Rozdział 9: "Touch my body"

2.5K 210 15
                                    

Octavia oparła się o ścianę na korytarzu i skupiła swoje spojrzenie na obserwowanym obiekcie. Całe szczęście, że Clarke musiała jeszcze porozmawiać z nauczycielem angielskiego, bo na pewno nie pochwaliłaby tego, co zamierzały zrobić razem z Raven.
- Masz na nią jakiś pomysł? - spytała, a Latynoska również przeniosła wzrok na Lexę mocującą się z zawodnym szkolnym automatem.
- Owszem - odpowiedziała. - I Clarke się on na pewno nie spodoba...
Griffin nienawidziła być wciąganą w ich mroczne intrygi, ale tym razem czyniły to dla naprawdę większego dobra, co blondynka powinna docenić.
Woods w tym czasie zirytowana brakiem współpracy maszyny, wymierzyła jej solidnego kopniaka, którego dźwięk rozniósł się po całym korytarzu.
- Hej, Woods! Trochę szacunku do własności publicznej! - krzyknął jeden z nauczycieli, który akurat znajdował się w pobliżu.
Szatynka uniosła dłonie w obronnym geście z niezadowoloną miną. Wyglądało na to, że tego dnia nic nie szło po jej myśli. Nawet nie mogła zdobyć butelki jakiegoś napoju, gdy zaschło jej w gardle. Kątem oka jednak dojrzała postać bruneta z włosami do ramion, który zastukał pięścią w bok automatu. Ten niemal natychmiast wyrzucił zaklinowany wcześniej produkt.
- Proszę - powiedział, uśmiechając się i wręczając jej picie.
Zielonooka spojrzała na niego i na trzymaną przez niego butelkę z lekką nieufnością, ale w końcu ją wzięła.
- Dzięki - mruknęła niewyraźnie.
- Nie ma sprawy. Jestem Finn - przedstawił się.
- Lexa - odparła, chcąc zakończyć wymianę uprzejmości, ale ten najwyraźniej nie zamierzał zrezygnować z prób podjęcia konwersacji pomimo wyraźnego zniechęcenia dziewczyny.
- Jak ci się podoba w nowej szkole? Mam nadzieję, że już się w niej odnalazłaś - zagadnął, uśmiechając się do niej szelmowsko.
Woods wzruszyła ramionami. Właściwie poza zaznajomieniem się w większym czy raczej mniejszym stopniu z członkiniami drużyny piłkarskiej to nie utrzymywała z kilkolwiek kontaktu. Taki stan rzeczy jak najbardziej jej odpowiadał. Wystarczyło, że nauczyła się poruszać po szkole i nie gubiła się co dwa kroki. Teraz przynajmniej dowiedziała się jaki jest sposób na szwankujący automat także na pewno nie zginie w tym liceum.
- Zawsze jesteś taka rozmowna? - spytał dość swobodnym tonem.
Lexa powoli zaczynała tracić cierpliwość wobec uśmiechniętego od ucha do ucha chłopaka, który najwyraźniej nie zamierzał zrezygnować dopóki wprost mu nie powie, czego od niego oczekuje.
- Słuchaj, Finn... - zaczęła westchnąwszy. - Nie mam ochoty na jakąkolwiek znajomość więc odpuść sobie.
Szatyn najwyraźniej wyglądał na wielce zdziwionego jej reakcją. Otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale natychmiast je zamknął, gdy nie wydobył się z nich żaden sensowny dźwięk. Woods w tym czasie odkręciła butelkę soku, którą zdobył dla niej Finn i odwróciwszy się od niego, ruszyła w tylko sobie znanym kierunku po drodze mijając Clarke, która zmierzała do swoich przyjaciółek.
- Jestem - oznajmiła blondynka, dołączając do konspirującej dwójki. - Co mnie ominęło?
Latynoska wciąż uśmiechała się w diabelski sposób, ale tym razem miała chociaż na to dobre wytłumaczenie.
- Finn najprawdopodobniej zarywał do Lexy, ale dostał kosza - odparła.
- Biedaczek jest w szoku - dodała Blake, głową wskazując zmieszanego bruneta, który wciąż tkwił przy automacie.
- W końcu któraś się na nim poznała... - mruknęła cicho Griffin.
Nie przepadała za panem Finnem Collinsem od czasu, gdy okazało się, że umawiał się w tym samym czasie zarówno z nią jak i Reyes. Naprawdę zastanawiała się jakim cudem łudził się, że nie dowiedzą się o sobie wzajemnie skoro były ze sobą dosyć blisko. Dosyć powiedzieć, że pani kapitan natychmiast z nim zerwała, a ten chcąc ją odzyskać postanowił odrzucić Raven, co postanowił zrobić w wielkim stylu. Niestety dziewczyna szybko się zorientowała, że Collins cytuje jakieś łzawe hiszpańskie piosenki, pragnąc rozstać się z nią jak na romantyka przystało. Odwdzięczyła mu się zatem dosadnym hiszpańskim cytatem z Fifth Harmony, mówiąc "jestem szczęśliwa bez twej miłości". Przynajmniej obie pozbyły się tej podróbki Romea od siedmiu boleści.
- Rae, zrobiłaś hiszpański? - zapytała nagle Blake, wyrywając pozostałą dwójkę z myśli o Finnie.
- Hmm? Tak, jasne - odparła, gdy tylko dotarła do niej treść pytania O.
- Dasz spisać? - zamruczała błagalnie brunetka niemal łasząc się do niej.
Powszechnie wiadomym było, że ze względu na swoje pochodzenie Reyes posługuje się płynnie tym językiem. Prawdopodobnie zostałaby przeniesiona do grupy z wyższym poziomem nauczania, gdyby nie jej wyraźna chęć pozostania w jednej klasie z przyjaciółkami.
- Co się mówi? - odparła.
- Por favor señorita Reyes. Tengo que hacer los deberes. ¿Puedes ayudarme? - niemal wyrecytowała formułkę, która towarzyszyła jej zawsze, gdy chciała wysłużyć się Latynoską i jak zwykle otrzymała jej zeszyt. - Gracias señorita.
Griffin ponownie podziwiając podobną scenę przewróciła oczami. Jak dotąd jedyne z czym Octavia radziła sobie najlepiej w języku hiszpańkim to prośby o użyczenie gotowego zadania i naturalnie przekleństwa. Chociaż w sumie nie była taka zła jeśli chodziło o naukę tego przedmiotu. Musiałaby się tylko bardziej przyłożyć i zacząć coś robić w domu zamiast spisywania na przerwach.
- Mam nadzieję, że chociaż na dzisiejszy trening jesteś przygotowana - skomentowała blondynka.
- Jasne, że tak! Rae mi jeszcze tłumaczyła kilka taktyk, które wyniosła ze swoich kilku tygodni nieróbstwa! - oświadczyła Blake.
- To nie było nieróbstwo! Poza tym gdzie się podziało "señorita"? - fuknęła niezadowolona Latynoska, a jej przyjaciółki zaśmiały się z jej naburmuszonej miny po czym rozbrzmiał dzwonek wzywający na lekcję.
Kiedy dziewczyny skończyły wszystkie obowiązkowe zajęcia przyszedł czas na kolejny trening mający przygotować je do rozgrywek. Reyes przygotowała się solidnie do swojego roli mentora. Przez dobre dwadzieścia pięć minut tłumaczyła im specjalne ustawienia, które dla nich przygotowała i zagrania, które powinny stosować w rozgrywce.
- Z tego co słyszałam Woods jest naprawdę niezła w dryblingu. Dlatego chciałabym, żeby nawet gdy wycofujemy się na swoją połowę była nieco wysunięta do przodu i zawsze gotowa do akcji. Pamiętajcie tylko, by nie grać stale na jedną osobę, bo będziecie zbyt przewidywalne. Myślcie i starajcie się zwieść wroga. Musimy wygrać ten turniej - zakończyła i dopiero wtedy Clarke mogła wyciągnąć swoje zawodniczki na boisko. Szczerze to zaczęła się zastanawiać skąd Raven wytrzasnęła tablice, na których rysowała im rozstawienia zawodników i jak typowy manager kreśliła liniami i strzałkami przeróżne sytuacje. Najważniejsze, że chwilowo zdawała się być całkowicie pochłonięta swoją funkcją i wróciła do dawnej kondycji psychicznej. Przynajmniej Griffin miała taką nadzieję.

ENDGAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz