Na kolacji Gryfonka usiadła po prawej stronie od wejścia, tak by mogła obserwować spokojnie stół Ślizgonów. Powoli przeżuwając kęsy wpatrywała się w trzy ostatnie miejsca od wyjścia, które zajmowali Draco, Blaise i Pansy. Zastanawiała się nad tym, co działo się w bibliotece. Reakcja była spontaniczna, co najbardziej ją zastanawiało.
- O czym tak rozmyślasz, Hermiś? – zapytała Ginny chichocząc. Właśnie kończyła swoje paszteciki z kurczakiem, ale o wiele ciekawsze od pasztecików było zachowanie jej przyjaciółki.
- A tak jakoś. Myślę o egzaminach.
- Gapiąc się nieustannie w stół Ślizgonów? Masz tam odpowiedzi, czy jak? – tym razem ruda już zaśmiała się.
Hermiona spojrzała na nią z wyrzutem.
- Opowiem ci coś, ale nie tutaj – powiedziała cicho dyskretnie wskazując głową na Rona.
Rudowłosa skinęła głową na znak, że zrozumiała i powróciła do konsumowania swoich pasztecików.
***
Draco rzucił się na łóżko niewiele myśląc. Był wykończony, mimo że dopiero przeminął weekend bez żadnych imprez. Jutro miał oddać wypracowanie na eliksiry, które na szczęście już skończył. Natomiast we wtorek musiał oddać pracę na zaklęcia, co już nie było takie oczywiste. Na śmierć o nim zapomniał.
- Nie martw się Smoku – powiedział Blaise – Też nie tknąłem tego cholerstwa.
Czarnoskóry chłopak również usiadł na łóżku. W pokoju brakowało jedynie Notta. Prawdopodobnie chłopak ponownie wymknął się gdzieś z Luną. Blaise wyciągnął z szuflady kawałek pergaminu i naskrobał coś na nim szybko.
- Mogę pożyczyć Georgię? Muszę coś wysłać.
- Jasne – mruknął Draco i wskazał na klatkę, w której siedziała płomykówka. Teoretycznie powinien ją wypuszczać do sowiarni, ale miał taką zasadę, że w weekend sowa była razem z nim.
Blaise zwinął pergamin w rulonik i przywiązał go do nóżki sowy. Gdy tylko wypuścił sowę przez okno usłyszał pytanie:
- Z kim tak piszesz?
- Nie twój interes – odpowiedział Diabeł niezbyt uprzejmie.
Draco zaśmiał się.
- A co ty taki drażliwy? Z Greengrass się umawiasz?
- Jasne, z obiema naraz.
- Diabełku, spokojnie. Nie chcesz – nie mów.
Blaise bez słowa wszedł do łazienki trzaskając drzwiami, by wziąć jak najdłuższy prysznic izolując się od świata.
***
Hermiona leżała w łóżku przewracając się z boku na bok słysząc wciąż głos w głowie powtarzający cicho i delikatnie, jakby szeptem: „Piołun. Brakuje ci piołunu". Nawet tyle godzin później czuła obok siebie wyraźny zapach perfum blondyna. W końcu poddała się. Zerwała się z łóżka i weszła do łazienki. Spojrzała w lustro mówiąc do siebie:
- Popadasz w paranoję, Miona. Uspokój się i idź spać.
Przywołała Stworka. Poprosiła go o szklankę ciepłego mleka. Gdy skrzat zniknął, w duchu dziękowała Harry'emu za uprawnienie do korzystania z usług Stworka. Hermiona nie lubiła wysługiwać się innymi, ale nie było możliwości, by wyszła poza Pokój Wspólny w czasie trwania ciszy nocnej. To była sytuacja awaryjna. Po chwili skrzat aportował się w jej dormitorium z charakterystycznym trzaskiem. W rękach trzymał srebrną tacę, a na niej wypolerowany kielich, z którego unosiła się para od mleka dopiero co zdjętego z palnika oraz półmisek z ciasteczkami z czekoladą. Położył tacę na stoliku nieopodal kominka.
CZYTASZ
Her Draco
FanfictionJest końcówka roku 1999. Minął ponad rok od czasu II bitwy o Hogwart. Odbudowa zamku trwała okrągłe dziesięć miesięcy. Wszyscy uczniowie powrócili do szkoły, by powtórzyć rok. To samo tyczyło się Hermiony, Rona, Harry'ego, Ginny i wielu innych. Harr...