Hermiona wymachiwała ręką przyjaciółki jak mała dziewczynka na podwórku. Ruda, ze śmiechem i udawaną irytacją, znosiła infantylną zabawę Miony. Szły tak przez ulicę Pokątną przyciągając wiele spojrzeń. Tak naprawdę, żadną z nich nie obchodziło, że prawdopodobnie w następnym wydaniu Czarownicy znajdą swoje zdjęcie z absurdalnym podpisem. Obie były w świetnych humorach i nic nie miało prawa tego popsuć.
Weszły do sklepu Madame Malkin, która powitała je szerokim uśmiechem. Oczekiwała ich, na stoliku leżała już gorąca herbata i kruche ciasteczka. Hermiona uśmiechnęła się pod nosem na widok zastawy, którą wybrała znana projektantka. Porcelanowe talerzyki i filiżanki były przyozdobione ręcznie malowanymi sercami, które w były w połowie szkarłatne i w połowie szmaragdowe. Zza serc rozchodziły się pozwijane serpentyny w kolorach złota i srebra, które poruszały się co chwilę.- Ten wzór jest bardzo modny w tym sezonie – wyjaśniła kobieta i zniknęła za ladą.
Ginevra parsknęła śmiechem. Zarobiła cios od przyjaciółki, prosto pomiędzy żebra. Jęknęła z bólu. Projektantka wróciła z trzema albumami. Wyglądały na bardzo ciężkie, miała niemały problem z ich utrzymaniem. W końcu, położyła je na stoliku obok ciastek i herbaty. Kobiety zaczęły je przeglądać.
- Myślę, że w pani wypadku, rozsądnie będzie postawić na klasyczną biel. Co prawda, wyglądałaby pani również olśniewająco w écru. Delikatny błękit również byłby...
- Draco i ja zdecydowaliśmy się na tradycyjny kolor – ucięła Hermiona, bojąc się, że Madame zagłębi się w podróże kolorystyczne.
- A więc biel! – powiedziała i klasnęła w ręce.
Przekartkowała album i zatrzymała się mniej więcej na środku. Podała go Hermionie, która zaczęła oglądać projekty. Ginny również zawiesiła oko na kilku sukniach.
- Interesuje panią raczej klasyczny krój, empire, a może syrenka? – zapytała projektantka.
Hermiona zamyśliła się. Zamknęła oczy i spróbowała wyobrazić sobie ten dzień. Zawsze marzyła jej się piękna, bogata w tiul suknia, która sprawiłaby, że przez ten jeden dzień czułaby się jak prawdziwa księżniczka.
- Za syrenę podziękuję, nie jest w moim guście. Myślałam o czymś eleganckim, ale...
- To może empire? Długie, lejące się suknie z aksamitnego materiału. Są niezwykle szykowne i proste.
- Właśnie nie. Chodziłoby mi bardziej o coś... Księżniczkowatego?
Ginny wybuchnęła śmiechem. Madame spojrzała na nią nieco zdziwiona, ale ścigająca Harpii z Holyhead nie przejęła się tym zbytnio.
- Niech pani jej da coś, co ma w sobie więcej niż pięć warstw tiulu – powiedziała rozbawiona.
Kobieta skinęła głową i machnęła różdżką. Do pomieszczenia wleciała jedna z sukien. Była przepiękna. Dekolt był wycięty w serce, góra zdobiona jedynie haftem. Dół również był pohaftowany, lecz jedynie miejscami.
- Jak panie widzą, nie ma trenu, więc jest bardzo wygodna do poruszania się i mamy stuprocentową pewność, że nikt na nas nie nadepnie podczas wesela – powiedziała i zaśmiała się, jakby opowiadała wyśmienity żart.
Hermiona chwyciła za suknię i zniknęła w jednej z przymierzalni. Trochę zajęło jej dostanie się do środka, ale kiedy zapinała boczny zamek, stwierdziła, że sukienka leży jak ulał. Wyszła i stanęła na podwyższeniu, gdzie wprowadza się poprawki. Jeden ruch różdżki wystarczył, by pojawiły się przed nią trzy, długie do ziemi, lustra.
CZYTASZ
Her Draco
FanfictionJest końcówka roku 1999. Minął ponad rok od czasu II bitwy o Hogwart. Odbudowa zamku trwała okrągłe dziesięć miesięcy. Wszyscy uczniowie powrócili do szkoły, by powtórzyć rok. To samo tyczyło się Hermiony, Rona, Harry'ego, Ginny i wielu innych. Harr...