Rozdział 21 (cz. 1) : Lake District

7.8K 385 68
                                    

Ostatni dźwięk zasuwanego zamka i była gotowa. Krzywołap z niezadowoleniem okazywał, jak bardzo nie chce mu się jechać samochodem. Jednak dziewczyna nie zważała na jego kocie fochy. Omiotła jednym szybkim spojrzeniem swój pokój. Była pewna, że wszystko spakowała. Przeglądała walizkę jeszcze dziś rano. Niczego nie brakowało. Już miała wychodzić, gdy przypomniała sobie o czymś, co zostawiła na stoliczku nocnym, by o tym nie zapomnieć. Po chwili piękna bransoletka z szklanymi kulkami, wypełnionymi amortencją, znajdowała się już na jej ręce.

- Hermiona! Koleżanka po ciebie! – usłyszała z dołu głos swojej mamy.

- Już idę!

Ciężka walizka i klatka Krzywołapa jakimś magicznym sposobem znalazły się na dole. Chwila, może nie magicznym. Po prostu siłowym. Tak dla ścisłości.

W przedpokoju stała długonoga blondynka o włosach lekko falowanych i sięgających do pasa. Uśmiechała się promiennie. Wzięła od koleżanki klatkę z kotem i dała jej chwilę na pożegnanie się z rodziną. Kiedy Hermiona załatwiła już wszystko i po raz ostatni pozwoliła wygłosić rodzicom mowę w stylu „nie rozmawiaj z nieznajomymi", obie wyszły z domu. Na podjeździe poza białą Toyotą Avensis stał nowiuteńki model czarnego Hummera. W środku nie było nikogo.

- A twój ojciec?

- Już jest na miejscu. Jedziemy same – odpowiedziała Juliette, wkładając drugą rękawiczkę bez palców.

- To-to twój samochód?! – Mionie odebrało mowę – Skąd miałaś tyle pieniędzy?!

- Skarbiec Moore'ów nie jest taki mały, kochana – powiedziała, puszczając do niej oczko. – A poza tym, miałam kolejny zastrzyk gotówki, kiedy opuściłam ten cholerny apartament. Teraz mieszkam z ojcem.

Otworzyła bagażnik. Dwa ostatnie siedzenia były złożone, więc jego powierzchnia stała się dwa razy większa. Jedną czwartą tej przestrzeni zajmowała spora klatka, w której kot Julie, Lumos, miał urządzony wybieg.

- Wypuść Krzywołapka. Będzie mu wygodniej, a poza tym będzie miał towarzystwo – powiedziała dziewczyna umieszczając walizkę Miony obok swojej.

Kot szybko wlazł do większej klatki, gdzie od razu usadowił swój zacny rudy zad w kącie, nie zwracając większej uwagi na swojego towarzysza niedoli, jaką była długa jazda samochodem. Miona wywróciła oczami i usiadła na miejscu pasażera. Julie wsiadła za kierownicę, uprzednio zamykając bagażnik. Ruszyły.

Julie była bardzo dobrym kierowcą, ale Hermionie zdawało się od czasu do czasu, że jest nazbyt ostrożna. Nie chciała się wtrącać, więc włączyła jedynie płytę, która znajdowała się w odtwarzaczu i ustawiła ją dość cicho, by nie przeszkadzać, skupionej na jeździe, dziewczynie.
Pierwszymi dźwiękami, które doleciały do jej uszu, były rytmiczne szarpnięcia strun gitary. Dopiero po chwili usłyszała anielski głos dziewczyny, z której ust wydobywały się słowa delikatne jak wietrzyk oplecione warstwą lirycznego serca.

Tell me how
How to live on the edge of my seat
Teach me how
How to stand on my own two feet
'Cause I'm tired of falling
and I was a fool
You taught me that love
is a game without rules
So tell me how
How you'd like to walk in my shoes

Miona zamknęła oczy i pozwoliła przenieść się piosence do innego świata. Delikatne i wesołe zarazem brzmienie sprawiło, że zrobiło się jej lekko na duszy i nawet, przez moment, zapomniała, jak bardzo brak jej pewnej osoby.

Teach me how
How to look on the bright side of life
And tell me how
How everything will be alright
'Cause the whole world is changing
and I'm standing still
Small talk and stories
are making me ill
So tell me how
How to believe in myself

Jednak refren bez skrupułów zwrócił jej uwagę na postać Dracona. Przypomniała sobie jedne z najpiękniejszych świąt, które miała. To, gdy obronił ją przed Ronem. Tę pierwszą noc, którą spędzili razem, ciesząc się jedynie swoją bliskością. Wspólne robienie naleśników i przyłapanie przez Ginny i Syriusza. Jego prezenty. Jego zapach. Jego miłość. Umysł musiał być też sprawiedliwy, więc przypomniał jej fragment, gdy Alex ją pocałował, a Draco wziął to za zdradę. Przypomniał jej również, jak to on sam przyznał się do zdrady. Jednak po chwili znów wywołał wspomnienie, jak padł na kolana i, w wypełnionej po brzegi Wielkiej Sali, zaczął ją publicznie przepraszać.

But I'm just a kid
and I wanna fit in with the crowd
Mother and Father,
I just wanna make you proud
Maybe it's time that I
Grow
But I'm too scared
and the water's too cold to jump in
Mother said, "Dear,
No one's ever been ready to live."
Maybe we just have to
Grow

Nie wiedziała, kiedy skończyła się piosenka i kiedy właściwie zasnęła. Obudziła się, gdy słońce powoli znikało za horyzontem. Rozpoznała ten teren. Były już w Lake District. Julie nie sprawiała wcale wrażenia zmęczonej, co ją ucieszyło. Leniwie przeniosła wzrok na piękny krajobraz. Jej spojrzenie wyłapało jakiś spory hotel u podnóżach jednej z gór. Ku jej zdziwieniu Julie ominęła wjazd do niego. Znalazła kolejny hotel, mniejszy tak samo jak góra, przy której był położony. Julie również przejechała wjazd. Potem jej oczom ukazał się obskurny pensjonat, a góra, a raczej pagórek, był w tragicznym stanie. I ten wjazd ominęła Julie. Zaczęły wyjeżdżać z miasta.

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz