#25

6.5K 384 15
                                    

Jules

Razem z Clint'em przekroczyli próg jakiegoś ciemnego pokoju. W środku znajdował się tylko jeden stół i dwa krzesła po obu jego stronach. Na ścianie na prawo od wejścia umieszczone było lustro weneckie, a w pomieszczeniu świeciła się tylko jedna lampa. Było tam trochę strasznie. Barton usadził Jules na krześle znajdującym się dalej od wejścia i wyszedł. Minął w drzwiach mężczyznę w ciemnych okularach i o charakterystycznym zaroście. Nie trudno było go poznać. Na wprost Jules usiadł nie kto inny jak Tony Stark. Zdjął okulary i popatrzył dziewczynie prosto w oczy. Ta natychmiast spojrzała w kąt. Dobiegł ją szyderczy śmiech Iron Mana.

- Nie masz nawet tyle odwagi, żeby spojrzeć mi w oczy?

- Z chęcią bym to zrobiła, ale uwierz, myślę że ty byś tego nie chciał.

W jej głosie zabrzmiało coś na kształt groźby, na co mężczyzna zaśmiał się głośniej. Jules nie miała sił na kłótnie. Głowa pulsowała jej tępym bólem i mimo kurtki Wandy było jej zimno jak nigdy. Przechodziły ją lodowate dreszcze. Wzięła głęboki oddech, ale dalej patrzyła w róg pokoju.

- To ty nas okradałaś.

- Tak, ja. - Jules popatrzyła Tony'emu prosto w oczy i uśmiechnęła się złośliwie. - I jestem z tego dumna.

Mężczyzna wstał gwałtowne i uderzył ręką w stół. Nie maskował furii i gniewu widocznych na twarzy. Odwrócił się plecami do blondynki i zaczął krążyć po pokoju, oddychając głęboko.

- Dobrze, zacznijmy od początku. Powiesz mi wszystko. Imię, nazwisko, wszystko o sobie i czemu nas okradałaś. Możesz zaczynać.

Natasha

Rosjanka patrzyła zza lustra na Tony'ego i Jules. Stark był wyraźnie wściekły, za to Jules emanowała stoickim spokojem. Była jeszcze chudsz jak ostatnio, oczy miała zapadnięte i podkrążone. Na policzkach widniały czerwone rumieńce. Jej oczy były zamglone, jakby miała gorączkę. A najdziwniejsze było to, że na ramionach dziewczyny spoczywała ciemna kurtka Wandy.

- Czemu Jules ma twoją kurtkę?

Druga z kobiet spojrzała na nią niespokojnie ciemnymi oczami.

- Powiedzmy, że... Mieliśmy mały problem. Jules wpadła do jeziora w Central Parku. Nic się nie stało, ale...

- Nic się nie stało? - krzyknęła na cały korytarz Czarna Wdowa. - Nic się nie stało? Wanda do cholery. Na dworze jest minus dwadzieścia stopni mrozu.

- Natasha, to był wypadek. Od razu ją wyciągnęliśmy. Oddałam jej kurtkę.

Rosjanka przypatrzyła się Jules uważnie. Widać było, że i ona i Tony powoli tracili już cierpliwość. Po twarzy Moore można było stwierdzić, że gdyby nie kajdanki, ta już dawno rzuciłaby się na Starka. Mężczyzna niebezpiecznie wymachiwał rękami niedaleko twarzy dziewczyny. Kiedy już zbliżył się blisko Jules, podniósł rękę na wysokość jej twarzy.

- Dość.

Natasha weszła do pokoju i odepchnęła Tony'ego tak mocno, że ten odbił się od ściany i usiadł oparty o nią plecami. Romanoff podniosła Jules za łokieć i rozkuła kajdanki.

- Chodź ze mną. - powiedziała łagodnym głosem ciagnąc dziewczynę za sobą.

New AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz