Rozdział 26 : Gotowa na noc życia?

7.3K 388 96
                                    

Hermiona weszła do Pokoju Wspólnego Gryfonów z radosnym uśmiechem na twarzy. Było w nim sporo chłopaków i potwornie mało dziewczyn. Jedyną osobą płci żeńskiej była Ginny, która używała właśnie Harry'ego jako pojazdu. Chłopak nie miał najmniejszego problemu z noszeniem swojej dziewczyny na baranach.


- Nie przeszkadzam? – zapytała ze śmiechem Miona.

Ruda zeskoczyła z pleców Wybrańca i uściskała przyjaciółkę na powitanie. Była w wyjątkowo dobrym humorze.

- Dziś twój wielki dzień. Idziemy cię przygotować! – powiedziała, zakasując rękawy białej koszuli, którą nałożyła.

- Najpierw jest śniadanie i obiad, wiesz?

Ale Ruda nie słuchała tego, co mówiła jej przyjaciółka. Pociągnęła ją do prywatnego dormitorium Hermiony i posadziła ją na sowie, samej kierując się w stronę szafy. Zaczęła grzebać w jej odmętach.

- To nie, to nie, to nie... Dziewczyno, masz jakieś normalne ubrania? – zapytała i sięgnęła głębiej. W jej ręce trafiło pudełko z bielizną, którą dostała od Draco – Oh là là! Co ja tu widzę? Panna Granger i gorsety?

- Oj zamknij się – powiedziała Hermiona, kryjąc czerwone ze wstydu policzki w swoich kasztanowych włosach – Draco mi to dał...

- Żal byłoby tego nie założyć, prawda?

- Gins, co ty knujesz?

A Ruda tylko uśmiechnęła się tajemniczo.

***

Wielka Sala była wypchana po brzegi. Tego dnia śniadanie trwało aż do dziesiątej, więc jadalnia zapełniła się dopiero od dziewiątej. Kto nie wykorzystałby jednej z niewielu okazji, by się wyspać? Wszystkie cztery stoły były wypchane uczniami po brzegi. Co chwilę ktoś dochodził. W końcu uczniów zaszczyciła swoją obecnością Ginevra Weasley. Jak zwykle, była ubrana dosyć wyzywająco, bo w białą koszulę, bardziej rozpiętą niż zapiętą, przez co delikatnie pokazującą czarny stanik dziewczyny, czarne rurki i skórzane botki w kolorze spodni przyozdobione gdzieniegdzie złotymi ćwiekami. Harry popatrzył na swoją dziewczynę z dumą. Fakt, że przyciągała tak wiele męskich spojrzeń bardzo go cieszył. Bo o czym innym może marzyć chłopak, poza wygranym meczem Quidditcha, jak nie o świetnie prezentującej się dziewczynie? Ruda usiadła obok Pottera i ucałowała go w policzek.

- Gdzie Hermiona?

Ginny uśmiechnęła się i nie odezwała się ani słowem. To, co stało się chwilę później, odebrało Harry'emu, i nie tylko jemu, mowę.

Do Wielkiej Sali weszła piękna długonoga blondynka. Jej loki opadały kaskadami na nagie ramiona. Była ubrana w czarne obcisłe spodnie i czarny gorset przyozdobiony kokardkami w tym samym kolorze. Dodatkami do tego skąpego ubioru była ciemna skórzana torebka zawieszona na lewym ramieniu, sznur białych pereł oplatających szyję, połyskujące szpilki w kolorze reszty ubioru i czarne okulary przeciwsłoneczne, na które opadała dość długa, wycieniowana grzywka. Poza włosami, dziewczynę wyróżniały również krwistoczerwone usta i długie paznokcie pomalowane na ten sam kolor.

- Kto to, do cholery jasnej...? - zaczął Blaise, ale nie był w stanie dokończyć.

Siedzący obok niego Draco również miał tępy wyraz twarzy. Wszyscy uczniowie wodzili wzrokiem za chodzącą pięknością i zastanawiali się, z jakiego domu pochodzi. Kiedy podeszła do stołu Gryffindoru wszelkie przypuszczenia padły na Julie, ale przecież Moore od dawna siedziała na swoim miejscu. Dziewczyna usiadła obok Rudej i zdjęła okulary. Położyła je obok talerza i podniosła wzrok, ukazując swoje orzechowe oczy spod długich, wytuszowanych rzęs.

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz