Patrzyłam przez splecione palce na dywan w komnacie Mustafy. Jeśli wierzyć słowom mojej bardzo obrotnej siostrzyczki, wczorajszy zgrzyt między mną a sułtanką Hurichihan i to, że nawet jej się nie ukłoniłam, gdy dzisiaj wyjeżdżała, doszły do uszu mojego ukochanego w wyolbrzymionej formie i dlatego tutaj jestem. Od kilku dłużysz chwil stoję przed Mustafą i podziwiam dywan.
- Spójrz się na mnie.- odezwał się w końcu sułtan.
Mając nadzieję, że wyglądam niewinnie i uroczo podniosłam wzrok.
- Czy to, co usłyszałem, to prawda?
- Zależy co słyszałeś.- wzruszyłam ramionami.
- Obraziłaś Huricihan?
- Nie powiedziałam nic, co nie było by prawdą i wyraziłam jedynie własne zdanie. Jeżeli prawda tak ją boli, to nie moja wina.
Pokiwał głową.
- Próbowałaś ją uderzyć?
Prychnęłam. Zaczęło wydawać mi się śmieszne, że muszę się z tego tłumaczyć.
- Ona próbowała uderzyć mnie.- zaakcentowałam pierwszy i ostatni wyraz.
Zamyślił się przez chwilę.
- Gdyby cię uderzyła, oddałabyś jej?
Zadarłam hardo głowę do góry, mając nadzieję, że nie wyglądam śmiesznie.
- Możesz być tego pewny.
Zaśmiał się.
- Co się śmiejesz?- mruknęła, robiąc obrażoną minę i waląc go w ramię.
- Ała, nie tak mocno. Z niczego.- zacisnął usta, aby się nie śmiać, ale i tak się uśmiechał.
Staliśmy przez chwilę w ciszy.
- Nadal jesteś zła, że muszę się ożenić?
Westchnęłam. Nie był to najłatwiejszy temat, ale zdecydowanie powinniśmy go poruszyć.
- Nie musisz się żenić, rozumiesz? Nie musisz. I nie jestem zła, tylko przerażona, że cię stracę.
Podszedł do mnie bliżej, wziął moją twarz w dłonie i bez ostrzeżenia pocałował, mocno i namiętnie. Nie potrafiłam się opierać i natychmiast odwzajemniłam pocałunek, zapominając o wszystkim. Gdy odsunął swoje usta od moich jęknęłam z rozczarowaniem, wywołując jego śmiech.
- Nie stracisz mnie, rozumiesz? Nie stracisz.
Zarzuciłam mu ręce na szyje.
-Szach Tahmasp ma syna, prawda? Czemu nie możesz wydać za niego swojej siostry? Albo niech ta księżniczka ożeni się z Bajezydem.
- Bajezyd ma Hurichihan i nigdy by się nie zgodził. A matka by mi nie darowała, gdybym wysłał Raziye na drugi koniec Imperium, a mowa do wrogiego państwa.
- Też bym ci tego nie darowała.- spojrzał na mnie ze zdziwieniem- Masz dwie siostry, tak? Mówię o sułtance Mihrimah.
- Przecież Mihrimah ma męża.
Prychnęłam.
- Ten mąż to syn świniopasa! Dla dobra państwa mogłaby wziąć rozwód i ożenić się z perskim księciem, to nawet nie byłoby jakieś wyjątkowe poświęcenie.
- Ten syn świniopasa to bardzo oddany sługa jej matki, więc raczej niemożliwe.
Wziął mnie za rękę i poprowadził do łóżka. Usiedliśmy.
CZYTASZ
WS:Światło Wśród Najciemniejszej Nocy
Fanfic* Pierwsze rozdziały są słabe jak barszcz z torebki, ale im dalej tym lepiej * Francuska szlachcianka Charlotta Mesire w drodze na swój ślub zostaje porwana przez ludzi Barbarossy i trafia do haremu nowego sułtana Mustafy. Okładka od @benwolio