Rozdział 18 : Ferie

8.3K 397 170
                                    

Sobota zapowiadała się niesamowicie. Każdy obudził się tego dnia z idealnym humorem. Uczucie to potęgował fakt, że przed uczniami stała wizja spędzenia dwóch wolnych tygodni. Powody do radości były różne. Ginny cieszyła się, ponieważ Harry obiecał jej tygodniową wycieczkę w Alpy, a pozostałe dni mieli spędzić w ich domu wraz z Syriuszem. Ron uśmiechał się, bo wraz z rodzicami i braćmi wybierał się do Charliego do rezerwatu smoków w Rumunii. Pansy piszczała z radości, gdy obudziła się, a na łóżku zobaczyła pierścionek zaręczynowy i karteczkę z napisem „Wyjdziesz za mnie?". Uśmiech na twarzy Hermiony pojawił się i nie chciał zniknąć, ponieważ miała ponownie zobaczyć się z rodzicami, a po kilku dniach odwiedzić Julie w jej nowym mieszkaniu w Londynie. Natomiast Draco Malfoy szczerzył się jak głupi, bo miał przeczucie, że jego ukochana wreszcie mu wybaczy.


- Idziesz na śniadanie czy dalej podziwiasz śnieżnobiały sufit? – zapytał Blaise, widząc, że przyjaciel odpłynął w świat marzeń.

- Wbrew pozorom sufit jest bardzo interesujący! – oburzył się arystokrata – Sam spójrz!

Oboje zadarli swoje głowy w tym samym czasie, co wyglądało niesamowicie śmiesznie.

- Cholera, miałeś rację! Ale jednak jedzonko bardziej mnie kusi. Trzeba się porządnie najeść przed odjazdem z Hogwartu! Nie wiem jak ty, ale będę przez cały czas stołował się w restauracjach, bo matka wyjechała, gdzieś z nowym ojczymem.

Draco niechętnie wstał i ruszył w stronę drzwi. Za nim podążył jego przyjaciel. Gdy tylko przekroczyli próg swojego dormitorium, wpadli na Pansy zajmującą się Nottem. Uśmiechnęła się jak głupia, gdy zobaczyła przyjaciół. Puściła Teodora i rzuciła się chłopakom na szyję.

- DRACO, BLAISE, BĘDĘ PANIĄ NOTT! – wrzasnęła uradowana.

- Pan, tylko zmniejsz decybele, chyba, że chcesz, żebyśmy na twoim ślubie nie słyszeli marsza weselnego, a tym bardziej słynnego „tak" – jęknął Draco, udając, że przetyka sobie ucho.

Zaśmiała się tylko. Teo cieszył się razem z nią. Pansy była zachwycona tak oryginalnymi zaręczynami i na każdym kroku w drodze na śniadanie wychwalała piękny pierścionek, który podarował jej obecny narzeczony. Temat zaręczyn bardzo przypadł do gustu Tracey, która udawała oburzoną faktem, że nie otrzymała jeszcze swojego egzemplarza od przystojnego czarnoskórego chłopaka.

- Tracey, mówisz, kocham cię! Ale pierścionka jak nie było, tak nie ma! I gdzie moje potwierdzenie, że będę panią Zabini, co?

- Powinnaś cieszyć się moim szczerym uczuciem, kochanie – zaśmiał się Blaise i pocałował Davis czule.

Dziewczyna zmiękła i zarzuciła swoje ramiona na jego szyję. Oboje roześmiali się cicho.
Draco spojrzał w lewo. Pansy i Nott obejmowali się, a chłopak szeptał w jej ucho czułe słówka. Draco spojrzał w prawo. Blaise niósł na barana swoją dziewczynę i oboje się śmiali. Draco spojrzał przed siebie. Był sam. Bosko. Gdzie do cholery była teraz Hermiona?!

Gdy tylko piątka Ślizgonów przekroczyła próg Wielkiej Sali, wypatrzył Mionę wzrokiem. Siedziała na kolanach Wybrańca i wspólnie się z czegoś śmiali. Nie był zazdrosny, bo widział, że Ginny siedzi razem z nimi i nie ma najmniejszej ochoty na mord, któregokolwiek z nich.

Jego uwagę odwróciła osoba, którą jako ostatnią chciał spotkać. Astoria Greengrass łamała wszelkie bariery sił przyrody i pokazała się przed nim w kusej sukieneczce z czarnej skóry i czerwonych szpilkach. Swoje brązowe włosy wymodelowała w fale, a na twarzy miała tyle tapety, że do jej ściągnięcia potrzebowałaby co najmniej kilku godzin i porządnego dłuta.

- Cześć misiu! – wyszczebiotała, a widząc jego niezbyt zadowoloną minę, sama przybrała twarz zmartwionej dziewczynki – Chcesz żebym znowu poprawiła twój nastrój?

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz