Rozdział 30: Doradca

1.9K 185 12
                                    

I kolejna koszulka na zmianę wylądowała w niezbyt okazałym bagażu Raven. Nie dbała o to czy ją pogniecie ani jaki dokładnie t-shirt ze swojej kolekcji zapakowała, a już na pewno nie przejmowała się gościem siedzącym w jej pokoju. Powinna się skupić na pakowaniu, które jak zwykle odłożyła na ostatnią chwilę. Znając życie pewnie znowu zapomni szczotki do włosów lub jakiegoś innego drobiazgu i będzie musiała liczyć na pomoc którejś z dziewcząt.
- Naprawdę nie mogłaś zrobić tego wcześniej? - westchnął Monty, przyglądając się krzątającej Latynosce.
- Wcześniej byłam nieco zajęta. Powinnam o tym pomyśleć wcześniej, ale nie miałam czasu...
Chłopak wysłuchiwał jej monologu cierpliwie chociaż w jego opinii Reyes mówiła zbyt szybko i o wiele bardziej chaotycznie niż zwykle. Ba. Nawet będąc w stanie niepierwszej trzeźwości brzmiała o wiele spokojniej i sensowniej.
- Hej, Rav. Uspokój się i powiedz mi co się dzieje - powiedział w końcu obserwując jak Latynoska miota się po pokoju w poszukiwaniu czegoś.
Dziewczyna w końcu zrezygnowała z krzątaniny i siadła na łóżku obok przyjaciela.
- Nada - odpowiedziała raczej od niechcenia.
- Nada to koreańska raperka. Mów do mnie po angielsku - zwrócił jej uwagę.
Szatynka jedynie przewróciła oczami i postanowiła zrezygnować z hiszpańskich wstawek. Może tak byłoby jej się lepiej z Azjatą porozumieć.
- Nic - powtórzyła tym razem w innym języku. - Nic się nie dzieje, Monty.
Brunet utkwił w niej bystre spojrzenie swoich oczu. Znał ją na tyle dobrze, by wiedzieć kiedy dziewczyna coś przed nim zataja. Był jedynie pewien tego, że nie mogło chodzić o zbliżający się mecz. Oczywiście była to ostatnia grupowa rozgrywka, ale mimo wszystko Raven nie przejmowałaby się tym do tego stopnia.
- Widzę, że coś jest nie tak, Rae. Chcę wiedzieć co.
Reyes jednak nie wyglądała na skorą do rozmowy na ten temat. Mimo wszystko pewne sprawy wolała zatrzymać jedynie dla siebie.
- Wszystko w porządku. Mów lepiej co u ciebie i Harper - zmieniła dosyć szybko temat.
Green postanowił chwilowo zbytnio nie naciskać i dać dziewczynie chwilę komfortu psychicznego. Może nieco później Reyes będzie bardziej chętna do zwierzeń. Zresztą chciał jak najlepiej spędzić z nią nieco czasu zanim dziewczyna wyjedzie z drużyną na kolejny mecz.
- Jest okej... Dogadujemy się, fajna z niej dziewczyna - odpowiedział, nie bardzo wiedząc co właściwie powinien dodać. - Zresztą znasz ją.
Raven skinęła głową. Faktycznie znała  Harper dosyć dobrze. Od początku swojej nauki w liceum chodziły razem na treningi przez co dosyć szybko się zaprzyjaźniły. Zresztą Latynoska była w bliskich relacjach z niemal całym zespołem. Uważała wszystkie zawodniczki za jedne z najbliższych jej osób. W końcu wypracowały tak silną więź, która niejednokrotnie pozwalała im porozumiewać się bez słów. Zwłaszcza na boisku, gdzie musiały podejmować szybkie decyzje, by poradzić sobie w obliczu wiecznie zmieniającej się sytuacji w grze.
- Faktycznie dobra z niej dziewczyna. Pasujecie do siebie - przyznała, a Azjata uśmiechnął się nerwowo nieco skrępowany podobnym stwierdzeniem. - Dobra, jutro czeka mnie droga do Alabamy także oglądamy jakiś film póki mamy nieco czasu?
Monty natychmiast rozluźnił się i skinął głową na propozycję. Właśnie takiej odsłony Raven mu brakowało. Chciał po raz kolejny zobaczyć uśmiechniętą dziewczynę, której zależało jedynie na tym, by robić wspólnie coś miłego. Chłopak obserwował jak Latynoska sięga po miskę popcornu, starając się równocześnie włączyć pilotem jakiś przypadkowy film ze swojej kolekcji kinematografii. Brunetowi zależało jedynie na tym, by się odprężyć i stanowić dla swojej towarzyszki jak najlepszą kompanię. Jak zwykle w czasie seansów musiał zapewnić sobie  wygodną pozycję i odrobinę ciepła, którą czerpał z pomarańczowego koca, który wcześniej leżał złożony na fotelu przy biurku. Azjata jednak postanowił przywłaszczyć go sobie i okryć nim swoje ramiona. Przypomniał sobie jeszcze jak dziewczyna kupiła przykrycie po przecenie w jednym z lokalnych sklepów, gdyż uznała, że idealnie będzie nadawał się do maratonów z serialem Orange is the New Black. Cóż... Faktycznie pomimo dosyć ciepłych letnich nocy potrafili urządzić sobie oglądanie produkcji Netflix pod pomarańczowym kocem od wczesnego wieczoru do godzin rannych.
Green skupiał swoje spojrzenie na ekranie, który ukazywał pierwsze kadry włączonego przez Latynoskę filmu. Wpatrywał się w przedstawioną w produkcji katolicką szkołę oraz postać, która najprawdopodobniej była główną bohaterką.
- Przypomnisz mi jeszcze tytuł? Chyba mi umknął - zagadnął siedzącą obok Reyes.
Raven jedynie wzruszyła ramionami, podciągając kolana pod klatkę piersiową i sięgając po garść popcornu.
- Kochałam Annabelle - odpowiedziała w końcu.
Azjata zamyślił się, gdy tylko usłyszał wymieniony tytuł. Wydawał mu się znajomy pomimo tego, że Monty raczej nie interesował się filmografią mającą wiele wspólnego z romansami. Podobnie zresztą jak Latynoska i dlatego wybór czegoś, co brzmiało niczym pełnometrażowa produkcja o miłości nie pasowało do byłej piłkarki. Dopiero po krótkiej chwili przypomniał sobie, że o oglądanym filmie słyszał wcześniej od Clarke.
- Chwila... To jest ten film, w którym uczennica zakochuje się w nauczycielce? - zapytał dla pewności.
Reyes jedynie skinęła głową, by potwierdzić. Nie miała co ukrywać wątków poruszanych w filmie skoro i tak oboje go oglądali.
- Normalnie wybrałabyś nam jakiś dobry horror, a nie romansidło chyba, że... - Azjata zaczął swój wywód, który nagle doprowadził go do zaskakujących wniosków. - Chyba, że sama przeżywałabyś coś takiego.
Latynoska unikała spojrzenia przyjaciela, starając się całkowicie skupić wzrok na ekranie, wybierając z miski drobiny popcornu.
- Jest coś o czym chciałabyś mi powiedzieć, Rae? - zapytał, spoglądając na nią z zainteresowaniem. - Czyżby ktoś pojawił się w twoim życiu?
- Nie twoja sprawa, Green - odpowiedziała nieco zbyt szorstko Raven, czym jedynie potwierdziła podejrzenia chłopaka i rozpaliła jeszcze bardziej jego ciekawość.
- Czyli jednak... - mruknął, a szatynka przeklęła jego spostrzegawczość godną niejednej z jej koleżanek. Wiedziała, że teraz chłopak jedynie zacznie drążyć dalej.
- Skoro wcześniej o tym nie powiedziałaś to musi istnieć ku temu powód. Zakochałaś się w kimś w kim nie powinnaś - dalej racjonował, żywo przy tym gestykulując.
Reyes nie przeszkadzała mu w procesie myślowym. Nie odezwała się ani słowem, czekając do jakich konkluzji dojdzie Azjata. W pełnym napięciu oczekiwała momentu, w którym Monty dozna swego rodzaju oświecenia.
- Ale z drugiej strony kto to taki mógłby być. Chyba nie matka Clarke - rzucił w końcu żartobliwie, uśmiechając się w ten swój prostoduszny sposób.
Latynoska zamarła. Chłopak dostrzegł  sposób w jaki drgnęła na wspomnienie pani doktor. Dłoń, którą jeszcze chwilę temu zamaszyście podkreślał swoje słowa schował pod materiał pomarańczowego koca, a jego mina straciła w jednym momencie wyraz beztroskiej wesołości.
- A jednak to Abby, prawda? - zapytał ostrożnie, a Reyes niemal niedodtrzegalnie skinęła głową. -  Cholera jasna, Raven.
- No co? - syknęła, powoli tracąc nad sobą panowanie. Nie potrafiła już dłużej trzymać języka za zębami.
- Naprawdę się w to wplątałaś? - zapytał, nie bardzo dowierzając w to czego się przed chwilą dowiedział.
Latynoska westchnęła i zatrzymała film, wiedząc że nie ucieknie dzięki niemu przed rozmową z przyjacielem.
- Tak jakoś wyszło, Monty - powiedziała, opierając się plecami o ścianę, przy której stało jej łóżko.
- Tak wyszło, co? Na ile jest to poważne?
Raven westchnęła, zastanawiając się nad odpowiedzią. Akurat to ciężko było jej stwierdzić. Zawsze uwielbiała Abby i akurat to nie uległo zmianie. Nie potrafiła ocenić jak wyglądała ich obecna relacja.
- Nie wiem. Miałyśmy kilka spotkań... - odparła w końcu, rumieniąc się dosyć znacząco.
Green natychmiast zrozumiał o co takiego może chodzić i sam westchnął ciężko. Reyes mógł podejrzewać o wiele rzeczy, ale nie spodziewał się tego, że uwikła się w romans z matką swojej przyjaciółki.
- Nie będę ci mówił co masz robić, Rae  i w ogóle, ale czy jesteś pewna, że chcesz dla tego ryzykować swoją przyjaźń z Clarke? - spytał, spoglądając na nią łagodnie. - Jeśli się o tym dowie to pewnie będzie chciała cię zabić.
Latynoska słyszała to już po raz kolejny. Doskonale wiedziała, że blondynka nie byłaby zadowolona z jej bliskiej znajomości z panią Griffin, ale nie przesadzałaby, aż tak bardzo. Mimo wszystko obawiała się jej reakcji oraz tego jak wszystko mogłoby się potoczyć.
- Wiem, że to jest całkowita głupota. Nie chcę, żeby Clarke się o tym dowiedziała, ale...
- Ale nie możesz tego utrzymywać wiecznie w sekrecie jeśli to będzie się dalej ciągnąć - dokończył za nią Azjata. - Przemyśl wszystko dokładnie, Rav. Nie życzę ci źle, ale czy chcesz zniszczyć długoletnią przyjaźń dla czegoś chwilowego? Abby w każdej chwili może się opamiętać. Różni was mimo wszystko naprawdę wiele poza samym wiekiem.
Raven zdawała sobie z tego aż zanadto sprawę, a jednak coś sprawiało, że nie mogła się oprzeć urokowi lekarki. Przeklęła w myślach, bo faktycznie wydawało się, że utknęła w sytuacji, która jak na złość prowadzi jedynie do rozczarowujących zakończeń.
- Jestem tego świadoma, Monty - powiedziała w końcu pewnie i może nieco zbyt ostro, bo chłopak przyglądał jej się z niepokojem czającym się w jego ciemnych oczach. - Wiem, że mogę wszystko zepsuć, ale możemy obejrzeć do końca film, a nie się nad tym rozwodzić? Chciałabym spędzić miło czas przed jutrzejszym meczem.
Green zmusił się do lekkiego uśmiechu i usiadł nieco wygodniej na posłaniu. Nie chciał jej denerwować przed tym jak drużyna Latynoski miała walczyć o swoją przyszłość związaną z dalszymi rozgrywkami w turnieju.
- Jak sobie życzysz - powiedział w miarę wesoło, wskazując na telewizor teatralnym gestem.
Reyes wznowiła odtwarzanie filmu lecz nie mogła się na nim skupić. Po rozmowie, w którą starał się ją wciągnąć Monty wciąż w jej głowie odbywała się istna gonitwa myśli. Musiała przemyśleć kilka spraw i to naprawdę na poważnie, gdyż zaczynały ją dręczyć coraz bardziej. Czemu życie musiało być takie skomplikowane? Zanurzyła dłoń w misce z popcornem, starając się oczyścić umysł, ale wyglądało na to, że raczej prędko jej się to nie uda.

________________________
Przepraszam za długą przerwę, ale nieco ostatnio się u mnie działo do tego kiepski dostęp do internetu i mały kryzys związany z weną raczej uniemożliwiały mi pisanie.

ENDGAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz