Rozdział 17 : Walentynki

7.9K 383 125
                                    

Hermiona płakała w swoim pokoju bardzo długo. Przez cały czas ignorowała miauczenie Krzywołapa, który od ponad sześciu godzin nie otrzymał swojego jedzenia. Chodził po głowie dziewczyny, miauczał jej do ucha, prychał nieustannie, a nawet kilka razy drapnął ją po plecach, ale nic nie przerywało płaczu jego właścicielki.


Rozległo się pukanie do drzwi. Mogłaby krzyknąć „zostawcie mnie w spokoju", ale i tak nikt by tego nie usłyszał. Pukanie znów się odezwało. Musiała wstać. Resztkami sił zwlekła się z łóżka i wpuściła gościa do środka. Gościem była Ginny. Zamknęła za sobą przejście i odprowadziła wzrokiem przyjaciółkę, która ponownie szła płakać.

- Miona, co się stało?

Pokręciła jedynie głową, mówiąc w ten sposób, że za nic w świecie nie chce o tym rozmawiać. Ale Ginny nie miała zamiaru dać za wygraną. Usiadła na łóżku i zaczęła głaskać ją po włosach.

- Będzie ci lżej.

Hermiona obróciła się na plecy, ukazując Rudej zapłakaną i zapuchniętą twarz z rozmytym makijażem. Wyglądała żałośnie. Swoim strasznym wyglądem wzbudziła jeszcze większą litość i żal u Wiewiórki.

- Draco... - wychlipała w końcu.

- Co Draco?

- Przespał się z Greengrass.

Coś w środku Ginny się zagotowało. Miała ochotę wybiec na korytarz z wrzaskiem i ciskać w Malfoya Sectumsemprą, dopóki nie trafi w jego parszywy ryj. Z drugiej strony wiedziała, że przyjaciółka bardziej jej potrzebuje. Malfoyem można zająć się zawsze później...

Miona podniosła się i wtuliła w ramiona przyjaciółki. Szlochała przez chwilę. Obie milczały. Zachowania chłopaka, który jeszcze niedawno twierdził, że Hermiona jest dla niego wszystkim, nie mogły w żaden sposób skomentować. Zachował się po prostu podle. Nic tego nie zmieni.

- W-wiesz c-co je-jest w tym naj-najgorsze? – zapytała przez łzy.

Ruda pokiwała głową przecząco.

- Że ja na-nadal go ko-kocham...

- Pokochasz, pokochasz i przestaniesz. To minie – powiedziała, gładząc jej brązowe loki.

- Ginny, zostań ze mną na noc. Nie mogę zasnąć.

- Dobrze. Zaraz przyjdę, tylko się przebiorę – powiedziała i cmoknęła przyjaciółkę w czoło.

Zeskoczyła z łóżka i wyszła. Gdy tylko zamknęły się za nią drzwi, Hermiona na nowo wybuchnęła ogromnym płaczem. Było to tak niespodziewane, że nawet jej kot spadł z fotela z przerażenia. Gdy usłyszała głośne miauknięcie, przypomniała sobie, że Krzywołap nie jadł kolacji. Wsypała mu do miski porcję karmy i uzupełniła świeżą wodę.

- Przepraszam, kotku.

Pers nie gniewał się na Hermionę. Nawet pozwolił jej pogłaskać się po głowie. Udała się do łazienki i zmyła makijaż. Umyła również twarz, by zmniejszyć opuchliznę. Ginny zjawiła się kilka minut później, gdy na twarzy przyjaciółki nie było ani śladu płaczu. Miona bez słów wkopała się pod białe prześcieradło, zrzucając szkarłatną narzutę w nogi łóżka. Zarekwirowała dla siebie jedną z dwóch poduszek i zamknęła oczy. Ginny wślizgnęła się na miejsce zaraz obok niej i objęła ją ramieniem. Hermiona podziękowała, wtulając się w nią jeszcze bardziej.

- Śpij...

Uspokajający głos przyjaciółki zmusił organizm dziewczyny do poddania się. Powoli zaczęła opuszczać ten świat i udawać się w krainę snów.

Her DracoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz