Cały tydzień Ginny była zasypywana niespodziankami, nagłymi pocałunkami i wszelkiego rodzaju prezentami. Zdecydowanie przodował w nich Harry. Największym zdziwieniem było dla niej to, że raz zrobił śniadanie do łóżka, które nie tylko było zjadliwe, ale i pyszne. Natomiast Blaise, w jej oczach, chyba zaczął sobie poważnie odpuszczać. Zasmuciło ją to.
Mimo to, Ruda wiedziała, że wybieranie partnera w takim wyścigu szczurów nie miało sensu. Dobrze wiedziała z kim jej było lepiej i nie miało sensu trzymanie ich w niepewności. Kiedy chciała powiadomić ich o swojej decyzji, zdarzyło się coś niespodziewanego.- Ginny... - usłyszała w rogu pokoju.
Wstała z kanapy i podeszła, do źródła głosu. Blaise stał zaraz przy wejściu do kuchni. Ruda podeszła do niego i przytuliła się. Chłopak ze zdziwieniem, ale i radością przyjął ten gest. Kiedy się odsunęła założył jej włosy za ucho.
- Mam coś dla ciebie – powiedział uśmiechając się.
Spojrzała na niego i odwzajemniła uśmiech. Podała mu rękę i pozwoliła, by zabrał ją tam gdzie chciał. Po chwili, zniknęli z cichym trzaskiem.
***
- Draco! Chciałbym z tobą porozmawiać!
Blondyn zamarł z walizkami na schodach, ale po ułamku sekundy opanował się i zszedł po nich do końca. Położył bagaże przy wyjściu i ruszył za panem Granger. Wyszli na taras. Mężczyzna zamknął za nimi drzwi.
- O co chodzi? – zapytał Draco – Zrobiłem coś nie tak?
Ojciec Hermiony wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze.
- Chciałbym cię przeprosić – powiedział w końcu – Za wszystko. Głównie za pierwsze dni, kiedy byłem nie do zniesienia. Po prostu nie jestem w stanie zaakceptować, że Hermiona już dorosła.
Draco przytaknął, nie mówiąc nic.
- Proszę cię, zaopiekuj się nią. Bądź dla niej dobry. Ona...
- Ona na to zasługuje, proszę pana – przerwał mu chłopak.
Wtedy Paul Granger zrozumiał, że nie ma się o co martwić, a jego jedyna córka jest w dobrych rękach. Klepnął przyszłego zięcia w ramię i wyciągnął rękę na zgodę. Malfoy przyjął ją z uśmiechem na twarzy. Razem wrócili do domu, gdzie Hermiona żegnała się z mamą.
- Nie bój się, kochanie. Myślę, że trochę przesadzasz z tą straszliwością przyszłych teściów. Myślę, że nie są aż tacy źli.
- Nie, proszę pani. Oni są okropni – powiedział Draco – Nie wybierałaby pani przyszłego męża dla Hermiony kierując się tylko jego nazwiskiem i zasobnością skarbca, prawda?
- Nigdy.
- Moi rodzice chcieli mnie tak urządzić. Akurat wtedy, kiedy znalazłem szczęście razem z Hermioną – powiedział i objął narzeczoną w pasie – Więc sądzę, że ta wizyta będzie więcej niż ciekawa.
***
Jechali pociągiem w dal. Wracali do domu. Hermiona postawiła na swoim i przekonała narzeczonego do powrotu mugolskim środkiem transportu. Chciała ponownie poczuć się jak dziecko nieznające magii. Siedziała przy oknie wpatrując się w zmieniający się krajobraz. Stukała palcami w szybę i wspominała całe swoje życie. Od zawsze było idealne. Kochająca rodzina, a potem jeszcze wiadomość o niezwykłej szansie, którą dostała. Hogwart był jej drugim domem. Poznała tam przyjaciół, którzy zostaną z nią na zawsze. Jednocześnie pozostawiła w tej szkole cząstkę swojej duszy, stworzyła nierzeczywistego horkruksa, który sprawiał, że nie ona będzie żyła w tej szkole wiecznie, lecz Hogwart będzie żył w niej.
CZYTASZ
Her Draco
FanfictionJest końcówka roku 1999. Minął ponad rok od czasu II bitwy o Hogwart. Odbudowa zamku trwała okrągłe dziesięć miesięcy. Wszyscy uczniowie powrócili do szkoły, by powtórzyć rok. To samo tyczyło się Hermiony, Rona, Harry'ego, Ginny i wielu innych. Harr...