Rozdział XVIII

902 60 13
                                    

Ciągnęłam Pierre'a  do pałacowej kuchni. Na szczęście nikt poza mną go nie zauważył. Byłam zdziwiona tak szybką odpowiedzią z Francji, zwłaszcza biorąc pod uwagę czas, jaki im zajęło znalezienie mnie.

- Seker aga- zwróciłam się do głównego kucharza. Mężczyzna oderwał się od pracy i spojrzał na mnie pytająco- Pierre zostanie tutaj na kilka minut, dobrze? Nie zwracaj na niego uwagi.

Odwróciłam się do Francuza.

- Daj list.

- Proszę,  ma belle- podał mi zwinięty papier- Mam tu siedzieć i co dalej?

- Poczekaj, niedługo wrócę z odpowiedzią, dostarczysz ją rodzicom.

Potakująco pokiwał głową i usiadł na ottomanie. Mnie przy drzwiach zatrzymał głos Sekera agi.

- Leyla hatun, który szerbet będzie lepszy, pomarańczowy czy czerwony?

Zdziwiłam się tym pytaniem, ale to było przyjemne uczucie. Gdy już urodzę dziecko, może w końcu moje zdanie zacznie naprawdę się liczyć, nie tylko w sprawie napoju. Podeszłam do blatu.

- Nalej mi jednego i drugiego, muszę spróbować.

Kucharz szybko napełnił dwa kielichy. Upiłam drobne łyki i zamyśliłam się przez chwilę.

- Czerwony. Tylko przygotuj dużo.

Mężczyzna z uśmiechem pokiwał głową, a ja wyszłam z kuchni i skierowałam się do mojej nowej komnaty. Już nie mogłam się doczekać, aby ją zobaczyć. Drzwi otworzyły mi dwie służące. Gdy weszłam, obecne w pomieszczeniu Nadia i Aslihan ukłoniły mi się.

- Sultana- przywitały mnie zgodnym głosem z szerokimi uśmiechami.

Parsknęłam śmiechem.

- Nie przesadzajcie. Będziecie tak do mnie mówić za jakieś sześć miesięcy.

Okręciłam się wokół własnej osi, rozglądając się po konacie. Była sporych rozmiarów, odrobinę większa od mojej komnaty w Bretanii. Przez duże okna wpadało dużo światła słonecznego. Cała komnata utrzymana była w ciepłych barwach, jedynie meble miały kolor ciemnego brązu.

- Sułtan ci coś przysłał- Nadia podała mi czarne pudełeczko.

Najpierw odwinęłam drobny liścik przypięty z boku pudełeczka.

- "Dla mojego światła"- przeczytałam głośno.

Otworzyłam wieczko. Moim oczom ukazał się cieniutki, srebrny łańcuszek na którym zawieszony był duży szafir. Niebieski kamień szlachetny otoczony był małymi diamencikami. Uśmiechnęłam się i delikatnie dotknęłam prezentu. Był piękny.

- Jaki śliczny- westchnęła oparta o moje ramię Aslihan.

Cały czas się uśmiechnęłam.

- Założę go dzisiaj na zabawę w haremie- oznajmiłam, po czym zamknęłam i odłożyłam pudełeczko.

Podbiegłam do łóżka i rzuciłam się na nie. Przeciągłam się po satynowej, wzorzystej pościeli. Poklepałam pościel po moich dwóch stronach.

- Chodźcie do mnie!- zawołałam do obecnych ze mną dziewczyn.

Nadii nie trzeba było dwa razy powtarzać, szybko rozłożyła się obok mnie. Aslihan ostrożnie podeszła do łóżka.

- Chodź tu, sztywniaro!- blondynka złapała czarnowłosą za rękę i ona też wylądowała obok mnie.

Przez chwilę się śmiałam.

- Dostałam list z domu- mruknęłam, wyjmując z rękawa zwinięty papier.

WS:Światło Wśród Najciemniejszej NocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz