Rozdział X

1K 73 12
                                    

Gdy się obudziłam, miałam mroczki przed oczami i łupało mnie w czaszce. Bolał mnie także tył głowy i plecy. Jęknęłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Za oknami było ciemno, musiała być noc, w średniej wielkości pokoju paliły się świece. Oprócz mojego łóżka stało jeszcze kilka innych i jakiś stolik zawalony czymś czego z mojego łóżka nie widziałam. Białe ściany, biały sufit, małe drewniane łóżka ze zwykłą białą pościelą, ciemny dywan na podłodze. Na łóżku obok mnie spała jakaś dziewczyna- czarne, mocno kręcone włosy, ciemniejsza skóra, szczupła. 

Dziwne. Ani w naszej rezydencji w Bretanii, ani u rodziców matki w Normandii nie było takiego pokoju, ani służących o ciemniejszym kolorze skóry. A co, jeśli nie byłam ani w domu, ani u dziadków? Na chwilę ogarnęła mnie panika.

" Spokojnie, Charlotta, tylko spokojnie, strach i nerwy ci nie pomogą" pomyślałam . Uspokoiłam się i po chwili w ciszy zaczęłam intensywnie myśleć. Ostatnie, co pamiętam: służki pod okiem płaczącej matki pakują do kufrów ostatnie rzeczy, które mam zabrać do Anglii. Jutro płynę tam statkiem. Siedząca na moich kolanach Ludwika przytula mnie mocno i chlipie, abym nie jechała. Ojciec, ze łzami w oczach i którymś już kielichem wina w ręku głaszcze mnie po włosach i lamentuje, jak jego ukochana, mała córeczka szybko urosła. Ja też płaczę, martwię się i stresuję ślubem, wiem, że będę tęsknić, ale nic nie mówię. Gdy służące wyszły, matka dołączyła do lamentów ojca i tak wszyscy razem przytuleni płakaliśmy. Rodzice z siostrą wyszli późnym wieczorem, ja przebrałam się, wypiłam gorące mleko, położyłam się do łóżka w prawie pustym pokoju i myśląc o mojej przyszłości zasnęłam. Obudziłam się tutaj. Jakim cudem? Może przespałam kilka dni, ale i tak, czemu budzę się tutaj? Pomyślałam, że może dziewczyna śpiąca na sąsiednim łóżku będzie coś wiedziała.

Wyciągnęłam rękę, ale jej nie dosięgłam, więc wzięłam swoją poduszkę i w miarę możliwości zaczęłam ją okładać, aby wstała.

- Hej! Wstawaj, już! Obudź się!

Po dłuższej chwili otworzyła oczy, szybko zamrugała i uśmiechnęła się do mnie.

- Leyla, w końcu się obudziłaś! Jak się czujesz?

Dłuższą chwilę zajęło mi zrozumienie jej, bo mówiła po turecku. 

- Żadna Leyla, mam na imię Charlotta! Kim ty jesteś, gdzie ja jestem i dlaczego mówimy po turecku?- prawie krzyczałam. Może nie powinnam, bo ona szczerze ucieszyła się gdy ją obudziłam i teraz wyglądała na zmartwioną, ale ja na powrót spanikowałam.

- To ja, Aslihan, w lecznicy jesteś. Oj, chyba naprawdę porządnie uderzyłaś się w tą głowę. Leż tu spokojnie, już idę po medyczkę.

I nie zważając na moje protesty i pytania, wybiegła z sali.

Czekając, aż wróci, uspokoiłam się i znowu zaczęłam myśleć. Mimo, że ta Aslihan mi się przedstawiła, ja wciąż nie miałam pojęcia kim ona jest. Nazwała mnie Leyla. Rozmawiałyśmy po turecku. Zaczęłam się bać, że jestem osmańską niewolnicą, może nawet jestem w czyimś haremie. Tylko, jak u licha się tu znalazłam?! Możliwe, żebym zapomniała kilku dni ze swojego życia? Porwali mnie?

Moje rozmyślania przerwała pulchna kobieta koło trzydziestki.  Energicznym krokiem i z uśmiechem podeszła do mnie i podała owinięty ściereczką parujący kubek.

- Wypij, kochanie.

Powąchałam.

- Co to? - zapytałam podejrzliwie.

- Zwykły wywar z ziół, uśmierzy ból i doda ci sił.

Mając nadzieję, że smak jest lepszy od zapachu, ostrożnie upiłam łyczek. Od razu zaczęłam krztusić się i pluć.

WS:Światło Wśród Najciemniejszej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz