Mroźne powietrze uderzało delikatnie o szyby dormitorium. Mimo tak nieprzyjemnej temperatury na zewnątrz w pomieszczeniu było rozkosznie ciepło. Ściany obite czerwoną tapetą ogrzewał rozpalony kominek. Naprzeciw paleniska stała szkarłatna, pikowana kanapa o złotych wykończeniach. Na niej siedziała dziewczyna. Jej kręcone, kasztanowe włosy opadały beztrosko na książkę, którą czytała. Jej lekturą była "Historia Hogwartu" Bathildy Bagshot. Przewróciła kartkę. Opuszkami palców przejechała po stronicy rozkoszując się jej nierówną teksturą. Rozległo się pukanie do drzwi. Brunetka niechętnie odłożyła książkę na mahoniowy stolik znajdujący przed kanapą.
- Kto tam? - zapytała.
- Ginny.
Wpuściła przyjaciółkę do środka. Wskazała jej miejsce na kanapie, którą wcześniej zajmowała. Rudowłosa usiadła.
- Przyszłaś w konkretnym celu, czy po prostu porozmawiać? Czytałam - powiedziała Hermiona i zajęła miejsce obok Ginevry.
- Chodzi o Harry'ego. Znów miał koszmar. Ron powiedział mi przed chwilą, kiedy pobiegłam do ich dormitorium. Obudził się z krzykiem.
Miona zmarszczyła czoło.
- Chodzi o ten sen co zwykle? Seria śmierci?
- Tak.
Po wygranej Harry wciąż obwiniał się za śmierć tylu niewinnych ludzi, w tym Dumbledore'a, Lupina, Tonks, Freda, Zgredka oraz wielu, wielu innych. Pluł sobie w twarz za to, że nie wykonał zadania szybciej, że nie przyłożył się do niego bardziej. Prawie każdej nocy budził się z wrzaskiem. Budziła go wizja wygranej Voldemorta i śmierci każdego, na kim mu zależało. Każdy martwił się o Wybrańca. Najbardziej jednak przejmował się Syriusz, ojciec chrzestny chłopaka, a zarazem jego jedyna rodzina.
- Chyba trzeba napisać do Łapy. Szczególnie teraz, przed świętami. Harry wróci na Boże Narodzenie do Doliny Godryka i znów przejdzie obok ruin swojego pierwszego domu. Może zacząć obwiniać się również o śmierć rodziców. Nie wiem, czy było to rozsądne ze strony Syriusza. Kupować dom akurat tam, gdzie oni zginęli, gdzie wszystko się zaczęło.
- Dobrze, że ma nas - powiedziała ruda klepiąc przyjaciółkę na ramieniu, dając jej tym samym do zrozumienia, że nie ma co się martwić i wszystko będzie dobrze - Nas, no i Draco.
Harry Potter i Draco Malfoy. Kto by pomyślał, że z wrogów staną się dobrymi kumplami. Wszystko zaczęło się od heroicznego wyczynu Pottera w Pokoju Życzeń w trakcie bitwy o Hogwart. Po uratowaniu życia zarówno Malfoyowi jak i Zabiniemu, Harry zyskał ich dozgonną wdzięczność, przeprosiny za lata nienawiści oraz ich przyjaźń. Tak skromny i prosty, przynajmniej dla Gryfonów, gest polepszył również kontakty Wybrańca z rodzicami Malfoya. To z kolei przyczyniło się do odtworzenia rodzinnych relacji Syriusza ze swoją kuzynką, Narcyzą. Tym prostym sposobem można było wytłumaczyć fakt, dlaczego Harry tak często gości w Malfoy Manor i odwrotnie.
- Myślę, że ta cała wizja nie zachwyca Rona. Wciąż uważa, że Draco ma w tym jakiś ukryty interes. Jak dla mnie to on jest zwyczajnie zazdrosny. Fakt faktem, ale Harry dzieli teraz czas na trzy, a nie dwa jak dotąd. Przy okazji, kiedyś wtrącił coś o tym, że Draco może ci zawrócić w głowie, a to źle się skończy. Takie duperele.
- Jest niemożliwy. Już od początku tego roku nic nas nie łączy. I to nie była tylko i wyłącznie moja decyzja. Równym głosem uznaliśmy, że nie nadajemy się na parę. Przyjaciele owszem, ale nic więcej. To tak jakbym nagle zaczęła chodzić z Harrym. Nie uważasz, że wyglądałoby to komicznie? - zaśmiała się brunetka.
- Ale pamiętaj - Wybraniec jest mój. Z drugiej strony zależy mi tylko na pieniądzach i wcale go nie kocham. Jak go zamorduję po tym, jak przepisze na mnie wszystkie swoje dobra, ja i moja rodzina wreszcie będziemy się kąpać w forsie - zachichotała cytując jeden z artykułów "Czarownicy" zaraz po tym jak Ginny i Harry ogłosili się oficjalnie parą.
Nastała chwila ciszy.
- Z drugiej strony to Draco...
- Chodzi z Greengrass - skwitowała rozmowę Hermiona.
- Czyżby zazdrosna? - zapytała rudowłosa uśmiechając się pod nosem.
Miona już otwierała usta, by jej się odgryźć, gdy w okno zastukała biała sowa śnieżna z małym liścikiem przywiązanym do nóżki.
***
- Cześć Harry. Pobiegłam tak szybko jak mogłam. Już ci lepiej? - zapytała z troską Hermiona siadając na skraju łóżka przyjaciela.
Ginny oparła się o filar łóżka i spojrzała na chłopaka zmartwionymi oczami.
- Tak, lepiej - odpowiedział słabym głosem.
- Przed chwilą rzygałeś, stary - jęknął Ron - Nie kłam, bo one i tak to odkryją.
Seamus, Dean i Neville przyglądali się całej scenie w milczeniu.
- Było aż tak źle? - zapytała Miona delikatnie.
- Kogo tym razem widziałeś? - Ruda wyłożyła kawę na ławę.
- Ciebie, Ginny - powiedział po chwili.
Zapadło ciężkie milczenie.
- Ty leżałaś... Bez ducha, a ja... Ja nie mogłem... Nie mogłem - załamał mu się głos i zakrył twarz rękami.
Wtedy dziewczyna usiadła blisko niego i przytuliła mocno, głaszcząc po czarnych włosach. Uciszyła go.
- Jestem tu. Nic mi nie jest. Nie bój się Harry, nie bój. Hermiona przyniosła ci coś na uspokojenie.
Brunetka podeszła do najbliższego stolika i nalała wody do jednej ze szklanek. Odkorkowała również małą fiolkę, którą trzymała przez cały ten czas w ręku. Wlała jej zawartość do szklanki i podała przyjacielowi.
- Eliksir Słodkiego Snu. Wypijesz i spokojnie zaśniesz. Ja będę tu przez całą noc - powiedziała Ginny spokojnym głosem.
Chłopak powoli pił wodę, ale do dna. Ledwo ułożył się na łóżku, zasnął.
- Śpijcie wszyscy - pożegnała się Hermiona i zbiegła po schodach do pokoju wspólnego.
W drodze do prywatnego dormitorium, które należało jej się jako Prefektowi Naczelnemu, spojrzała na zegar znajdujący się nad kominkiem. Była godzina wpół do drugiej w nocy. Pięknie, na pewno jutro zachwyci wszystkich swoim niesamowitym wyglądem. Jęknęła w duchu, wypowiedziała hasło i nawet nie ruszając do łazienki padła na łóżko i zasnęła.
CZYTASZ
Her Draco
FanfictionJest końcówka roku 1999. Minął ponad rok od czasu II bitwy o Hogwart. Odbudowa zamku trwała okrągłe dziesięć miesięcy. Wszyscy uczniowie powrócili do szkoły, by powtórzyć rok. To samo tyczyło się Hermiony, Rona, Harry'ego, Ginny i wielu innych. Harr...