Rozdział 16

2.9K 216 16
                                    

Niall POV

Okazało się, że następnego dnia Luke złapał jakąś grypę, więc mogłem być spokojny o moje spotkanie z Zaynem. Koło 15.00 poszedłem na umówiony przystanek autobusowy, Luke poprosił mnie jeszcze o jakieś leki, gdy będę załatwiać swoją ważną sprawę w Blackpool. Poprawiłem kołnierzyk mojej czerwonej koszuli w czarną kratę i zacząłem nerwowo bawić się palcami, niedługo później przyszedł Zayn, pocałował mnie przelotnie w usta i usiadł obok mnie, miał na sobie wąskie czarne jeansy i białą koszulkę w serek. 

- Gapisz się. - zaśmiał się Malik.

- Bo mogę. - zagryzłem wargę i wzruszyłem ramionami.

- Nagle taki pewny siebie, huh? - oblizał wargi.

Dziękowałem losowi, że akurat przyjechał autobus, wiedliśmy do niego, oprócz nas może były ze dwie osoby, zająłem miejsce przy oknie, a tuż obok mnie usiadł Zayn. Rozmawialiśmy luźno, powiedziałem mu o chorobie Luke'a, a on mi o swoich siostrach, które są strasznie nieznośne, gdy byłem zajęty opowiadaniem o Dublinie, poczułem dłoń mulata na moim kolanie, spokojnie kreślił na nim wzroki. Przypomniało mi się, gdy zrobił tak w samochodzie Liama, tylko wtedy nienawidziłem go i jego gest miał na celu rozdrażnienie mnie, a teraz jest to delikatne i raczej mające na celu uspokojenie mnie. Gdy dotarliśmy na nasz przystanek, Zayn ujął moją rękę i wyszliśmy. Czułem się wyjątkowo swobodnie wiedząc, że nikt nas tu nie zna, chłopak poprowadził mnie prosto do centrum handlowego, gdzie zjedliśmy szybki obiad, potem poszliśmy przejść się deptakiem wzdłuż plaży i zjedliśmy tam lody. Gdy już się ściemniało podeszliśmy pod wejście do wesołego miasteczka, wokół nas było na prawdę dużo ludzi, dlatego chłopak mocno trzymał moją rękę. Czas w towarzystwie Zayna mijał zaskakująco szybko i wyjątkowo dobrze, po części dziwnie czułem się gdy to Malik organizował te wszystkie atrakcje, zawsze to ja wymyślałem randki dla Holly i muszę przyznać, że miło choć raz nie martwić się o nic i po prostu dobrze się bawić. Bawiliśmy się świetnie, dopóki Zayn nie zaczął wyrywać mi waty cukrowej z ręki w efekcie czego wylądowała ona we włosach jakieś dziewczyny, a jej napakowany chłopak stanął w jej obonie. Uciekaliśmy salolem między ludźmi śmiejąc się głośno, z ciężkim oddechem wybiegliśmy z terenu parku rozrywki. 

- Ten typek załatwiłby nas obu naraz. - zaśmiałem się.

- Racja, ale ta jego dziewczyna była wyjątkowo brzydka, w sumie zrobiliśmy mu przysługę oblepiając ją watą. - zadrwił.

- To było przykre. - westchnąłem starając się zachować powagę co nie bardzo mi wychodziło.

- No, ale przyznaj że miałem rację. - rzucił sprawdzając na rozkładzie o której mamy autobus.

- No najbardziej urodziwa to ona nie była. - zaśmiałem się.

Zayn usiadł na ławce, a kiedy chciałem usiąść koło niego, chwycił moje biodro i przyciągnął tak, że wylądowałem na jego kolanach. Nie musiałem długo czekać, żeby poczuć usta Zayna na mojej szyi, czułem że robi tam malinkę, ale nie potrafiłem mu przerwać. 

- Mamy jeszcze 10 minut do przyjazdu autobusu. - mruknął.

- I co w związku z tym? - zapytałem.

- Wykorzystajmy dobrze ten czas. - szepnął do mojego ucha.

Zayn przerzucił moją nogę tak, że siedziałem na nim okrakiem, połączyłem nasze usta w gorącym pocałunku, który mulat po chwili pogłębił, mimowolnie jęknąłem i poruszyłem biodrami. Nasze pocałunki były szybkie i niedbałe, czułem podniecenie Zayna pode mną, ale sam też nie byłem lepszy. Przerwał nam autobus, do którego szybko wsiedliśmy, znowu było kilka osób, ale siedziały one na przodzie, a my zajęliśmy tył. Szybki oddech Zayna tylko mnie nakręcał, zacząłem wodzić palcami po udzie chłopaka, który przyglądał mi się uważnie, moja ręka wylądowała wyżej, dokładnie na jego kroczu, jednak Zayn zatrzymał moje ruchy poprzez chwycenie mojej ręki.

- Niall przenocujesz dziś u mnie? - spytał, a ja domyśliłem się o co chodzi.

- Um muszę zanieść Luke'owi leki, chyba że to Ty wpadniesz do mnie, wchodzenie przez balkon masz opanowane. - uśmiechnąłem się pod nosem.

- Jasne. - ucieszył się - Tylko skoczę na chwilę do siebie. 

I tak oto rozstaliśmy się przy przystanku autobusowych i każdy z nas poszedł w swoją stronę, wszedłem do domu salon był pusty co oznaczało, że albo cioci i wujka nie ma, albo już śpią, poszedłem szybko do kuzyna, dalej leżał w swoim pokoju i robił coś na laptopie.

- Przyniosłem Twoje lekarstwa. - rzuciłem siatkę na jego łóżko.

- Dzięki stary. - chrypnął Luke i podniósł się do pozycji siedzącej.

- Potrzebujesz czegoś? - spytałem.

- Jest w porządku. - odparł.

- Okej w takim razie idę do siebie. - uśmiechnąłem się i sięgnąłem do klamki, aby wyjść z pokoju chłopaka.

- Niall? - odwróciłem się - Widzę, że załatwiłeś swoją ważną sprawę. - uśmiechnął się znacząco Luke, na co posłałem mu zdezorientowane spojrzenie, a on wskazał palcem na szyję.

- Dobranoc. - rzuciłem szybko i wyszedłem z jego pokoju.

Wypuściłem nieświadomie wstrzymywane powietrze i ruszyłem w stronę swojego pokoju, byłem ciekaw czy Zayn już w nim jest, byłem jednocześnie podekscytowany i przestraszony tym co chciałem zrobić z chłopakiem, zagryzłem wargę kładąc rękę na klamkę i otwierając drzwi pokoju.

*********************************************************

ziallxziall

Holiday madness || ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz