Noc Balu była niezapomniana. Każdy był z niego zadowolony na swój sposób. Kilka godzin po śniadaniu wszyscy zebrali się na błoniach. Dyrektorka ponownie wygłosiła długie przemówienie o poświęceniu wielu ludzi, dzięki któremu świat po wojnie wyglądał kolorowo. Sama chwila odsłonięcia pomnika była zjawiskowa, bo kamień, który stał do tej pory po prostu na środku błoni, stanął w płomieniach. Po kilku sekundach zgasił się, a na jego wyszlifowanej powierzchni pojawiły się nazwiska wielu zmarłych. Od frontu o kamień opierała się tablica wypełniona niezaschniętym jeszcze betonem.
Na tę chwilę czekali nie tylko uczniowie, ale i kilku redaktorów, nie tylko Proroka Codziennego. Złota Trójka sięgnęła po różdżki. Na płycie pojawiły się ich podpisy. Schylili się i odcisnęli swoje dłonie. Błysnęło kilka fleszy. Kiedy Hermiona wstawała, ktoś podał jej rękę. Przyjęła ją niewiele się zastanawiając. Flesze błysnęły ponownie. Zdziwiła się.
Draco natomiast uśmiechał się do niej promiennie i delikatnie gładził jej dłoń zimnym kciukiem.
***
- Upadłeś na głowę? – krzyczała w swoim dormitorium.
- O co ci chodzi Her? – zapytał lekko rozbawiony jej wybuchową reakcją.
- O co mi chodzi, tak? – dotknęła palcem brody i udała, że się zastanawia – Może chodzi mi o to, że kiedy wstawałam, a ty podałeś mi rękę, błysnęły flesze? Może dlatego, że arystokrata oferuje pomoc szlamie?
- Nie mów tak o sobie – spochmurniał.
- Los płata nam figle. Kiedyś sam tak o mnie mówiłeś – wtrąciła, po czym kontynuowała - Może tym samym wywołałeś aferę w „wyższych sferach"? – przy dwóch ostatnich słowach uniosła obie ręce do góry i nakreśliła w powietrzu cudzysłów.
- Po prostu pokazałem dobre maniery. Pomaganie kobiecie, bez względu na status krwi, jest teraz modne – zaśmiał się.
- To dlaczego nie dałeś zrobić tego Harry'emu albo Ronowi?
- Moja wina, że Potter i Wieprzlej nie są dobrze wychowani? – ponownie zachichotał.
Hermiona nie była w stanie długo ulegać jego czarującemu uśmiechowi. W końcu cała złość opuściła ją, ale nie chcąc przyznać się do błędu wciąż udawała obrażoną. Założyła ręce na piersiach i oznajmiła:
- Idź już. Spotykam się za chwilę z Ginny, a ty... Cóż, trochę za często przebywasz w moim dormitorium.
- To źle? – zapytał.
Kiedy zrozumiała, że czyni jawną aluzję w stosunku do ich wspólnej nocy, zarumieniła się po cebulki włosów. Otrząsnęła się jednak szybko i niemal wypchnęła go przez drzwi na korytarz.
Rudy kot mruknął rozbawiony całą tą sytuacją. Oczywiście nie wiedział, dlaczego jego pani pozbyła się tak sympatycznej osoby z dormitorium, ale sposób, w jaki to zrobiła, bardzo go rozśmieszył. Wskoczył na biurko, wyjątkowo, zawalone książkami. Ułożył się na jednej z nich przy okazji lekko mnąc kartki.
- Krzywołap! – jego właścicielka wrzasnęła, gdy zauważyła, co zrobił.
Kot wylądował na podłodze. Do drzwi rozległo się ciche pukanie. Hermiona otworzyła je. W pokoju zjawiła się Ruda.
- Już sobie wszystko wyjaśniliście? – zapytała rozbawiona.
Hermiona popatrzyła na nią zdziwiona.
- Z Draco – powiedziała, tłumiąc chichot.
- O co ci chodzi...?
- Wczoraj tak nagle zniknęłaś... Wiesz, wolałam nie zastać was w jednoznacznej sytuacji – teraz już się nie hamowała, a całe dormitorium wypełniło się perlistym śmiechem Ginny.
CZYTASZ
Her Draco
FanfictionJest końcówka roku 1999. Minął ponad rok od czasu II bitwy o Hogwart. Odbudowa zamku trwała okrągłe dziesięć miesięcy. Wszyscy uczniowie powrócili do szkoły, by powtórzyć rok. To samo tyczyło się Hermiony, Rona, Harry'ego, Ginny i wielu innych. Harr...