Rozdział VIII

1.2K 73 25
                                    

Rano obudził mnie przeraźliwy wrzask. Naprawdę wystraszona gwałtownie się podniosłam.  Przed lustrem stała Rumeysa i darła się wniebogłosy. Wściekłam się.

- Czego się drzesz, kretynko!- krzyknęłam na tyle głośno, aby mnie chociaż usłyszała- O mało zawału przez ciebie nie dostałam!

Zamilkła i odwróciła się do mnie, pokazując palcem na swój lewy policzek. Z łóżka nic nie widziałam, więc wstałam i podeszłam do niej. Wyglądała naprawdę źle. Skóra od połowy policzka do szyj była bardzo czerwona i nieładnie pomarszczona. Dziewczyna cała się trzęsła i miała łzy w oczach. Wolno dotarło do mnie, co się jej stało. Szybko skontrolowałam moją twarz w lustrze. Na szczęście, wyglądała tak, jak zawsze.

- Ktoś spalił ci twarz kwasem- zwróciłam się do Rumeysy. wybiegłam z komnaty i stojąc na balkonie zawołałam- Medyka, szybko!- cały harem podniósł głowy na mnie- Ktoś spalił kwasem twarz Rumeysy, szybko przyślijcie medyka!

Wróciłam do komnaty. Rumeysa siedziała na podłodze przed lustrem i płakała. Wzięłam jakiś czysty materiał i polałam ją zimną wodą z dzbana, który ktoś przyniósł. Gdy się do niej zbliżyłam, odsunęła głowę.

-To tylko woda, ulży ci- złapałam ją za zdrowy policzek i przyciągnęłam do siebie, delikatnie przykładając szmatkę do oparzonego miejsca.

Do komnaty weszli Afife z Sumbulem i władowało się tyle nałożnic, ile tylko mogło. Po krótkim czasie przyszedł też Mustafa z matką i Raziye. Wziął ją na ręce i zaniósł do lecznicy.

- Z tobą wszystko w porządku?- Raziye dotknęła mojego ramienia zanim wyszła.

Niepewnie przytaknęłam ruchem głowy. Raziye wyszła.

Dłuższą chwilę napiętego milczenia przerwał Sumbul  klaśnięciem w dłonie.

- Już, koniec widowiska! Wracać do haremu i do swoich zajęć! Leyla, za 10 minut śniadanie, a potem lekcje, przyszykuj się!- eunuch wyprosił resztę branek z komnaty i wyszedł z Afife, zostawiając mnie samą.

Może powinnam czuć radość i jakąś satysfakcję, że mojej jedynej obecnej rywalce stała się krzywda. Mówiono, że sułtan jej nie kochał, ale i tak brał ją do alkowy i mogła urodzić mu syna. Może powinnam być zazdrosna, bo teraz na pewno będą poświęcać jej dużo uwagi i opiekować się nią. Ale mi było jej jedynie strasznie szkoda. Harem to straszne miejsce,może nawet gorsze od europejskich dworów. Takie skrzywdzenie dziewczyny, tylko dlatego, że spędzała noce z sułtanem.  A co jeżeli ja byłam kolejnym celem? Mi też spalą twarz albo zrobią coś gorszego? Zauważyłam, że trzęsą mi się ręce.

- Uspokój się, Leyla. Tylko spokojnie- mruknęłam do siebie. Wlałam zimnej wody z dzbanka do miski i obmyłam swoją twarz. Byle jak ją wytarłam i podeszłam do lustra. Zacisnęłam palce na ramie- Jesteś faworytą sułtana. Ty spośród dziesiątki dziewcząt w tym pałacu.                                     Twoja rodzina od pokoleń pracowała na bycie tam, gdzie jest teraz- na szczycie francuskiej szlachty. Twoimi rodzicami są Aleksander i Klaudia Mesire. Nikt cię tu nie pokona, to ty pokonasz wszystkich.

Wzięłam głęboki oddech. Takie działanie zawsze mnie uspokajało i motywowało.

Ubrałam nową suknię- granatową, z czarnymi diamencikami błyszczącymi przy dekolcie. Do tego kolia, kolczyki i ozdoba na włosy z czarnymi onyksami. Część włosów spięłam z tyłu, a reszcie pozwoliłam opadać na ramiona. Gdy skończyłam się ubierać, podeszłam do łóżek i zabrałam poduszki. Lepiej będzie je spalić.

* w lecznicy*

Mustafa delikatnie położył swoją faworytę na łóżku w lecznicy. Dziewczyna już się uspokoiła, nie płakała. Szybko zajęły się nią medyczki- oglądały ranę, traktowały ziołowymi maściami i naparami. Owinęły jej twarz bandażem.                                                                                                                     Sułtan był w lekkim szoku. Z jednej strony wiedział, że między dziewczętami panuje zacięta rywalizacja, ale z drugiej w jego haremie zawsze było w miarę spokojnie. Przynajmniej dotychczas.

WS:Światło Wśród Najciemniejszej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz