#1

16K 743 213
                                    

Jules Moore stanęła przed niedużą szafą. Szukała swojego czarnego, elastycznego kombinezonu. Długie włosy koloru blond, zniszczone po wielu farbowaniach, związała w warkocz.

- Jest- powiedziała z satysfakcją, wyciągając strój z dna szafy.

Ubrała go szybko i podeszła do lustra, zawieszonego na ścianie w niewielkiej łazience. Spojrzała krytycznie na swoje odbicie. Szare oczy były lekko zapadnięte, a kości policzkowe wyraźne. Z powodu braku snu miała podkrążone oczy. Na lewym policzku widniał granatowy siniak- pamiątka po szarpaninie z właścicielem obrabowanego przez nią sklepu. Wtedy prawie została złapana przez policję. Miała pociągłą twarz, wychudłą z niedoboru jedzenia. Ostro zarysowany podbródek i cienkie czarne brwi oraz długie rzęsy. Na jej nosie widniało kilka piegów. Jules wyszła z łazienki i skierowała się do małej szafki znajdującej się w kącie pokoju. Otworzyła szafkę pospiesznie i wyjęła kilka rzeczy z niej. Dwa pistolety wsadziła do pochwy przyczepionej na udzie, a scyzoryk wrzuciła do jednej z kieszeni zamykanych na zamek.

Jules odetchnęła głęboko i wstała. Skierowała się do komody, z której wyjęła małą saszetkę z tanią farbą do włosów koloru czarnego. Wróciła do łazienki i wzięła się do pracy. Po pół godziny miała już przefarbowane włosy. Była gotowa. Zapakowała czerwoną chustę do kieszeni i wyszła z piwnicy, która była jej kryjówką.

Dziewczyna ruszyła zatłoczonymi ulicami Nowego Jorku i skierowała się w kierunku jednego z najnowocześniejszych budynków w mieście. Uśmiechnęła się lekko i pobiegła truchtem w kierunku Stark Tower.


W TYM SAMYM CZASIE, WASZYNGTON

Iron Man walczył z czterema napastnikami naraz. Nie zdążył nawet sprawdzic, gdzie są jego towarzysze. Stark nie dawał za wygraną mimo, że jego przeciwnicy mierzyli do niego z karabinu.

Avengers już od kilku tygodni próbowali rozprawic się z agentami ,,Hydry'', tajnej organizacji, która zinfiltrowała T.A.R.C.Z.Ę. Obecnie toczyli jedną z takich potyczek w Waszyngtonie, lecz byli stale zasypywani przez nowych agentów ,,Hydry'' wysyłanych przez Rumlowa.

Kapitan walczył niedaleko Starka z pięcioma napastnikami. Towarzyszyła mu Czarna Wdowa. Gdzieś za ich plecami Scarlet Witch nieźle dawała sobie radę, a wokół jej dłoni unosiła się czerwona poświata.

Stark poczuł jak kilka kul trafia w jego kombinezon, ale nie zwracał na to uwagi. Potraktował resztę swoich wrogów promieniem repulsora. Obejrzał się za siebie patrząc, czy nie pomóc któremuś ze swoich towarzyszy. Jednak wszyscy poradzili sobie doskonale. Kapitan właśnie mocował tarczę na plecach, a Natasha wyjęła chusteczkę i zaczęła pucować swój pistolet. Tony nigdy nie wiedział dlaczego to robi. Wanda lekko uśmiechała się do Visiona. Czy Stark czegoś nie dostrzegał? Barton chodził wsród martwych i nieprzytomnych agentów Hydry i zbierał dobre strzały. Przeciwko nim wysłano głownie młodych agentów, którzy dopiero co ukończyli szkolenie. Jednak wsród nich znalazło się kilku starszych i bardziej doświadczonych w boju. Mechaniczny głos odezwał się w środku kombinezonu Iron Mana.

- Szefie, chyba mamy problem.
- Co się dzieje?
- Zdaje się, że ktoś włamał się do Stark Tower.

Przed oczami mężczyzny pojawiły się dwa zdjęcia. Na nich uwieczniono włamywacza. Miał na sobie czarny kombinezon. Chyba raczej miała. Spod kaptura wystawał czarny warkocz. Dziewczyna była wysoka.

- Kiedy znalazła się w środku?
- Jakieś dwie minuty temu zarejestrowały ją czujniki na lądowisku.
- Wiemy kto to?
- Niestety- mechaniczny głos tylko potwierdził obawy Iron Mana- Nie ma jej w żadnych rejestrach. Rozpoznanie tożsamości włamywacza utrudnia zamaskowana twarz.
- Przybliż.

Tony przyjrzał się czerwonej chuście owiniętej wokół ust i nosa dziewczyny. Widać było jednak jej stalowo szare oczy.

- Wyślij tam Parkera. Niech dowie się kim ona jest. Chcę wiedzieć, kto był na tyle zdolny, aby włamać się do Stark Tower.

New AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz