Rozdział 31: Nieoczekiwane spotkanie

1.9K 208 9
                                    

Podróż do małego miasteczka w Alabamie nie trwała zbyt długo zważywszy na to, że znajdowało się ono blisko granicy stanowej z Florydą. Atmosfera była dosyć napięta, gdyż od tej pory gra miała toczyć się o coraz wyższe stawki. Jeśli uda im się ugrać to z każdą rozgrywką będą coraz bliżej finału.
Clarke doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak wielkie zdenerwowanie muszą odczuwać jej koleżanki. Jednaj wydawało jej się, że całą sytuację najgorzej znosi Lexa. Zdziwiło ją, że ta sama dziewczyna, która z taką niechęcią przychodziła na pierwsze treningi wygląda na najbardziej przejętą. Oczywiście jak zawsze starała się to ukryć, ale nie sposób było zapanować nad bladością. W rzeczywistości Woods jeszcze przed żadną grą nie czuła się tak podle. Żołądek zacisnął jej się z nerwów w ciasny supeł, przez który nie była w stanie przełknąć ani kęsa swojego śniadania, z którego zrezygnowała. Nie chciała jeść, by potem nie zwrócić tego w czasie meczu. Cóż właściwie można rzec, że to wszystko przez to, że najzwyczajniej obawiała się konfrontacji z przeciwniczkami.
- Wszystko w porządku? - usłyszała tuż obok głos Griffin, która zbliżyła się do niej, gdy drużyna korzystała z ostatnich wolnych chwil spędzanych przed budynkiem, w którym mieściła się szatnia.
- Ta, jasne - odparła w zasadzie automatycznie, gdyż nigdy nie przyznałaby się do targającego nią zdenerwowania.
Blondynka chciała dodać coś jeszcze, ale nim zdołała w zasięgu jej wzroku pojawiła się grupa rozkrzyczanych piłkarek z wrogiego liceum. Zmarszczyła jedynie gniewnie brwi na ich hałaśliwe zachowanie. Nigdy za nimi nie przepadała. Podobnie jak nie potrafiła zrozumieć nazwy ich drużyny. O ile Arkadia wiązała się z legendarną krainą szczęśliwości to słowo Azgeda w rozumowaniu Clarke nie posiadało najmniejszego sensu.
- Ej! Patrzcie kogo to do nas przywiało! - krzyknęła idąca na czele grupy dobrze zbudowana brunetka. - Nie spodziewałyśmy się, że jeszcze cię zobaczymy, Lexa!
Griffin spojrzała zdziwiona na szatynkę, która nerwowo zaciskała palce na skrzyżowanych ramionach. Wydawało się, że z całej siły stara się zignorować dziewczyny, które skupiły na niej swoją uwagę. Zachowywały się przy tym jakby naprawdę dobrze znały Woods.
- Co to za szmatę masz na grzbiecie? - zagadnęła ją kapitan Azgedy, wskazując sugestywnie głową na koszulkę Lexy. - Czyżbyś skumała się z wrogiem?
Zielonooka milczała niczym zaklęta, nie zwracając uwagi na komentarze przeciwniczek. Po incydencie z Finnem starała się zachowywać niczym oaza spokoju.
- Czemu mnie to nie dziwi? Arkadia zawsze przygarniała ofiary losu i wyrzutków. Trenerka nie bez przyczyny wyjebała ją z drużyny - dorzuciła jedna z posiadaczek czarnych barw klubowych.
Blondynka przysłuchiwała się temu z pewnym zaciekawieniem. Z tego, co udało jej się zarejestrować wynikało, że Lexa przed zmianą szkoły należała do zespołu, z którym właśnie miały zagrać. Mało tego ich relacji nie określiłaby mianem przyjaznej czy chociażby neutralnej. Azgeda zdawała się pałać do niej wyraźną niechęcią.
- Że też teraz pozwolili jej grać... Koleżanki się na ciebie nie skarżą, Woods? - kontynuowała brunetka, zbliżając się z każdym krokiem do szatynki tak, że ich ciała dzieliły jedynie centymetry. - Co jest, zabrakło ci języka w gębie?
Griffin przez jakiś czas nie reagowała na zaczepki ze strony przeciwnej drużyny, która najwyraźniej chciała sprowokować jej napastniczkę do jakiejś otwartej konfrontacji. Nie mogła jednak wiecznie się temu przyglądać.
- Zostawcie ją, dobra? - niemal warknęła, spoglądając z wrogością na przewodzącą grupie brunetkę.
- Och, czyżbyś znalazła sobie ochroniarza, Woods? Nie umiesz się sama bronić? - rzuciła w odpowiedzi przedstawicielka Azgedy.
- Spieprzaj, Ontari - odezwała się w końcu Lexa, która najwidoczniej nie mogła dłużej wytrzymać biernej postawy.
- Och, w końcu przemówiłaś. W takim razie do zobaczenia na stadionie - odpowiedziała Ontari, oddalając się wraz ze swoją trupą, która wciąż kontynuowała głośne śmiechy i rozmowy.
Griffin odprowadziła je wzrokiem po czym spojrzała na Woods, która zaczęła zbierać się do drogi powrotnej do szatni.
- Czy ty grałaś kiedyś z nimi w drużynie? - zapytała w końcu, chcąc nawiązać kontakt z szatynką i dowiedzieć się o niej czegoś więcej.
- To nieważne... - mruknęła, chcąc uniknąć rozmowy.
Clarke chciała coś jeszcze dodać, ale postanowiła nie denerwować jej bardziej przed meczem.

ENDGAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz