Rozdział 31 : OWTMy

6.8K 353 27
                                    

Każdy wiedział, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Nikt natomiast nie spodziewał się, że nastanie on tak szybko. Niestety, co się stało, to się nie odstanie. Wraz z wybiciem dzwonu, punktualnie o godzinie siódmej, oficjalnie rozpoczął się pierwszy dzień najważniejszych testów w życiu czarodzieja – OWTMów.


Blaise Zabini był chyba jedyną wyluzowaną osobą, podchodzącą do egzaminów. Bynajmniej nie było to spowodowane faktem, że zajmował ostatnie miejsce na liście, o nie. Taka była jego natura. Nerwy zostawił za sobą dzień wcześniej, kiedy siedząc nad książką od zaklęć, usilnie próbował wmówić sobie, że jakoś to zda. W poniedziałek obudził się z pełnym przekonaniem, że da radę. I tego też dnia zaczął zarażać wszystkich Ślizgonów optymizmem.

Jego całkowitym przeciwieństwem był Harry Potter. Od samego początku dnia nerwowo krzątał się po Wieży Gryffindora, a na przedegzaminowym śniadaniu nie był w stanie przełknąć prawie niczego.

- Kłapaj szczęką, kłapaj! – zachęcała go Ginny, wciskając do jego ust bułkę z jajkiem – Nie bój się tak tych egzaminów. Wszyscy przesadzają. Jak będziesz się tak stresować, to na pewno nie zdasz.

To tylko pogorszyło stan Pottera. Poruszył się niespokojnie na ławie i sięgnął po gorącą herbatę.

- Zobaczymy, jak będziesz ćwierkać za rok – powiedziała Hermiona, jednocześnie czytając swoje notatki, gryząc kanapkę z serem i popijając gorącą kawę – Specjalnie dla ciebie przyjedziemy tu jako absolwenci robić ci siarę przed twoim rocznikiem.

- Kupimy ci piękną sukienkę, przynoszącą szczęście, podobną do mojej szaty na Bal Bożonarodzeniowy w czwartej klasie – zażartował Ron, powodując, że Julie zaczęła chichotać.

Ginny spojrzała na niego wilkiem. Po kilku chwilach przy stole Gryfonów pojawiła się Luna. Usiadła na kolanach Neville'a i swoim rozmarzonym głosem powiedziała:

- Nie macie co się martwić. Zdacie śpiewająco. Jestem pewna.

- Obyś miała rację, Luna – powiedział Harry, który był blady jak ściana.

- Jeszcze się nie nauczyłeś, Potter, że z reguły powinno się słuchać mądrzejszych od siebie?

Hermiona odwróciła głowę w kierunku nowoprzybyłej osoby. Draco usiadł obok niej i cmoknął ją w policzek.

- W tym wypadku bardziej wierzyłby Hermionie – zarechotał Ron, czym zasłużył sobie kopniaka w piszczel od młodszej siostry.

- Nie obraża się kobiet, Weasley – powiedział nieco wyniośle Draco – Niektórzy mają to we krwi, ale niektórzy, widocznie, nigdy się tego nie nauczą.

Miona wywróciła oczami. Mimo wszelkich starań, które dołożyła, żeby ta dwójka była w stanie się zakolegować, poniosła klęskę. Widocznie nienawiść w obu panach była tak głęboko zakorzeniona, że nawet na drodze pokoju musieli sobie dogryzać.

Ponownie zatopiła wzrok w książce. Mniej więcej po wymienieniu w myślach wszelkich możliwych zaklęć, służących do obrony, poczuła, że Malfoy delikatnie gładzi ją po kolanie. Przeniosła wzrok z podręcznika na jego twarz. Uniosła brew i czekała aż coś powie.

- Nie musisz się już uczyć. I tak zdasz najlepiej z nas.

Po tych słowach pstryknął ją palcem w nos i uśmiechnął się czule. Nie potrafiła się mu oprzeć i również wygięła usta w delikatnym geście zadowolenia.

Tę uroczą chwilę przerwała McGonagall, wchodząc na mównicę. W Wielkiej Sali zapadła kompletna cisza.

- Drodzy siódmoklasiści! – rozpoczęła – Dokładnie za godzinę będziecie zdawać w tej sali egzamin teoretyczny z zaklęć. Trzy godziny później odbędzie się egzamin praktyczny. Oba testy będą przeprowadzone przez Magiczną Komisję Egzaminacyjną. Przypominam, że wszelkie przedmioty, mające na celu ułatwienie zdania tego typu egzaminów, tudzież wszystkie zaczarowane pióra, są zakazane, a każda próba ich użycia będzie natychmiast zauważona. Osoba, która podejmie się tej sabotażowej misji, zostanie zaproszona na egzamin za rok wraz z obecnymi szóstoklasistami. Ale przede wszystkim... Powodzenia. Nawet nie wyobrażacie sobie, że wiecie tak dużo, a egzamin pójdzie jak z płatka.

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz