, ale to nie jest proste. Potrzebuję cię jak tlenu, ty jesteś moim tlenem. Nie dam sobie rady, jeśli odejdziesz ode mnie. Muszę być pewien, że będziesz ze mną na zawsze. Muszę mieć dowód. 

Fix me / jarianaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz