26

3K 161 16
                                    

-Przypomnij mi,ile już tak czekamy?-Nerwowo stukam nogą o nogę.
-Jakąś godzinę-Spogląda na zegarek.
Po chwili namysłu chwytam za klamkę i wysiadam z auta.
-Katrine poczekaj,zaraz ktoś przyjedzie!-Krzyczy.

-Prędzej sama poszukam stacji niż ktoś przyjedzie nam na pomoc,po za tym -Obracam się w jego stronę -Robi się ciemno-Idę poboczem drogi.
-Poczekaj-Mówi szybko i zamyka auto.-Znam ten las-Rozgląda się.
-Doprawdy?-Mówię sarkastycznym tonem.
-Jeśli przejdziemy kawałek przez las wyjdziemy na małe osiedle mieszkaniowe-Wskazuje palcem gdy ja przetwarzam wszystko co mówi.
-Nie ma mowy-Kręcę głową na myśl o przechodzeniu przez las.
-Boże przecież nikt cię nie zgwałci-Śmieje się
-Ale ty możesz!-Piszczę zakładając ręce na pierś.

Kopiąc kamyki w stronę lasu coraz bardziej się ściemniało.

-Czekaj!-Zatrzymuje mnie
-No co?-Marszczę brwi
-A co jeśli ktoś kradnie mi auto?-Macha kluczykami przed głową

Przewracam oczami.

-Wrócimy po niego a teraz chodź-Zabieram kluczyki i idę dalej.

Robi smutną minę i podąża za mną.

-A co jeśli napadnie nas niedźwiedź?!-Zaczynam panikować
-Nie martw się jak cię zobaczy to napewno ucieknie-Klepie mnie po ramieniu
-Jesteś okropny-Strzepuje jego dłoń.

Niebo pociemniało a w oddali było widać latarnie poświęcające drogę.Delikatnie złapałam kawałek rękawa bluzy Shawna i starałam dotrzymać się mu kroku.

-Boisz się?-Jego oczy błyszczą przez chwile
-Nie, skąd-Przeczę trzęsąc się z zimna
-Musimy przejść przez las Katri-Zatrzymuje się-Nie ma innej drogi.

Wzdycham i pociągam nosem.Robię krok do przodu.Nagle czuje dłonie na moich biodrach.

-Daj mi rękę-Mówi cicho.

Podaje mu dłoń a on splątuje nasze palce.Lekko zaciska i rusza do przodu.

-Shawn?-mówię cicho-To napewno dobry pomysł?-Obracam się za siebie gdy przyspiesza.
-Tak-Przytakuje nie odrywając wzroku od leśnej drogi.

-Cholera!-Potykam się o wystającą gałąź.Upadam na mokre liście i trawę.

-Hej wszystko dobrze?-Kuca
-Ał-Łapie się za kolano
-Rozcięłaś sobie kolano-Przykłada dłoń do rany.Podkurczam kolana i syczę z bólu.

-Spokojnie,pomogę ci wstać-Łapie mnie za ramiona-Na trzy...raz,dwa,trzy!

Zaciskam zęby sycząc i wstaje.Brunet podchodzi do mnie po czym lekko całuje w czoło.

-Dasz radę prawda?-Dotyka mojego policzka a ja zamykam oczy.Kiwam głową i łapię go za ramie.

-Spokojnie,chodź-Powoli rusza do przodu.

Dating with the star Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz