Rozdział XXVII

580 53 21
                                    

Po przebudzeniu się nieznacznie się przeciągłam. Gdy obróciłam się na plecy moim oczom ukazał się pająk. Duży, obrzydliwy pająk, na kołdrze którą byłam przykryta. Z wrzaskiem zrzuciłam z siebie nakrycie i przez łóżko wybiegłam na środek komnaty, budząc przy okazji Mustafę i Ilsu. Sułtan usiadł na łóżku.

- Co się dzieje, Leyla?- zapytał z niepokojem w głosie.

- Gdy... gdy się o... obudziłam na kołdrze był pa... pająk...- odpowiedziałam, zacinając się.

Słysząc o robalu moja siostra krzyknęła i podbiegła do mnie. Wtedy obudził się Ibrahim i zaczął płakać. Chciałam podejść i wyjąć synka z kołyski, która stała przy moim łóżku, ale bałam się pająka.

Mustafa przez chwilę siedział i patrzył się na mnie półprzytomnym wzrokiem. Potem zamrugał, podniósł się, wyjął nasze dziecko z kołyski, podał mi je, a sam wrócił do łóżka i podniósł kołdrę z podłogi. Uklęknął, wziął coś na rozłożoną dłoń, podszedł do otworzonego okna i wyrzucił to coś poza pałac.

- Już, po pająku.- mruknął, otrzepując dłonie.

- Nie dotykaj mnie, dopóki nie umyjesz rąk.

Wtedy drzwi do komnaty otworzyły się i do środka wpadła rozzłoszczona Rumeysa, jeszcze w nocnej koszuli.

- Mam nadzieję, Francja, że miałaś poważny powód, aby tak się drzeć z samego rana.- warknęła na mnie.

- A co ci do tego?

- Co mi do tego? Pierwszy raz od wielu tygodni Neslihan spała spokojnie i miałam okazję porządnie się wyspać, co zniszczyłaś!

- Neslihan źle sypia?- zainteresował się Mustafa.

Rumeysa chyba wcześniej go nie zauważyła, bo dopiero teraz się ukłoniła.

- Często nie może spać do późnych godzin, a jeżeli zaśnie, szybko się budzi. Przepłakuje większość nocy i tylko ja mogę ją uspokoić.- wyjaśniła.

- Czemu ja nic nie wiem? Medyczka ją widziała, prawda?

Szatynka zacisnęła usta w wąską linię i zaprzeczyła ruchem głowy.

- Dlaczego? Jak możesz być taka nieodpowiedzialna?- zirytował się Mustafa- Niech ją zobaczy jeszcze dzisiaj.

- Dobrze.

Przez chwilę nic nikt nie mówił.

- Przepraszać cię mam czy jak?- fuknęłam na matkę bliźniąt- Nie unoś się tak, aj przez twoją córeczkę muszę spać z watą w uszach.

Skrzywiła się i posłała mi gniewne spojrzenie.

- Neslihan to jeszcze małe dziecko, nie panuje nad sobą. A co mi po twoich przeprosinach, Francja? Po prostu na następny raz nie drzyj mordy na dzień dobry.

Po tych słowach ukłoniła się przed sułtanem i wyszła. Nie wiem, kto przydzielił nam sąsiednie komnaty, ale ten ktoś był idiotą.

- Francja?- Mustafa posłał mi zdziwione spojrzenie.

Wzruszyłam ramionami.

- Na palcach jednej ręki mogę policzyć momenty, kiedy nazwała mnie po imieniu.

- Na mnie mówi "młoda".- poskarżyła się Ilsu.

Podałam Ibrahima ukochanemu, a sama poszłam ubrać się przed śniadaniem. Przy stole usiadłam w beżowej sukience.

- Takiego śniadania jeszcze nie jadłem.- zachichotał Mustafa siadając na poduszce obok mnie.

Rano nie jadłam posiłków takich jak w haremie. Na moje śniadanie składały się francuskie sery i pieczywo, które po długich prośbach u Sułtanki Matki i za sowitą opłatą dostarczał dla mnie pewien kupiec, owoce i kawa.

WS:Światło Wśród Najciemniejszej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz