Śnieg padał coraz częściej i zrobiło się naprawdę zimno. Panorama Nowego Jorku okryła się białą pierzyną. Miejscami w domach zapalały się już bożonarodzeniowe choinki. Na ulicach czuło się atmosferę zbliżających się świąt. Ludzie biegali po ulicach opatuleni w ciepłe płaszcze i szaliki.
***
Natasha uderzyła plecami o twardą matę i stęknęła głucho. Poderwała się natychmiast na równe nogi i uniosła zaciśnięte pieści na wysokość twarzy. Odgarnęła z czoła włosy, opadające jej na spocone czoło. Naprzeciw niej stał uśmiechnięty od ucha do ucha i równie spocony Steve.
- Co tak łatwo?
- Spadaj. - Natasha zaśmiała się cicho. Rogers był jedną z nielicznych osób, które potrafiły wywołać u niej śmiech.
Spoważniała kiedy Kapitan natarł na nią wymierzając cios, który z łatwością zablokowała. Kopnęła mając nadzieję trafić przyjaciela w twarz, ale blondyn odsunął się bez najmniejszego wysiłku. Natasha fuknęła ze złością. Steve zaśmiał się i wymierzył Romanoff cios prosto w szczękę. Kobietka upadła na jedno kolano trzymając się za twarz. Spojrzała na mężczyznę z wyrzutem, na co on tylko wzruszył ramionami.
- Chyba jesteś nie w sosie, hm?
- Dopiero wracam do formy.
- Coś się stało?
Natasha popatrzyła na niego niewinnie i podkręciła stanowczo głową.
- Nie, dlaczego pytasz? - starała się przybrać obojętny ton głosu.
- Dziwnie się ostatnio zachowujecie. Ty i Wanda. Całymi dniami siedzicie w twoim pokoju i nie wychodzicie z tamtąd przez godziny.
- Zdaje ci się.
Kapitan zaśmiał się smutno. Podszedł do siedzącej na macie Wdowy i sam usiadł koło niej. Przysunął sie lekko tak, że stykali się ramionami.
- Przecież widzę, że coś jest nie tak. Nie oszukasz mnie Natasha, za dobrze cię znam. Możesz mi wszystko powiedzieć, jeśli liczyliście chcesz. Ufasz mi, prawda?
- Ufam ci Steve.
Kapitan objął przyjaciółkę ramieniem i siedzieli tak razem przez chwilę. Wokół panowała cisza, co wcale im nie przeszkadzało. Nagle pewien pomysł przyszedł Natashy do głowy.
- Kapitanie?
- Hm?
Steve wlepił wzrok swoich niebieskich oczu w Rosjankę.
- Gdyby zależałoby na znalezieniu kogoś w mieście to co byś zrobił?
Rogers uniósł brwi w zdziwieniu, zastanowił się przez chwilę, po czym powiedział:
- To zależy. Jeśli chodzi o Nowy Jork to myślę, że podpytałbym ludzi. Aż do skutku. Czemu chcesz wiedzieć?
- Bo mam sprawę do załatwienia.
Natasha podniosła się z ziemi z szerokim triumfalnym uśmiechem, po czym ruszyła do schodów prowadzących na górę, nie zważając na wołanie Steve'a.
CZYTASZ
New Avengers
FanfictionJules Moore nigdy nie miała łatwo w życiu, a zabójstwo jej rodziców wcale nie pomogło w poprawieniu sytuacji. Kradnie, aby przeżyć... Wystarczyło jedno spotkanie z NIMI, aby jej życie jeszcze bardziej się skomplikowało. Czy dziewczynie uda się jesz...