Rozdział XLI

413 29 4
                                    

Opuszkiem palca wydłubałam z pojemniczka resztę trucizny i rozprowadziłam przy krawędziach kartki.

Zajmując się księgą na nowo zaczęłam się zastanawiać, czemu w ogóle zgodziłam się na plan Kadira. Pomysł był bezdennie głupi; Kadir był bezdennie głupi, że na to wpadł; a ja bezdennie głupia, że się wplątałam w zabójstwo szacha. Nie byłam normalna. Ale teraz pozostało tylko się modlić, aby wszystko poszło po myśli Kadira, aby Mustafa był wolny i od Haver, i od jej ojca.

Zamknęłam księgę, mocno ją dociskając i schowałam z powrotem do kufra, który był już gotowy, aby Kadir zabrał go do Persji. Dokładnie zamknęłam pojemniczek po truciznie, który dostałam od Kadira i wytarłam go, po czym schowałam w fałdy sukni, w której przyszłam do Mustafy, aby później się go pozbyć. Wytarłam palec, którym nakładałam truciznę i umyłam ręce.

Od kiedy poparzyłam dłonie, minęły trzy tygodnie. Miałam je pomarszczone, czerwone i z bardzo cienką skórą. Przynajmniej już nie bolały i w miarę szybko się regenerowały.

Uklękłam na chwilę na podłodze, wpatrując się w dłonie, aby uspokoić nerwy i łomoczące w piersi serce.

Wzięłam głęboki, rozdygotany oddech i wróciłam do łóżka, ostrożnie układając głowę na piersi Mustafy i obejmując go. Zamknęłam oczy, ale byłam pewna, że tej nocy nie zasnę.

 Zamknęłam oczy, ale byłam pewna, że tej nocy nie zasnę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Raziye przed kilkoma dniami została żoną Yahyi. Po trwających cztery dni przyjęciach, nowożeńcy wprowadzili się do wspólnego pałacu. Dwa dni spędzili tylko we dwoje, a dzisiaj Yahya wybrał się na polowanie z Mustafą i księciem Bayezidem, który przyjechał na ślub siostry. Książę Selim wysłał jedynie prezent. Ja, sułtanki Mihrimah i Hurichihan, Valide, Rumeysa, Haver, moja siostra i córka Mustafy odwiedziłyśmy Raziye. Wyglądała przepięknie i biło od niej czyste, niczym niezmącone szczęście.

Czas, o dziwo, spędziłyśmy przyjemnie. Siedziałyśmy w ogrodzie przy suto zastawionym słodyczami i owocami stole, dzieci się bawiły, a nam dobrze się rozmawiało. Raziye dobrze odnajdywała się w roli gospodyni we własnym pałacu.

Mimo że nie planowałyśmy, zostałyśmy do wieczora i na kolację. Raziye proponowała, abyśmy zostały też na noc, jednak sułtanka Mahidevran zdecydowała, że absolutnie nie będziemy zawracać jej głowy, więc wróciłyśmy do Topkapi.

Po powrocie Ilsu chciała jeszcze zostać na powietrzu, dlatego oddałam Ibrahima służącej i przeszłam się z nią. W ogrodach zobaczyłam Kadira, który przygotowywał się do drogi. Zostawiłam Ilsu i podeszłam do niego.

- Myślałam, że wyjechałeś wcześniej.- mruknęłam, kiedy się ukłonił.

- Wolę jeździć nocą. Prawie cały dzień przespałem, dzisiaj pełnia, na pewno się nie zgubię.

- Pożegnałeś się już ze swoją ukochaną księżniczką?

- Tak, zanim pojechałyście do siostry sułtana. Już tęsknię, ale jeśli pójdzie dobrze, nasza rozłąka nie potrwa długo.

- Jeśli pójdzie dobrze...- powtórzyłam  cicho, dotykając kufra dla szacha.

Pers wywrócił oczami.

- Miliony razy powtarzałem, Sultana, nie masz czym tak się martwić. I przypominam, że z naszej dwójki to ja ryzykuję więcej.

- Tak, tak.- prychnęłam- To też powtarzałeś milion razy. Mnie nie będą podejrzewać, bo jestem aniołem w ciele kobiety i nie miałam interesu w zabiciu szacha, a w razie czego nie będą mieć dowodu.

- No właśnie. Chyba, że twoje nerwy wynikają z troski o mnie. W takim razie zapewniam, że w razie czego potrafię o siebie zadbać.- uśmiechnął się, odsłaniając szereg ładnych zębów.

Zaśmiałam się krótko.

- Nie ceń się tak. Gdyby nie fakt, że twój plan zakłada małżeństwo z Haver, najmniej byś mnie obchodził.

- Ale teraz jednak trochę obchodzę.- mrugnął do mnie.

Rozjerzał się dookoła. Zdenerwowana, że kogoś zobaczył, zrobiłam do samo. Gdy znowu na niego spojrzałam, stał znacznie bliżej mnie. Nachylił się i mnie pocałował. Krótko, ale namiętnie. Ku zdziwieniu samej siebie, oddałam pocałunek.

Kiedy się oderwaliśmy, wskoczył na konia.

- Gdyby nie moja słodka Haver, byłbym cały twój, Leyla.

- Założę się, że mówisz to każdej. Szerokiej drogi!

Przez chwilę patrzyłam, jak odjeżdża.

Czułam na ustach smak jego ust.
Podobało mi się? Tak. Żałowałam? Na pewno powinnam. Czy ten pocałunek miał jakiekolwiek znaczenie? Żadne, ani dla niego, ani dla mnie.

Wróciłam do siostry. Leżała na plecach na trawie, patrząc na niebo. Podniosłam wzrok i przez chwilę patrzyłam, jak powoli się ściemniało.

- Chodź, kochanie.- poprosiłam ją, delikatnie trącając nogą jej buta.

Szybko podniosła się, wzięła mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę Topkapi.

- Całowałaś się z Kadirem.- wyszeptała  po kilku krokach.- Nie będziesz bała po tym spotkać się z sułtanem?

Zatrzymałam się, Ilsu zrobiła to samo. Uklękłam, biorąc jej twarz w dłonie.

- Całym sercem kocham Mustafę. To był tylko niewinny pocałunek, który nic nie znaczył. Ale nikt nie może się dowiedzieć, bo mogą mnie za to zabić, rozumiesz?

Zauważyłam w jej oczach strach, kiedy przytakiwała. Ucałowałam ją w czoło i poszłyśmy do pałacu.

Mustafa parę razy spał z Haver i byłam informowana, kiedy trzy czy cztery razy przez jego alkowę przewinęły się pojedyncze dziewczyny. Wiedziałam, że mnie kocha i jestem dla niego najważniejsza, jednak nie przeszkadzało mu to w korzystaniu z haremu. Dlatego nie miałam zamiaru żałować ani wstydzić się tego pocałunku. A że widziała to tylko Ilsu miałam pewność, że ten moment pójdzie z naszą trójką do grobu.

WS:Światło Wśród Najciemniejszej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz