#8

10.3K 571 8
                                    

Natasha odwróciła się na dźwięk odbezpieczanej broni. W cieniu budynku stał mężczyzna, a w dłoni trzymał pistolet. Wyszedł z cienia i zaczął powili zbliżać się do kobiety. Natasha wycelowała i już miała strzelić, kiedy ktoś podciął jej nogi. Upadła na ziemię wypuszczając własną broń z dłoni. Szybko wstała i uniosła wysoko zaciśnięte pieści. Człowiek stojący za nią był naprawdę niepokojąco duży. Wysoki i dobrze umięśniony górował nad Natashą, a do tego było w nim coś przerażającego. Twarz miał schowaną pod kapturem, który okrywał cieniem jego oczy. Wdowa zrobiła krok do przodu. Nie z takimi już się mierzyła. Dwóch napastników to dla niej pestka. Zaatakowała. Wymierzyła pięścią i już miała uderzyć, kiedy zrobiła zwrot i okręciła się na nodze, kierując cios w jego szczękę. Mężczyzna złapał ją za kostkę z zaskakującą łatwością i kopnął w drugą nogę kobiety, sprawiając, że upadła ponownie na ziemię. Kiedy mężczyzna pochylił się nad nią, sprawnie owinęła nogi wokół jego szyi. Napastnik szarpał się i próbował zdjąć z siebie Wdowę, która coraz mocniej dusiła go.

- Na co czekasz?- ledwo wychrypiał zakapturzony mężczyzna. Natasha niemal całkowicie zapomniała o drugim z nich, który teraz celował z pistoletu prosto pomiędzy jej oczy. Równo z dźwiękiem wystrzału, Czarna Wdowa rozluźniła uścisk i zaatakowała. Wymierzała precyzyjne ciosy. Broń drugiego napastnika już leżała na ziemi, a on sam próbował się bronić. Ktoś złapał ją od tylu za kark i cisnął w ścianę budynku. Natasha wylądowała na ziemi. Wystrzał. Kobieta poczuła nieznośny ból i spojrzała w dół. Na przodzie jej bluzy, której nawet nie zmieniła na kostium przed wyjściem z bazy, teraz rozlewała się coraz większa, szkarłatna plama. Dotknęła mokrego materiału. Jak to możliwe? Jakim cudem nie dała im rady? Przeżyła już tyle rzeczy: najazd kosmitów, walkę z Lokim, inwazję robotów Ultrona. A teraz zginie w tym ciemnym małym zaułku, gdzieś na ulicach Nowego Jorku. Spojrzała na napastnika. Podczas walki kaptur zsunął mu się z głowy odsłaniając oczy. Ciemne, szare, przerażajace oczy. Jakby martwe. Obleciał ją strach. Może jednak nie jest ze stali? Jest słaba. Mężczyzna wymierzył pistoletem, zaraz miała zginąć. Gdzie do cholery jesteś, Steve?

- Ej!- odwróciła głowę w kierunku ulicy, starając się nie jęknąć z bólu i wpatrywała się zamglonym wzrokiem w  wysoką, smukłą postać, która przybyła jej na ratunek.

New AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz