Zachód słońca w Hogwarcie był widokiem, który zapamiętuje się na całe życie. Okrągła kula światła topiła się w tafli wody, rozsiewając po niej tysiące lśniących promyczków.
- Nie mogę uwierzyć, że to już koniec.
Ruda spojrzała na Hermionę z lekkim uśmiechem na twarzy. Odgarnęła swoje włosy i założyła je za ucho.
- Szybko zleciało, co? Też nie mogę uwierzyć, że prawdopodobnie jestem tu ostatni raz...
- Jak to? – zapytała zdziwiona.
- Ukończyłam szósty i siódmy rok jednocześnie. McGonagall stwierdziła, że muszę zaliczyć jedynie OWTMy z obecnymi szóstoklasistami za rok. To samo Luna.
- Specjalne względy dyrektorki, nie ma co – zaśmiała się Gryfonka.
Słońce było już w połowie drogi do całkowitego zachodu, a dwie dziewczyny nie miały najmniejszego zamiaru ruszać się z poliestrowego koca, który przyniosły tu specjalnie na tą okazję. Na wiklinowym koszu usiadł motyl zwany rusałką pawikiem. Jego czerwono-brązowe skrzydła w świetle zachodzącego słońca zdawały się być ogniście rude, jak włosy Ginny siedzącej niedaleko. Poruszał kilkakrotnie skrzydłami i odleciał.
- To co teraz?
- Nic. Życie – odpowiedziała Hermiona – Będziemy ponad wszystko unikać rodziców Draco, zamieszkamy w moim domku, a potem się zobaczy. Mamy przed sobą dobre kilkadziesiąt lat, jakby na to nie patrzeć.
- Chyba, że państwo Malfoy postanowią cię zdjąć przy pomocy opłaconego wcześniej mordercę pomykającego na jednorożcu.
Hermiona potrząsnęła głową i spojrzała na przyjaciółkę jak na wariatkę.
- Jednorożcu? Skąd tu nagle jednorożec?
- Ach wiesz... Jakoś mnie wzięło.
- Jesteś nienormalna...
Roześmiały się obydwie, zanim ostatni promyk schował się za taflą jeziora.
***
Szczęk zamków kufra. Miauk rudego kota. Trzask zamykanych drzwi. Ostatni raz przekroczyła próg Pokoju Wspólnego. Ostatni raz szła korytarzami Hogwartu jako uczennica. Ostatni raz przeszła przez plac przed zamkiem.
Co ciekawe, nie pamiętała nic z wzruszającego przemówienia, które wygłosiła profesor McGonagall. Pamiętała tylko, że po kilku chwilach cały ostatni rocznik płakał. Jej umysł zaprzątały wspomnienia. Nagle, przypomniało się jej, jak w pierwszej klasie Ron naśmiewał się z niej po zaklęciach. Jak w trzeciej klasie Syriusz odleciał z tego miejsca na Hardodziobie. Jak w 1998 to tu Harry pokonał Voldemorta.
- Her!
Odwróciła się, a wszystkie wspomnienia odleciały z jej myśli. Miała przed sobą obraz, który będzie towarzyszył jej do końca życia. Szare oczy i jasne, blond włosy. Chłopak uśmiechnął się do niej delikatnie.
- Są jeszcze jakieś powozy? Zaspałbym, gdyby nie Blaise.
- Na pewno. Harry, Ron, Julie i Ginny mieli na nas zaczekać.
- I tak nie zaczekali – zaśmiał się, po czym szybkim krokiem dołączył do dziewczyny.
***
Harry siedział w przedziale w tej samej pozycji od dobrej godziny. Nieobecnym spojrzeniem wlepionym w szybę obserwował zmieniający się krajobraz. Wszyscy myśleli, że przejdzie mu to chwilę po zniknięciu zamku za horyzontem. Ale czas mijał, a Harry wciąż się nie odzywał.
CZYTASZ
Her Draco
FanfictionJest końcówka roku 1999. Minął ponad rok od czasu II bitwy o Hogwart. Odbudowa zamku trwała okrągłe dziesięć miesięcy. Wszyscy uczniowie powrócili do szkoły, by powtórzyć rok. To samo tyczyło się Hermiony, Rona, Harry'ego, Ginny i wielu innych. Harr...