Rozdział 32: Kiedy egzamin się kończy...

6.3K 360 100
                                    

Kiedy mosiężne drzwi zamknęły się za trójką uczniów, Hermiona miała wrażenie, że gorzej trafić nie mogła. Obecność Malfoy'a nie pozwalała jej się skupić. Ba, sama myśl o nim mąciła jej zdolności logicznego myślenia, a co dopiero świadomość, że stoi parę kroków od niej podczas najważniejszego egzaminu w jej życiu. Użalałaby się pewnie nad swoim losem długo, gdyby czarodziej, na oko, niewiele młodszy od Dumbledore'a przed śmiercią, podszedł do niej i poprosił, by ustawiła się na wskazanym przez niego miejscu.


- A więc, panno Granger, zacznijmy od podstaw. Obiecuję, że nie będzie trudno – powiedział, uśmiechając się, kiedy zauważył, jak bardzo dziewczyna się denerwuje – Na początek prosiłbym cię o przemianę tego kanarka – tu wyczarował niewielki stolik, na którym stała klatka z ptakiem – w pucharek na wodę. Zaczynamy.

Hermiona nie musiała się nawet zastanawiać. Dobyła różdżki i niewerbalnie zaczarowała kanarka. Na huśtawce w klatce zamiast bujającego się ptaszka można było ujrzeć srebrny puchar.

- Brawo – pochwalił ją egzaminator – Przejdźmy do czegoś trudniejszego. Niech rozbroi pani tego czarodzieja w sposób niewerbalny.

Czarodziejem okazał się zwykły manekin podobny do tych, których GD używało do ćwiczenia różnych zaklęć obronnych. Uśmiechnęła się pod nosem.

- Zaczynamy.

Dziewczyna wypowiedziała w myślach formułkę. Zaklęcie odbiło się od manekina. Nie mogło być tak łatwo. Ten egzamin miał sprawdzić jej zręczność. Zaczarowany kawałek drewna i płótna umiał się bronić. Z drewnianej różdżki wyleciała czerwona iskra światła. Hermiona bez zastanowienia odbiła zaklęcie. Ta zaczarowana decha nie tylko potrafiła odpierać atak. Umiała również sama atakować. Minęło dwanaście sekund od rozpoczęcia walki z manekinem. Po dwudziestu trzech trzymała już w ręku dwie różdżki.

Egzaminator klasnął dwa razy w dłonie w uznaniu jej niezwykłych zdolności. Posłała mu ciepły uśmiech. Kątem oka zerknęła w lewo. Draco był otoczony przez całkiem pokaźne stadko wróbli. Latało i ćwierkało radośnie. Na twarzy chłopaka malował się szeroki uśmiech.

Do jej świadomości dotarło jakieś chrząknięcie. Myśli o Draco chciały je odgonić, ale kiedy się powtórzyło dziewczyna się ocknęła.

- Panno Granger, możemy kontynuować?

Hermiona gwałtownie potrząsnęła głową, żeby powrócić trzeźwość swojego umysłu.

- Oczywiście. Przepraszam bardzo – powiedziała speszona.

- Ach, młodzi... - westchnął egzaminator – Niech skupi się pani na egzaminie. Chłopak może poczekać.

Zaczerwieniła się. Mimo początkowego wrażenia, że profesor się z niej naśmiewa i ma jej za złe chwilowe zagapienie, prawda okazała się zupełnie inna. Spokojnym głosem powiedział:

- To przedostatni punkt naszego egzaminu. Proszę, żebyś powiększyła ten stos przygotowany na ognisko i go podpaliła. Ostatnim punktem będzie coś od siebie, czym mnie zaskoczysz.

- Engorgio.

Kawałki drewna powiększyły się dwukrotnie.

- Incendio.

Z różdżki wystrzeliła iska ognia, która natychmiast rozpaliła ognisko.

- Idealnie. Teraz pro...

Jego słowa przerwał donośny ryk. Wszyscy gwałtownie obrócili głowę. Ich oczom ukazała się ogromna tentakula jadowita o wysokości pięciu słoni, stojących jeden na drugim. Jej wygląd wcale nie przypominał roślinki doniczkowej, ale straszną bestię rodem z mugolskiego horroru.

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz