Rozdział 4: Święta

12.9K 573 206
                                    




O szybę samochodu regularnie uderzały płatki śniegu. Nie była to jednak niebezpieczna śnieżyca. Białe płatki sypały się z nieba jak pierze z rozerwanej poduszki. Cały świat otulała zimna biała pierzyna.

Hermiona wyglądała przez szyby głaszcząc Krzywołapa i wyliczała w myślach zmiany, które zaszły tu przez ostatnie pół roku. Latarnie oświetlały ulice Londynu. Po kilkunastu minutach jazdy zauważyła, że wjeżdżają na teren London Borough of Brent, gdzie znajdował się jej dom. Z lekkim uśmiechem obserwowała udekorowane lampkami domy i bałwany na podjazdach. Kilka osób przechadzało się, ale większość, z uwagi na fakt, że już dawno było ciemno, siedziała w domu i spędzała czas z rodziną.

Biała Toyota Avensis zaparkowała na zasypanym śniegiem podjeździe. Jean Granger, matka Hermiony, jako pierwsza opuściła samochód i poszła otworzyć drzwi. Natomiast Paul Granger, ojciec dziewczyny, wysiadł i otworzył bagażnik wyjmując z niego kufer i wiklinowy kosz, w którym siedział kot. Miona wyszła z samochodu jako ostatnia trzymając rudego persa w ramionach. Spojrzała na swój dom. Ciemne, zewnętrzne ściany były oświetlane jedynie przez blask pobliskiej latarni i malutkie światełka zawieszone pod dachem i daszkiem nad wejściem tworząc świąteczny klimat. Klomby przed wejściem uginały się pod ciężarem białego puchu. Dziewczyna uśmiechnęła się. Była w domu.

- Chodź kochanie, bo się przeziębisz – powiedziała pani Granger wybudzając córkę z zamyślenia.

Hermiona weszła do domu uprzednio pozbywając się z butów nadmiaru śniegu. Zdjęła kurtkę i buty, a szalik, czapkę i rękawiczki położyła na półce. Krzywołapa już nie było. Pewnie zniknął w odmętach jej pokoju. Jej tata zaniósł kufer i klatkę na górę, a ona sama poszła za nim. Gdy tylko ojciec zostawił ją samą, szybko rozpakowała się i przebrała w wygodniejsze ubranie, by po upływie kilkudziesięciu minut zejść na dół na kolację.

Salon był udekorowany świątecznie, ale choinka wciąż na nią czekała. Ich rodzinną tradycją było wspólne ubieranie choinki. Świeże drzewo stało przy kominku w doniczce przygotowane na następny dzień.

- Czemu jesteś taka małomówna, kochanie? Stało się coś? – zapytała w końcu pani Granger.

- Nie, wszystko jest ok. Podróż mnie nieco zmęczyła – odpowiedziała Hermiona kończąc jeść kanapkę – Pójdę już spać, dobrze?

Ucałowała oboje rodziców i wspięła się po schodach na górę. Przebrała się w ciepłą piżamę i wskoczyła pod wychłodzoną kołdrę. Było jej tak zimno, że wstała i podkręciła kaloryfer. Gdy położyła się ponownie, w nogi łóżka wlazł rudy Krzywołap.

Rankiem, dwudziestego trzeciego grudnia, Hermiona obudziła się przed wszystkimi. Na dworze było jeszcze ciemno. Zegar wskazywał kilka minut przed siódmą. Dziewczyna podeszła do szafy, z której wyjęła jeansy, czarny, gruby sweter, bieliznę i białą podkoszulkę. Weszła do łazienki i wzięła ciepły prysznic. Ubrała się, uczesała włosy i umyła zęby. Z szafki w lustrze wyjęła puder, tusz do rzęs i błyszczyk. Nałożyła delikatny makijaż i po cichu zeszła po schodach. Weszła do kuchni. Z lodówki wyjęła bekon, kilka jajek, mleko i masło. Chlebak opuściły natomiast dwie kromki pieczywa tostowego. Włączyła czajnik z wodą. Bekon wrzuciła na patelnię, by się podsmażył, a jajka wbiła do rondelka, w którym uprzednio roztopiła łyżeczkę masła. Gdy rozbełtane jajka lekko się ścięły, dodała odrobinę mleka i zaczęła mieszać. Wrzuciła kromki do tostera. Wyskoczyły idealnie po zdjęciu rondelka z jajecznicą z ognia. Posmarowała oba tosty masłem i położyła je na talerz obok jajecznicy i podsmażonych plastrów bekonu. Zalała torebkę herbaty wrzątkiem i wraz z kubkiem, talerzem i sztućcami poszła do salonu, gdzie usiadła na szarej sofie i włączyła telewizję. Przed nią ukazał się obraz programu BBC 1. Zdążyła idealnie na wiadomości. W sumie nic specjalnego się nie stało. Wspomnieli o zbliżających się świętach, aferze korupcyjnej i zablokowaniu jednej z tras wylotowych z Londynu. Spokój i cisza. Hermiona nie była do tego przyzwyczajona. U boku Harry'ego była w ciągłym stresie, co chwilę coś się działo. Może i lepiej, że to już koniec. Ugryzła tosta i wzięła się za jajecznicę, kiedy zaczęła się prognoza pogody. W regionie Wielkiego Londynu ma padać śnieg, a minusowa temperatura wszędzie ma być znośna. Wprost idealnie na zakupy dla spóźnialskich. Takich jak ona. Było zbyt wcześnie rano, by wyjść do jakiegokolwiek sklepu. Postanowiła poczekać z wyjściem do dziewiątej.

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz