Nie wiedziałam, czy powinnam tak pędzić. Matka podczas ciąży z Ludwiką mało chodziła, przez większość czasu leżała lub siedziała. Ale jeżeli coś się stanie Mustafie, co mi będzie po tym dziecku? Sama umrę z rozpaczy. Tuż przed jego komnatą czyjeś silne ręce złapały mnie w talii. Zaczęłam się szarpać. Mustafa może tam umierać!
- Puszczaj, wpuść mnie tam!
- Spokój, Leyla! Co się dzieje?- krzyknął na mnie Yahya.
Odwróciłam do niego twarz.
- Umarła niewolnica, która była wczoraj u sułtana. Jej nikt by nie truł, musiała zjeść lub wypić coś u niego!- wyrzuciłam z siebie jednym tchem.
Twarz szambelana skamieniała.
- Sułtan właśnie je śniadanie.
Natychmiast mnie puścił i oboje, bez uprzedzenia, wpadliśmy do komnaty.
- Nie jedz tego!- krzyknęłam.
Łyżka z jedzeniem znieruchomiała w połowie drogi między talerzem a ustami Mustafy. Sułtan ze zdziwieniem to na mnie, to na Yahyę. Po dłuższej chwili podbiegłam do stołu, wyrwałam Mustafie łyżkę i zaczęłam wąchać potrawy. Jeżeli się nie myliłam, trucizna od której umarła Seliv miała specyficzny, wyrazisty zapach.
- Leyla, możesz mi wyt...- przerwałam mu gestem dłoni.
W jedzeniu nic nie wyczułam, ale lepiej dmuchać na zimne.
- Jak się czujesz? Wszystko w porządku? Nic cię nie boli?- pytałam, oglądając jego twarz i sprawdziłam, czy nie ma gorączki.
- Czułem się świetnie, dopóki tu nie wpadliście. Jestem głodny. I ciekawy, co tu się, do diabła, dzieje!
- Tego na pewno nie zjesz- zignorowałam jego zirytowany ton- Yahya, idź do kuchni. Patrz kucharzowi na ręce i osobiście przynieś posiłek.
- Oczywiście- szambelan posłusznie ukłonił się i wyszedł.
Spojrzałam się na Mustafę.
- Leyla, jeszcze raz, spokojnie. Co tu się dzieje, co wy wyprawiacie?
Ratujemy ci życie pomyślałam z przekąsem.
- Dziewczyna, która była wczoraj u ciebie, dzisiaj umarła z powodu trucizny. Nikt nie trułby zwykłej, nic nie znaczącej nałożnicy. Piła, jadła coś u ciebie?
- Piła wino.
- Ty też to piłeś?- zapytałam zaniepokojona.
Pogłaskał mnie po policzku.
- Spokojnie, nie wypiłem nawet kropli. Sama wypiła cały dzban- powiedział ze smutnym uśmiechem.
Kamień spadł mi z serca, poczułam olbrzymią ulgę. W tym momencie był cały i bezpieczny. Mocno go przytuliłam. Odwzajemnił uścisk. Cudownie było znowu poczuć ciepło i zapach jego ciała. Ale po chwili przypomniałam sobie jak mnie ostatnio traktował i o Seliv. Odsunęłam się od niego i z całej siły spoliczkowałam. Złapał się za uderzony policzek i spojrzał na zszokowany i odrobinę zły.
- Po pierwsze, jak śmiesz policzkować sułtana?! A po drugie- za co to?!
Jeszcze się bezczelnie pyta za co!
- Za darmo!- warknęłam- Za to, że wczoraj była u ciebie nałożnica, z której skorzystałeś!- sama słyszałam ból w moim głosie. Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Nie skorzystałem z niej- zdziwiona odwróciłam do niego twarz- Przyszła, posiedziała trochę, wypiła to zatrute wino i zasnęła. Nie odesłałem jej i dałem jej pokój na pietrze faworyt, aby inne nałożnice jej nie ubliżały. Jak mógłbym ją tknąć, wiesz przecież, że kocham tylko ciebie.
CZYTASZ
WS:Światło Wśród Najciemniejszej Nocy
Фанфик* Pierwsze rozdziały są słabe jak barszcz z torebki, ale im dalej tym lepiej * Francuska szlachcianka Charlotta Mesire w drodze na swój ślub zostaje porwana przez ludzi Barbarossy i trafia do haremu nowego sułtana Mustafy. Okładka od @benwolio