Święta przyszły o wiele szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał. W piątek wieczorem zdecydowana większość szkoły kończyła pakowanie, ponieważ w sobotę rano odjeżdżał pociąg do Londynu. Luna pakowała swoje rzeczy w szybkim tempie, chyba jako jedyna z jej dormitorium. Padma wciąż zamiast układać wszystko w walizce przeglądała Proroka Codziennego, a Cho trajkotała wesoło z Mariettą. Luna nie miała nic przeciwko koleżance, ale przeszkadzały jej nieustanne śmiechy dziewczyn w dormitorium. Gdy ona się uczyła, one śmiały się. Gdy ona próbowała spać, one śmiały się. Gdy ona próbowała skleić parę zdań do Teo, one śmiały się. A to ją nazywają Pomyluną...
- Wychodzę – rzuciła szybko i zbiegła po schodach w podskokach do Pokoju Wspólnego Krukonów.
Tanecznym krokiem przebyła Salon i wyszła z Wieży Zachodniej. Udała się w stronę Wieży Gryffindoru, by porozmawiać z Ginny. Tylko ona ją rozumiała i tylko ona była dla niej całkowitym wsparciem. Nawet Teo nie wiedział o niej tyle, co Gryfonka.
Zatrzymała się przed portretem Grubej Damy, która rzuciła głośną uwagę o bezczelności Krukonki i zakpiła, że w Gryffindorze trzeba znać hasło do Pokoju, a nie odpowiedzi na głupie łamigłówki. Luna obdarzyła postać jedynie ciepłym uśmiechem i wyciągnęła różdżkę.
- Alohomora? Nie uważałaś na lekcjach, dziewczyno? – prychnął portret.
Puściła uwagę mimo uszu i skupiła się na szczęśliwym wspomnieniu. Wyczarowała pięknego królika, któremu w myślach wydała polecenie. Patronus wbiegł w obraz, by wykonać zadanie. Po chwili drzwi uchyliły się od środka. Przed oczami dziewczyny ukazała się postać... Neville'a. Chłopak uśmiechnął się do niej i zaprosił ją do środka.
- Cześć Luna. Co tu robisz?
- Chciałam porozmawiać z Ginny. Wysłałam do niej Patronusa z prośbą, by przyszła otworzyć mi drzwi. Miałyśmy się spotkać w waszym Salonie.
- Właśnie zauważyłem twojego królika. Na początku myślałem, że to przewidzenie, bo wziąłem go za żywe zwierzę, ale przypomniałem sobie o Patronusach – powiedział uśmiechając się niepewnie.
Dziewczyna odwzajemniła gest. Po schodach prowadzących do dormitorium dziewcząt zbiegała właśnie Ginny. Była ubrana w zielony, długi do kolan sweter, czarne rurki i balerinki w tym samym kolorze. Swoje rude włosy spięła w kucyk.
- Cześć Luna! – przywitała przyjaciółkę i przytuliła się do niej.
- Witaj Ginny. Idziemy?
Chłopak spojrzał na obie dziewczyny pytającym wzrokiem.
- A dokąd to?
- Na kolację Neville, na kolację – zaśmiała się Rudowłosa – Za chwilę dochodzi dziewiętnasta. Nie jesteś głodny?
- Jestem. Mogę iść z wami? – zapytał.
Blondynka rozpromieniła się.
- Oczywiście. Ginny, nie masz nic przeciwko? – zapytała Luna.
- Nie, jasne, że Neville może iść z nami. Luna usiądziesz przy naszym stole? Nott raczej wybaczy ten jeden jedyny raz.
- Jasne.
- Em... Luna – zaczął chłopak.
- Tak?
- Ładnie wyglądasz – wydusił po chwili.
- Dziękuję – powiedziała dziewczyna poprawiając swój kremowy sweter.
***
CZYTASZ
Her Draco
FanfictionJest końcówka roku 1999. Minął ponad rok od czasu II bitwy o Hogwart. Odbudowa zamku trwała okrągłe dziesięć miesięcy. Wszyscy uczniowie powrócili do szkoły, by powtórzyć rok. To samo tyczyło się Hermiony, Rona, Harry'ego, Ginny i wielu innych. Harr...