Ukułam się w palec. Siedziałam na swoim łóżku i próbowałam coś uszyć. W domu matka często szyła różne piękne rzeczy, ale mnie do tego nigdy nie ciągło i nie najlepiej mi to wychodziło, więc rodzice nigdy mnie do tego nie zmuszali. Tu, tak jakby, musiałam to robić na zajęcia.
Otworzyły się drzwi, weszła Rumeysa. Kilka ostatnich dni spędziła w lecznicy. Wolno podeszła do swojego łóżka i rzuciła się na nie. Przypatrzyłam się jej twarzy. Lekko czerwona i pomarszczona rana. Przynajmniej wyglądała lepiej niż tamtego dnia rano.
- Co powiedziała medyczka?- zapytałam cicho.
Miałam wątpliwości, czy w ogóle mnie usłyszała.
- Za góra kilka miesięcy powinno się zagoić i przy odrobinie szczęścia nie zostanie nawet blizna- czyli jednak mnie usłyszała. Nagle się podniosła- Rządam szczerości, Francja. Ty to zrobiłaś?
- Nie- odpowiedziałam spokojnie, patrząc jej prosto w oczy.
Pokiwała powoli głową.
- Tak też myślałam i tak też powiedziałam sułtanowi.
Byłam lekko zdziwiona, ale o nic nie pytałam. Po chwili ona odezwała się znowu.
- Na pewno wszystkie mówiły tylko o tym. Byłaś tam, słyszałaś. Kto twoim zdaniem to zrobił?
- Jestem pewna, że to Iskenderiye. Bardzo chciała spędzić noc w alkowie, w swojej głowie jest już prawowitą żoną padyszacha. Szukałam jakiś dowodów, że to jej sprawka, grzebałam w jej rzeczach i próbowałam wyciągnąć coś z dziewczyn, z którymi jest bliżej, ale nic nie zdziałałam.
Rumeysa uniosła jedną brew do góry.
-Czemu szukałaś na nią haczyka?
Bardzo dobre pytanie, Rumeysa.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie lubię żmij, poza tym jest jakaś nienormalna.
-Pokaż mi ją.
Wyszłyśmy na balkon na piętrze faworyt. Znalezienie Iskenderiye zajęło mi dłuższą chwilę. Przychyliłam się i delikatnie wskazałam ją palcem.
-Siedzi po prawej stronie w rogu, w czerwonej sukni i warkoczu.
- Ta, która je jabłko?
-Aha. Co chcesz zrobić?
-Oto niech cię już głowa nie boli, Francja.
Wtedy do haremu weszła kobieta z dużym workiem. Rumeysa lekko się uśmiechnęła.
- Przynieśli nowe materiały na suknie. Chodź, zanim zabiorą najlepsze.
Wolno zeszłyśmy po schodach. Ja od razu podeszłam do materiałów. Szybko rzucił mi się w oczy kremowy. Sięgnęłam po niego w tym samym momencie co Iskenderiye. Zacisnęłam na nim mocno palce.
- Oddaj mi to- powiedziałam twardo.
-Bo?- rzuciła zaczepnie, również mocno ściskając jedwab.
- Ja będę musiała ładnie wyglądać, gdy pójdę na kolejny halvet, a tobie raczej się nie przyda- warknęłam.
- Zostaw to dla Leylii- nagle obok mnie uklękła sułtanka Raziye i zaczęła grzebać w jedwabiach; po chwili znowu się odezwała- Puść, powiedziałam.
Wolno puściła materiał i z wściekłością rzuciła się na najbliższy ottoman.
Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do osmańskiej księżniczki i obejrzałam jasną tkaninę jeszcze raz. Ze złotem będzie pięknie wyglądała.
CZYTASZ
WS:Światło Wśród Najciemniejszej Nocy
Fanfiction* Pierwsze rozdziały są słabe jak barszcz z torebki, ale im dalej tym lepiej * Francuska szlachcianka Charlotta Mesire w drodze na swój ślub zostaje porwana przez ludzi Barbarossy i trafia do haremu nowego sułtana Mustafy. Okładka od @benwolio