#17

8.5K 522 5
                                    

Natasha

Natasha szła obok Jules. Kobiety wolnym krokiem przemierzały zatłoczone ulice Nowego Jorku. Nikt z mijających ich ludzi nie zwracał na nie uwagi, co było zapewne zasługą blondynki. Natasha dorównywała jej kroku, co nie było do końca łatwe, bo dziewczyna poruszała się szybko, a Rosjance dolegała jeszcze rana postrzałowa na boku. Kaptur pożyczonej bluzy zasłaniał jej rude włosy, chroniąc jednocześnie przed deszczem. Mimo to zimno przenikało cienkie warstwy ubrania. Jules jakby wyczuła o czym myśli kobieta. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem i zwróciła stalowo szare tęczówki w stronę zielonych tęczówek Natashy.

Minęły dwa dni odkąd Jules wniknęła do głowy rudowłosej kobiety. Od tamtego momentu coś się zmieniło. Dziewczyna przestała traktować Natashę z rezerwą, a na jej twarzy częściej pojawiał się uśmiech. Rosjanka straciła rachubę czasu, nie wiedziała ile dni spędziła z młodą towarzyszką. To nie ona tego potrzebowała. Radziła sobie już w gorszych sytuacjach. Natasha czuła gdzieś w głębi serca, że Jules potrzebuje towarzystwa, nawet tak nieodpowiedniego jak dawnej zabójczyni.

- Dlaczego nic nie mówisz? - cichy głos dziewczyny wyrwał Natashę z zamyślenia. Kobieta wzruszyła ramionami.

- Ty też nic nie mówisz. Dlaczego ja mam mówić?

- W sumie to fakt.

Przeszły kilka metrów, kiedy do uszu Natashy dobiegł dziwny dźwięk. Spojrzała w bok na Jules. Jej twarz robiła się coraz bardziej czerwona, a usta miała zaciśnięte w cieniutką kreskę. Po czym wybuchnęła głośnym śmiechem.

- No i z czego rżysz? - zapytała Natasha opryskliwie, na co Jules zaśmiała się jeszcze głośniej.

Natasha jeszcze chwile szła słuchając śmiechów dziewczyny. Na jej twarz powili wykradał się uśmiech, który natychmiast starała się ukryć. Niestety na próżno.

- Natasha? Wszystko dobrze?

- Tak. Dlaczego pytasz?

- Bo się uśmiechasz.

- Daj spokój.

Dalszą drogę przebyły w ciszy. Kiedy wreszcie znalazły się przecznicę od Stark Tower, Jules zatrzymała się.

- Dalej nie idę.

- Czemu?

Dziewczyna zaśmiała się, ale w jej śmiechu nie było ani trochę wesołości.

- Dwa tygodnie temu okradłam ten budynek. Chyba nie powinnam pojawiać się w jego pobliżu.

Blondynka złapała Natashę za rękę i spojrzała kobiecie prosto w oczy.

- Musisz mi coś obiecać.

Rosjanka skrzywiła się lekko. Nie lubiła składać obietnic. Nieważne komu.

- Co ci mam obiecać?

- Obiecaj, że nie będziesz mnie szukać.

Natasha milczała. W głębi duszy czuła, że Jules doskonale wiedziała, że nie zostawi tak tej sprawy.

- Obiecaj mi. Obiecaj.

- Dlaczego?

Jules zawahała się przez chwilę.

- Mam coś do załatwienia. Nie chcę żebyś się wtrącała. Obiecaj.

Jej stalowo szare spojrzenie wwiercało Natashy dziurę w głowie.

- Obiecuje.

Jules uśmiechnęła się smutno i wyciągnęła przed siebie rękę. Natasha uścisnęła jej dłoń. Później patrzyła jak blondynka oddała się od niej i znika w tłumie.

New AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz