Clarke westchnęła ciężko, otwierając skoroszyt, w którym prowadziła swoje notatki z języka angielskiego i literatury. Siedząca obok niej Octavia wiedziała, że zapewne powinna jakoś zareagować.
- No co jest? - spytała, opierając głowę na ręce. Naprawdę chciała mieć już tę rozmowę za sobą.
- Wydaje mi się, że Rav mnie unika... - powiedziała Griffin, spoglądając na brunetkę zupełnie nie przejmując się tym, że ta nawet nie stara się udawać zainteresowanej jej problemem.
- Czemu tak sądzisz?
- Ignoruje mnie momentami i za każdym razem, gdy pytam czy by do mnie nie wpadła to wymyśla milion wymówek. Coś jest nie tak, prawda O?
Oj Blake naprawdę wiedziała co było powodem takiego, a nie innego zachowania Latynoski. Nie mogła jednak blondynce zdradzić, że to wszystko przez sytuację, która miała miejsce z jej matką.
- Wydaje ci się, Clarke - odparła dosyć nieprzekonywająco.
- Wcale, że nie. Wiem, że coś jest na rzeczy...
Octavia zerknęła przez ramię na Reyes, która starała się bezskutecznie wciągnąć siedzącą obok Lexę w rozmowę. Woods jednak nie zwracając na nią najmniejszej uwagi podeszła do nauczycielki rozdającej sprawdzone prace pisemne.
- Ona ignoruje ciebie, ty ignorujesz Lexę, Lexa ignoruje ją... Poprawka. Lexa ignoruje wszystkich. Taka już kolej rzeczy - stwierdziła oschle Blake.
- Tylko ty nikogo nie ignorujesz, tak? - odparowała Clarke.
- Staram się ignorować mojego brata, ale jako że mieszkamy razem to jest to nieco trudne - przyznała brunetka.
- Co zrobił tym razem? - westchnęła Griffin, wiedząc, że sytuacja w domu rodzeństwa musiała być naprawdę napięta.
- Nieważne - rzuciła w odpowiedzi, idąc do prowadzącej zajęcia kobiety, by otrzymać swoją pracę domową. Zerknęła z obojętnością na napisaną czerwonym pisakiem ocenę dobrą i siadła na swoim miejscu.
- Chcesz wpaść wieczorem obejrzeć mecz reprezentacji? - zaproponowała blondynka, która również otrzymała już swoją pracę.
- Jasne. Nawet dobrze, że proponujesz - odpowiedziała, a Clarke doskonale wiedziała, że jej przyjaciółka jest w stanie, gdy stwierdza, że im mniej czasu spędza w domu tym lepiej.
- Reyes! - krzyknęła nauczycielka, wyciągając przed siebie zapisany plik kartek.
Latynoska od razu podeszła do niej i momentalnie zbladła na widok swojej oceny.
- Ale jak to pała? - zawołała z wyraźnym bólem w głosie, zaciskając palce na zapisanych stronicach.
- Reyes, ja naprawdę nie wiem jakie ty lektury czytasz. Mogłam jedynie zgadywać jakie były twoje prawdziwe intencje, a zdawało mi się, że motyw nieszczęśliwej miłości w kulturze to prosty temat - powiedziała poważnie nauczycielka, skanując nastolatkę oziębłym spojrzeniem. - Zacznijmy od tego, że nie znam takiego dzieła jak "Przygody młodego Wernera" Maria Goetze. Za to znam "Cierpienia młodego Wertera" Wolfganga Goethe. Ten utwór idealnie wpisałby się w temat wypracowania...
- Oj tam. Szczegóły - mruknęła nieco zawstydzona Latynoska.
- Raczej poważny błąd rzeczowy. Tak samo jak to, że William Shakespeare napisał "Romea i Julię", a nie "Lincolna i Octavię".
Kilka osób w sali parsknęło śmiechem mimo usilnych prób powstrzymania się od niego. Z kolei Blake, która usłyszała swoje imię wpatrywała się w Reyes z wyrazem konsternacji na twarzy.
- Poza tym nie mam najmniejszego pojęcia czym właściwie jest to całe "Fifth Harmony" ani na czym właściwie polega tragizm miłości Camili Cabello i Lauren... jakiejś tam. Z kolei tragizm tej pracy polega zdecydowanie na fatalnie dobranych przykładach - kontynuowała kobieta, zdejmując okulary w grubej oprawie, by posłać Raven spojrzenie godne Królowej Śniegu. - Żegnam ozięble.
Raven z miną zbitego psa wróciła na swoje miejsce, milcząc już do końca zajęć. Clarke z kolei uparcie zastanawiała się nad tym, co aktualnie dzieje się z Latynoską.Zaraz po lekcjach nadszedł czas na kolejny trening, który miał przygotować dziewczyny do zbliżającego się meczu z kolejną drużyną. Clarke już w szatni starała się unikać kontaktu wzrokowego z Lexą chociaż co jakiś czas zerkała na nią ukradkiem. To było od niej silniejsze. Przynajmniej w czasie ćwiczeń były oddzielone od siebie przez kilka innych zawodniczek, które w parach ćwiczyły przyjmowanie i wykonywanie podań z pierwszej piłki. Tym razem razem z Raven zdecydowała się podzielić trening na część szlifującą umiejętności oraz na część meczową z elementami taktyki. Reyes bardzo chciała sprawdzić jak wyglądałoby w ich wydaniu zagranie, które ostatnio wykonała w czasie meczu na swojej konsoli. W jej przypadku akurat gra przed telewizorem kształciła.
Griffin starała się skupić na kopaniu piłki, gdy tylko znalazła się w zasięgu jej nogi. Niestety ostatnio jej sprawy osobiste stały się dla niej nieco bardziej zajmujące. Inaczej pewnie sama zauważyłaby Harper, która miała małe problemy z wykonaniem precyzyjnego dośrodkowania swoją słabszą, lewą nogą. Wyglądało jednak na to, że ktoś inny postanowił skorzystać z udzielonych mu wcześniej rad i pomóc dziewczynie.
- Spójrz. Jeszcze kilka treningów i może zostać dobrym człowiekiem - mruknęła Octavia, przechodząc obok pani kapitan.
Blondynka dopiero po chwili spostrzegła o co chodziło jej przyjaciółce. Lexa chyba po raz pierwszy odezwała się do kogoś z drużyny z własnej inicjatywy i właśnie demonstrowała drugiej zawodniczce odpowiednie ułożenie stopy i kąt uderzenia w piłkę, by mogła osiągnąć zadowalający efekt przy podaniach. Jeszcze dziwniejsze było to, że Woods zdawała się posiadać naprawdę spore pokłady cierpliwości do powolnego tłumaczenia wszystkiego krok po kroku. Wyglądało na to, że chyba niedawna rozmowa, którą Clarke z nią odbyła przyniosła jakiś efekt. Przynajmniej miała nadzieję, że dzięki temu atmosfera w drużynie nieco się ociepli. Szczerze nie spodziewała się takiego efektu, ale nie zamierzała narzekać. Ważne, że szatynka chce się jeszcze lepiej przyczynić do sukcesu drużyny.
Po wymianie jeszcze kilku wysokich podań pomiędzy piłkarkami dobranymi w pary nadszedł czas na krótki mecz, który miał być jedynie marną namiastką kolejnej rozgrywki, czekającej je w najbliższym czasie.
Tym razem jednak swoje zespoły kompletować miały Octavia i Lexa, co poskutkowało tym, że Griffin skończyła w przeciwnej drużynie niż zielonooka, będąc pierwszym wyborem Blake.
Po uzgodnieniu kilku istotnych szczegółów rozpoczęła się cała seria podań, bieg z jednej strony szkolnego stadionu na drugi, a także wszelkiego rodzaju slalomy i dryblingi mające na celu odbiór piłki przeciwniczce lub jej zachowanie. Nie towarzyszyły temu jedynie emocje, które obecne byłyby w czasie prawdziwego meczu. Nikt nie czuł presji, by gnać pod bramkę przeciwnika i starać się za wszelką cenę zdobyć gola. Nikt nie przejmował się wynikiem, a czas nie naglił ich do niczego. Przecież chodziło im wyłącznie o przetestowanie swoich umiejętności. Dlatego nawet jeśli poziom adrenaliny nie był porównywalny do turniejowego to i tak starały się dać z siebie jak najwięcej.
Clarke jako jedna z napastniczek starała się zawsze znajdować w miarę blisko pola karnego drużyny przeciwnej. Niestety momentami robiło się tam naprawdę tłoczno. Griffin nienawidziła rzutów rożnych nawet jeśli dzięki nim wzrastała szansa na zdobycie bramki. Po prostu nie lubiła, gdy wokół niej roiło się od innych piłkarek, które zdecydowanie przeszkadzały jej w przyjęciu piłki i wylawirowaniu jej do siatki. Podobnie było i tym razem, gdy chciała odebrać dośrodkowanie, wyskakując w kierunku nadlatującej piłki. Niestety ktoś inny również postanowił to zrobić, wpadając na blondynkę, która straciła równowagę w locie, spadając na murawę.
Chyba nie powinna ze swoim metr sześćdziesiąt pięć walczyć w powietrzu o piłkę. Przeklęła w myślach, czując ból w biodrze, na które upadła przy uderzeniu w glebę.
- Wszystko w porządku? - usłyszała zaskakująco łagodny i aksamitny głos Lexy, która pochylała się nad nią z wyciągniętą ręką.
- Tak. Wszystko okej - odpowiedziała, zerkając na dłoń szatynki.
Przez chwilę zastanawiała się czy przyjąć. W końcu jednak ją ujęła i wstała z pomocą Woods, która niebezpiecznie się do niej przysunęła.
- Przepraszam - szepnęła blisko jej ucha, a Clarke nie wiedząc czemu wydawało się, że to słowo naprawdę rzadko opuszczało jej usta.
- Nie ma sprawy - mruknęła, odbiegając w miejsce, gdzie toczyła się obecnie rozgrywka. Jeszcze przez kilka minut dziewczęta kontynuowały grę. Potem nadeszła pora, by zakończyć trening. Pani kapitan przez resztę gry unikała interakcji z Lexą, która zdawała się tego nie zauważać. Zresztą w szatni przebrała się dosyć sprawnie i rzucając ostatnie spojrzenie blondynce, wyszła bez pożegnania.
- Clarke, mogę zostać dziś u ciebie na noc? - zapytała nagle Octavia, wyrywając tym samym przyjaciółkę z zamyślenia.
- Hmm? Jasne, że tak - odpowiedziała, gdy tylko dotarł do niej sens pytania Blake.
- To super. Będę u ciebie jakieś pół godziny przed meczem. Muszę jeszcze ogarnąć parę rzeczy - powiedziała brunetka po czym zbliżyła się, by pocałować Griffin w policzek na pożegnanie. - Do zobaczenia.
- Do później.
Clarke rozejrzała się jeszcze po szatni, dostrzegając nieobecność kilku innych osób w tym również Raven. Westchnęła ciężko i spakowała swoje rzeczy do torby po czym sama udała się w drogę do domu.
![](https://img.wattpad.com/cover/83336760-288-k237692.jpg)
CZYTASZ
ENDGAME
FanficClarke Griffin jest kapitanem żeńskiej drużyny piłki nożnej w liceum Arkadia. Jej marzeniem jest doprowadzenie swojego składu do finałowych rozgrywek międzyszkolnych i zgarnięcie trofeum. Niestety marzenia te mogą się nigdy nie spełnić ze względu na...