Rozdział XLIII

375 24 0
                                    

Haver

Pierwszego męża, Basima Paszę, zabiła, bo się nad nią znęcał. Psychicznie i fizycznie. Bił ją niemal od pierwszych dni małżeństwa, a to za niewłaściwy ton, a to za spojrzenie, które mu się nie spodobało. Gdy zagroziła, że o wszystkim opowie ojcu, wyśmiał ją. Uwierzyła, gdy mówił, że nie posłuchają słów jej, tylko jego- poprzednia małżonka paszy nigdy się nie skarżyła i wyglądała na szczęśliwą, mężczyzna był powszechnie szanowany, a siniaki spokojnie mogła sobie nabić, spadając ze schodów. Zagroził, że jeżeli piśnie choć słówko, naprawdę zdarzy jej się nieszczęśliwy upadek ze schodów, tylko taki, po którym już nie wstanie. Miała ledwo dwanaście lat, ojciec zawsze wymagał, aby silna i sama radziła sobie z problemami, dusiła więc to w sobie, dała się zastraszyć. Szach nie widział, że coś złego dzieje się z jego córką. Matka Haver jednak zauważyła strach w jej oczach, gdy patrzyła na męża, że dziewczynka zrobiła się cichsza, jeszcze bardziej zamknięta w sobie. Ahsen wielokrotnie próbowała dowiedzieć się, co dzieje się z córką, jednak perska księżniczka milczała jak zaklęta.

Kilka miesięcy przed czternastymi urodzinami, Haver dostała pierwszego krwawienia. Dla niej znaczyło to tylko jedno- mąż zapragnie wziąć ją do łoża i nic go przed tym nie powstrzyma. Przez jakiś czas udało jej się ukryć krwawienie, które było nieregularne i niewielkie. Jednak Basim zainteresował się tym, że jego żona jeszcze nie zakwitła. Sprowadził medyka, który ją zbadał, stwierdził, że wszystko z nią w porządku i dał zioła, który miały przyśpieszyć krwawienie. Basim Pasza pilnował, aby codziennie wypijała całą dawkę. Po kilku dniach dostała krwawienia, obwitego jak nigdy. Basima ucieszyła ta wiadomość niezmiernie. Haver obrzydzała myśl  o tym, że ten tyran miałby oglądać jej nagie ciało, dotykać ją, odebrać dziewictwo. Przeszło jej przez myśl, że wolałaby już umrzeć. Zaraz po tym doszła do wniosku, że to nie ona musi umierać. Zapłaciła służącym za dołożenie dużo drewna do pieca i zaryglowanie drzwi do hammamu. Gdy została sama po tym, jak medyk przyniósł jej wiadomość o śmierci mężczyzny, popłakała się ze szczęścia i ulgi.

Tahmasp, gdy ktoś odważył się zasugerować mu, że jego córka jest winną śmierci paszy, kazał mu nie opowiadać bredni i zagroził, że za kolejną taką głupotę utnie mu język. Jednak po tym Haver czuła, że ojciec obserwuje ją uważnie, kiedy ktoś wspominał o jej mężu.

Ale Ahsen wiedziała. Haver wciąż nic jej nie powiedziała, nie wyjawiła prawdy, ale kobieta i tak wiedziała. Kiedy Haver raz obudziła się z koszmaru, w którym zmarły mąż grał główną rolę, matka siedziała przy jej łóżku. Wzięła ją w ramiona i zapewniła, że jeżeli ten ją krzywdził, postąpiła dobrze, aby nie miała wyrzutów sumienia i już niczego się nie bała. Obiecała, że nie pozwoli aby kiedykolwiek córka została wydana za mąż z innego powodu niż miłość.

Jednak Ahsen umarła, gdy Haver skończyła szesnaście lat. Tahmasp, gdy uporał się z żałobą po ulubionej faworycie i matce swoich dzieci, natychmiast znalazł córce męża. Mahir Pasza pięć z sześciu miesięcy małżeństwa spędził na wojnie, co w najmniejszym stopniu nie przeszkadzało Haver. Kiedy wrócił, z początku wydawało się, że będzie dobrym, miłym mężem, jednak szybko okazało się, że to tylko pozory. Chciał tylko mieć zabawkę do zaspokajania się. Pierwsze kilka razy, gdy mu odmówiła, wpadał w szał, rozwalał coś i szedł do tawerny. Z czasem przeniosło się to na codzienne rozmowy, w ogóle nie okazywał jej szacunku i z łatwością się wściekał. Haver się bała. Że porywczy mąż w końcu zacznie ją gwałcić i traktować jak śmiecia, że znowu wyląduje w sytuacji jak przed dwoma laty, będzie zastraszona i wykorzystywana. Nie mogła na to pozwolić. W jedną noc, w którą pasza spał w ich pałacu, zakradła się do jego komnaty. Udusiła go poduszką podczas snu. Ojciec nie zapytał, czemu to zrobiła. Powiedział jedynie, żeby się uspokoiła, bo w końcu nie będzie mógł znaleźć dla niej męża i jeżeli zrobi to jeszcze raz, pożałuje.

Trzecie małżeństwo uważała za najbardziej udane. Z Abanem Paszą od czasu do czasu zjedli razem kolację, rozmawiając o błahych  sprawach, zagrali w szachy lub karty, a poza tym nie wchodzili sobie w drogę. Aban miał własne sprawy, ona swoje, pozwalali sobie nawzajem  zajmować się nimi, bez wtrącania się. Aban udawał, że nie widzi, jak Haver wymyka się na spotkania z Kadirem, Haver udawała, że nie jest świadoma, iż Aban ma kochankę. Mogła być jego żoną jeszcze długo, jednak Kadir popadł w konflikt z Abanem, który mimo próśb i interwencji w celu zakończenia go i u męża, i u ukochanego, tylko się zaostrzał. Kiedy dowiedziała się, że pasza chce zabić Kadira, z ciężkim sercem przełożyła życie jednego nad życie drugiego. Wizja ponownego zamążpójścia, może za kolejnego tyrana, wydała jej się optymistyczniejsza od toczącej się do stóp Abana głowy Kadira.

Tahmasp wpadł w szał. Nawrzeszczał na nią jak nigdy, wyzwał ją i kazał wychłostać. Dziesięć uderzeń i zagroził, że jak jeszcze raz przejdzie jej coś takiego przez myśl, ukarze ją tak, że nie będzie pamiętała własnego imienia. Rany Haver na sercu po tym wydarzeniu goiły się i zabliźniały o wiele dłużej, niż te na ciele.

Szach zapomniał o groźbach i zakazach niewiele ponad półtora roku później, kiedy wysłał ją do Imperium Osmańskiego.

Nie chciała zabijać Mustafy. Lubiła go. Co prawda sądziła, że powinien być surowszy, bardziej zdecydowany, śmielszy, ale był dobrym i mądrym człowiekiem. Mogłaby go pokochać. Nie jak mężczyznę, na taką miłość w jej sercu było miejsce tylko dla Kadira, ale jak brata, jak przyjaciela, to małżeństwo miało szanse być dobrym.

Jednak przy wyborze między kimkolwiek i czymkolwiek innym a własnym szczęściem i przyszłością, musiała wybrać to drugie.

Skończyła mieszać truciznę z lekarstwem, które podawano sułtanowi, po czym usiadł obok niego na łóżku i wzięła go za rękę.

- Przepraszam, Mustafo. Za to, że zgodziłam się na intrygę ojca i okłamywałam cię. Ojciec mówi, że robię to dla dobra mojego kraju, ale chyba zgodzisz się ze mną, że to bzdura. Przepraszam za tę truciznę. Gdybym mogła, nie podałabym ci jej, wiem, że chcesz żyć i masz wiele planów. Ale ja też chcę żyć i mam mnóstwo niespełnionych marzeń. Nie proszę o wybaczenie, ale wiedz, że jest mi przykro.

Ucałowała jego gorącą dłoń, otarła łzy, które nagromadziły się w kącikach jej oczu, po czym opuściła komnatę.

WS:Światło Wśród Najciemniejszej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz