Rozdział 33: Nocowanie

2.1K 214 15
                                    

Lexa zamknęła drzwi za blondynką, gdy ta przekroczyła próg jej domu. Zerknęła jeszcze w kierunku salonu, sprawdzając czy Anya siedzi przed telewizorem. Wyglądało jednak na to, że jej siostra znajdowała się już we własnym pokoju. Szatynka ruszyła zatem w stronę schodów prowadzących na piętro, chcąc zaprowadzić Griffin do swojego pokoju.
- Anya nie będzie miała nic przeciwko jeśli zostanę na noc? - zapyała ją w końcu niebieskooka.
Lexa stwierdziła, że chyba na podobne rozmyślania chyba jest już za późno skoro były już na miejscu.
- Nie powinno jej to przeszkadzać. Czuj się swobodnie - odpowiedziała, otwierając drzwi do swojego pokoju i przepuszczając blondynję w wejściu.
Właściwie podejrzewała nawet, że Anya zamiast wytykać jej niezapowiedzianych wcześniej gości po prostu cieszyłaby się tym, że jej młodsza siostra kogokolwiek zaprosiła do swojego domu. Niejednokrotnie słyszała już uwagi o tym, że powinna kogoś ugościć, bo podobno za mało się socjalizuje. Cóż... Już i tak sukcesem było, że wstąpiła do drużyny i pojawiła się (co prawda niemal tam wygoniona przez Anyę) na imprezie w domu Blake'ów. Przez to przypomniała sobie co takiego miało miejsce w trakcie domówki. Zacisnęła mocniej palce na klamce zamykanych drzwi, gdy poczuła nagłe uczucie gorąca. Miała wrażenie, że zaczyna się rumienić, ale skarciła się w myślach i przypisała to wypitemu wcześniej alkoholowi. W tym czasie przyglądała się jak blondynka krąży po pokoju, starając się omieść wzrokiem jak największą przestrzeń. Wcześniej bowiem nie miała okazji bliżej przyjrzeć się pokojowi Lexy, który urządzoby był raczej funkcjonalnie. Właściwie Clarke nie znalazła nic, co mogłoby być jakąś pamiątką lub ozdobą.
- Przytulnie tutaj - powiedziała po chwili, by nie trwać dłużej w niezręcznej ciszy i spojrzała na półkę nad łóżkiem, gdzie spoczywało kilka książek oraz komiksów.
- Cóż... Pokój jak pokój - stwierdziła szatynka, nie bardzo będąc pewną tego jak powinna odpowiedzieć na podobne słowa.
Przez moment panowała między nimi niezręczna cisza w czasie której Clarke przyglądała się uważnie rozłożonym na biurku szatynki zeszytom. Jeden z nich był otworzoby mniej więcej po środku eksponując niemalże w całości zapisane kartki. Griffin sprawiała wrażenie jakby chciała z dosyć sporej odległości odczytać widniejące tam notatki, kiedy właścielka pokoju podeszła stojącej przy ścianie komody, w której chowała ubrania.
- Łazienka jest po prawej. Trafisz bez problemu. Dam ci jeszcze coś do spania - powiedziała w końcu Lexa, wygrzebując ze sterty ubrań luźniejszą koszulkę oraz spodenki, które podała Clarke.
Blondynka przez chwilę patrzyła na wyciągnięte w jej stronę ubrania jakby zastanawiając się czy powinna je brać.
- Lexa... Dziękuję - niemalże szepnęła. Wciąż miała wrażenie, że cała ta sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. - Nie musisz tego robić...
Nawet jeśli Griffin chciała coś jeszcze dodać to nie mogła, gdyż zielonooka jej w tym przeszkodziła.
- Jesteśmy razem w drużynie. Trzrba dbać o swoich ludzi - odparowała, wciskając jej w ramiona prowizoryczną piżamę po czym przysiadła na biurku znajdującym się naprzeciw drzwi wyjściowych.
Clarke była wyraźnie zdziwiona jej słowami. Nie spodziewała się usłyszeć czegoś podobnego z ust takiej indywidualistki. Jednak po chwili uśmiechnęła się i podeszła bliżej dziewczyny.
- Od kiedy to uważasz mnie za jednego ze swoich? - zapytała z nutką rozbawienia w głosie.
- Od kiedy to zaczęłaś mnie denerwować jak jeszcze nikt inny - odpowiedziała Woods i jedynie wesoły blask w oku oraz lekko uniesione do góry kąciki ust mogły świadczyć o tym, że również pogrywa z panią kapitan.
- Przyznaj, że to lubisz - Griffin znajdowała się coraz bliżej Lexy. Niemalże stała między jej kolanami.
- Możliwe. Możliwe... - wyszeptała szatynka lecz niebieskooka znajdowała się tak blisko, że usłyszała to doskonale.
Clarke nie wydawała się jednak poirytowana tym, że szatynka się z nią drażni. Zamiast tego skupiła się na jej bliskości, pragnąc ją jak najbardziej zminimalizować. Pochyliła się ku zielonookiej i musnęła ustami te należące do drugiej dziewczyny zupełnie jakby starała się wybadać czy jej to nie przeszkadza. I tak jak się spodziewała nie spotkała się z negatywną reakcją. Lexa odwzajemniła jej gest samej starając się rozsmakować w wargach Griffin. Z początku nieśmiałe pocałunki delikatne niczym skrzydła motyla nabierały coraz więcej śmiałości i namiętności. Woods objęła napierającą na jej ciało blondynkę, która coraz bardziej zatracała się w świecie ich wspólnych doznań. Jęknęła cicho, gdy pani kapitan przygryzła boleśnie jej dolną wargę i przeniosła swe usta na szyję szatynki, która odchyliła głowę, by dać jej dużo lepszy dostęp do swojej skóry. Przymknęła powieki i zamruczała z przyjemności w reakcji na poczynania Clarke. Nie mogła jednak zanadto skupić się na tej chwili, gdy jej uszu dobiegł cichy głos.
- Ej Lex, widzia... - Anya zastygła w bezruchu, gdy tylko zobaczyła w jakiej sytuacji znajduje się obecnie jej siostra. W tamtym momencie podjęła decyzję o tym, by w przyszłości pukać za każdym razem, gdy najdzie ją by odwiedzić pokój młodszej. Oby tylko o tym pamiętała.
Griffin wydwała się jednak nieświadoma obecności drugiej Woods w pomieszczeniu, gdyż beztrosko kontynuowała składanie pocałunków na szyi zielonookiej, którs za jej plecami wskazała ruchem dłoni swojej siostrze, że powinna wyjść. Anya dopiero wtedy drgnęła, uświadamiając sobie, że faktycznie tak byłoby najlepiej. Przewróciła jeszcze kartkę w swoim wielofunkcyjnym notatniku, którego używała na studiach, odwróciła go poziomo i nabazgrała coś szybko trzymanym ciemnym długopisem. Dopiero wtedy odwróciła zeszyt w kierunku młodszej, która przeczytała widniejącą tam wiadomość.
GRATKI. Tylko tyle starsza blondynka wypisała wielkimi literami na przedstawionej stronie. Lexa miała tym bardziej ochotę ukryć twarz w dłoniach z zażenowania, gdy siostra wepchnąwszy notatnik pod pachę pokazała jej uniesione kciuki obu dłoni po czym wycofała się z pomieszczenia.
- Clarke... - mruknęła, starając się zwrócić na siebie uwagę niebieskookiej, która w końcu oderwała się od niej na chwilę.
- Tak? - zapytała tonem od którego Lexa niemal zadrżała.
- Idź wziąć prysznic - powiedziała, starając się uniknąć kontaktu wzrokowego z dziewczyną. - To był dla ciebie wieczór pełen wrażeń. Powinnaś się dobrze wyspać.
Griffin wyglądała na nieco zawiedzioną obrotem akcji, ale zamiast protestować odsunęła się od niej i chwyciła swoją piżamę. Woods obserwowała jak blondynka opuszcza pomieszczenie kierując się ku wskazanej wcześniej łazience. Lexa z kolei stwierdziła, że wypadałoby w końcu porozmawiać ze swoją siostrą. Westchnęła ciężko i ruszyła do pokoju Anyi, otwierając do niego drzwi bez wcześniejszego pukania. Nie zdziwiło ją zbytnio, gdy zastała starszą rozłożoną na łóżku przed laptopem z notatnikiem i kilkoma książkami leżącymi obok.
- Hej... Coś nie tak? - zapytała, widząc, że młodsza raczej nie jest zadowolona.
- Co znowu chciałaś? - odparowała jej pytaniem szatynka, krzyżując ramiona na klatce piersiowej i opierając się bokiem o stojącą przy ścianie szafkę.
- Spytać czy widziałaś gdzieś moją lekturę, ale już nieważne. Znalazłam ją w kuchni - odpowiedziała beztrosko blondynka, a Lexa jedynie przewróciła oczami.
Zawsze tak było. Anya zostawiała coś w jakimś miejscu, a potem zapominała o tym. Ile razy młodsza musiała do niej dzwonić, bo nie wiedziała gdzie położyła telefon? Niestety blondynka była dosyć chaotyczna i trudno było jej wmówić, że powinna mieć dla wszystkiego jasno wytyczone miejsce.
- Przy okazji... Nie spodziewałam się, że zaprosisz Clarke. Następnym razem uprzedź albo wywieś na klamce zawieszkę, żeby nie przeszkadzać - dorzuciła jeszcze statsza Woods, by podroczyć się z siostrą.
Lexa momentalnie oblała się mocnym rumieńcem na wspomnienie tego, co miało miejsce jeszcze przed chwilą. Czemu je tak mocno do siebie ciągnęło zawsze, gdy alkohol wchodził w grę? Chyba, że stało za tym coś jeszcze oprócz zawartości procentów we krwi.
- To nie tak jak myślisz... - zaczęła niezbyt składnie.
- Wiem, co widziałam - melodyjny pomruk pochylonej nad laptopem Anyi sprawił, że szatynka zaprzestała jakichokolwiek prób wytłumaczenia się z sytuacji. - Chodzicie ze sobą?
- Nie. Nic między nami nie ma - odpowiedziała młodsza.
- Coś chyba musi być. Nawet jeśli tego nie ustanowiłyście - zauważyła blondynka i zanim zielonooka zdążyła coś powiedzieć kontynuowała swoją wypowiedź. - Chcę tylko... Żebyś wiedziała, że to w porządku. Dobrze wiesz, że kocham cię i wspieram póki tylko jesteś szczęśliwa. Dlatego nie wstrzymuj się z czymś czego chcesz, bo ktoś stwierdził, że tak nie powinno być.
Lexa zwiesiła głowę, wpatrując się w poustawiane na podłodze przy łóżku siostry puszki po energetykach, które Anya uznawała nieraz za zło konieczne. Niby nie chciała zatruwać sobie nimi organizmu, ale czasem bez nich nie funkcjonowała. Umysł szatynki jednak zaprzątały wciąż słowa siostry. Nie lubiła nigdy podobnych tekstów, które wydawały jej się zawsze takie wymuszone i mające dać do zrozumienia, że pewne kwestie nie są naturalne ale należą do czegoś co można akceptować lub nie. Anya chyba wyczuła zmianę nastroju młodszej i starała się jakoś rozluźnić atmosferę.
- Jezu, co się ze mną dzieje? To matka i ojciec powinni mówić ci takie rzeczy, a nie ja - rzuciła w miarę żartobliwym tonem.
- Powinni.
Lexa odpowiedziała jej jednym słowem, zaciskając mocno usta. Tylko tyle była w stanie z siebie wydusić nim drzwi do łazienki po przeciwnej stronie korytarza otworzyły się i wyszła z nich Clarke mając na sobie pożyczone od Lexy rzeczy.
- Łazienka wolna także możesz skorzystać - powiedziała w kierunku młodszej Woods, która stała niemalże w otwartym wejściu do pokoju siostry. - Dobranoc, Anya.
- Jasne. Branoc! - rzuciła wesoło starsza, podążając wzrokiem za sylwetką Griffin,  która poprawiała swoje nieco wilgotne włosy. - Idź weź prysznic, Lex. I nawet nie myśl, by stchórzyć. Jak przyłapię cię jutro na kanapie to sprzątasz przez tydzień.
Szatynka mruknęła coś niezadowolona i ruszyła do łazienku ku rozbawieniu siostry. Starała się nie spędzić zbyt wiele czasu pod strumieniami ciepłej wody mimo, iż myśli niemal bombardowały jej umysł. Spłukała z siebie brud minionego dnia i resztki żelu pod prysznic po czym przebrana w piżamę składającą się z podobnego zestawu, co podarowany Clarke wróciła do włansego pokoju. Pani kapitan siedziała nieco niepewnie na jej łóżku, wyraźnie na nią czekając choć wydawała się być niezwykle śpiącą.
- Mogę zająć kanapę w salonie czy... - zaczęła, ale Woods jej przerwała.
- Nie wydurniaj się. Tamta kanapa to tragedia. Jakoś się tutaj obie zmieścimy - odpowiedziała jej, czując, że jednak nie będzie jej tak łatwo zasnąć koło blondynki.
- Ale naprawdę...
Clarke zrezygnowała z prób przekonywania gospodyni, że dałaby radę na kanapie. Była najzwyczajniej zmęczona już całą minioną dobą. Dlatego wsunęła się pod kołdrę i przysunęła jak najbliżej ściany, gdy szatynka kładła się na zewnętrznym skraju łóżka.
- Lex? - zapytała jeszcze cicho, gdy obie się już umościły, a usłyszawszy pomruk Woods, który miał utwierdzić ją w tym, że dziewczyna jej słucha kontynuowała. - Dziękuję ci. Za wszystko. Śpij dobrze.
- Ty też, Clarke - odpowiedziała jej Lexa, nie odwracając się nawet w jej stronę, gdy leżały w jednym posłaniu zwrócone do siebie plecami.
Szatynka przymknęła powieki, skupiając się na ciemności wymalowanej na ich spodzie. Sen przyszedł o wiele szybciej niż sądziła...

_________________________
Mam nadzieję, że wszyscy mieliście udane święta! Życzę wam, aby kolejne dni były równie szczęśliwe, a nadchodzący rok o wiele lepszy od tego, który właśnie mija. Przepraszam za brak wcześniejszej publikacji. Obym teraz znalazła więcej zapasów czasu oraz weny 😊

ENDGAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz