Rozdział 27 : Piosenka

7.3K 380 175
                                    

Tracey upięła swoje włosy. Wysoki kucyk idealnie pasował do obcisłej cekinowej sukienki o intensywnym zielonym kolorze. Pojedyncze kosmyki przyjemnie łaskotały ją po plecach, które nie były przykryte materiałem. Wycięcie sięgało aż do wysokości nerek, estetycznie prezentując ładne plecy dziewczyny. Naciągnęła na rękę złoto-srebrną bransoletkę i zabrała się do poprawiania makijażu. Gdy go skończyła, włożyła szpilki i dobrała wiszące kolczyki z zestawu biżuterii, którą miała.


Z łazienki właśnie wyszła Astoria. Ku zdziwieniu Pansy i Tracey była ubrana całkiem porządnie. Spodziewały się skrawka lateksu bądź skóry, a ich współlokatorka postawiła na elegancką, choć bardzo skąpą, sukienkę z baskinką w kolorze mięty wpadającej w błękit. Prosty naszyjnik z jedną perłą pasował idealnie do pełnych białych szpilek i kopertówki w tym samym kolorze. Bez słowa podeszła do lustra i ostatni raz przejechała lekko koloryzującym błyszczykiem po ustach i poperfumowała się delikatnie. Wyszła.

- Czuję się dziwnie, wyglądając bardziej wyzywająco od Astorii – zaśmiała się Tracey.

- Uważaj, bo jeszcze was pomylą! – zachichotała Pansy i wygładziła szmaragdowy materiał.

Jej kreacja była bardzo prosta. Cienkie ramiączka utrzymywały sukienkę o ładnej górze i delikatnym wcięciu w linii talii. Do tego szpilki w takim samym kolorze. Nie miała zamiaru ubierać więcej. Wyglądała w tym ładnie, tak jak miała wyglądać.

- Śliczne są te sukienki – powiedziała Tracey – Margaret naprawdę zna się na rzeczy.

- Może jeszcze zdążę zamówić je dla druhen na sierpień? – zażartowała Pan i po raz ostatni przejrzała się w lustrze.

Opuściły dormitorium i udały się do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Tam czekali już na nie wystrojeni panowie. Nott i Zabini podali swoim partnerkom ramię i w piątkę wyruszyli w stronę Wielkiej Sali.

- Mam nadzieję, że Julie wywiąże się z umowy – rzucił nagle Draco, kiedy pokonali schody i znaleźli się na parterze.

- Jakiej umowy? – zapytała Pansy zaciekawiona.

- Nieważne, dowiecie się w odpowiednim czasie. Nie mówiliśmy wam, bo Smok i ja przeczuwaliśmy, że od razu polecicie z tym do Hermiony – wyjaśnił Blaise, puszczając oczko do przyjaciółki.

Przy wejściu zastali Neville'a w towarzystwie Luny Lovegood, która uśmiechnęła się promiennie do Ślizgonów. Wszyscy, nawet Nott, odwzajemnili ten gest. Krukonka prezentowała się bajecznie. Sukienka, którą zaprojektowała dla niej Margaret idealnie pasowała do dziewczyny. Góra oddzielona była wyraźnie od dołu przez kolorystykę. Srebrne, wzorzyste wykończenie dekoltu przyciągało wzrok, a ciemnoniebieski dół, z przodu krótszy, a nieco dłuższy z tyłu, dodawał sukience zwiewności. Pansy uniosła dyskretnie kciuk do góry komentując tym samym strój blondynki. Ona ponownie posłała jej czarujący uśmiech, po czym wróciła do rozmowy z Gryfonem.

Tracey zauważyła, że na twarzy Draco nie gości uśmiech i zamiast iść, jak zwykle wyluzowany, nerwowo poprawia marynarkę. Złapała go za ramię i powiedziała:

- Dobrze wyglądasz, Draco.

Westchnął tylko i nie odpowiedział na ten komplement. Całą piątką weszli do środka. Byli zachwyceni efektem końcowym. Sala nie była przesadnie udekorowana, a jednak robiła ogromne wrażenie. Miał nadzieję, że i jej projektant, a właściwie projektantka, będzie zadowolona z efektu.

- Właściwie, widział ktoś Mionę? – zapytał nagle.

Nie minęło dużo czasu, aż Blaise wskazał mu palcem najpiękniejszy widok jego życia. Hermiona wirowała beztrosko w miejscu i śmiała się jak mała dziewczynka. Jej blond loki zataczały za nią kręgi wraz z kilkoma warstwami tiulu jej czerwonej, krótkiej do połowy ud, sukienki. Góra stroju była w kształcie serca i sprawiała wrażenie bardziej pozawijanych pasów niż jednolitej całości. W pewnym momencie dziewczyna zachwiała się na złotych szpileczkach, idealnie harmonizujących z biżuterią. Draco, nie czekając aż uderzy o podłogę, przecisnął się przez ludzi i złapał dziewczynę w ramiona. Chciał wykorzystać tę sytuację, by ją pocałować. Dziewczyna odwróciła głowę i mógł dostrzec głębię jej orzechowych oczu. Była taka piękna. Musnął jej wargi. Oboje zamknęli oczy. Podniósł ją, by spokojnie mogła ustać na własnych nogach i delikatnie odsunął od siebie. Nie na długo, bo dosłownie chwilę później szepnął jej do ucha:

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz